wtorek, 16 czerwca 2020

Meybona Ecuador 72 % ciemna z Ekwadoru

Czasem po prostu nie umiem powiedzieć co sprawia, że dana tabliczka wyda mi się warta zakupu. Ostatnio zrobiłam sobie rachunek sumienia, że chyba estetyczne papierowe opakowania mnie przyciągają dość często, ale... co akurat wyda mi się estetyczne? A przecież czasem lubię też rzeczy z pogranicza kiczu. Nie wiem i właściwie zupełnie nie wiem, dlaczego postanowiłam zapoznać się z Meyboną. Założona w 1923 roku w Niemczech marka wydaje się... tak nieprzekombinowana, że aż ciekawa, by kupić sobie tabliczkę-dwie. Tak coś czułam, że i pewnie na nich się skończy, bo fajerwerków nie przeczuwałam ("no, ale jak już się w Auchanie pojawiły...").

Meybona Ecuador Bitterschokolade 72 % to ciemna czekolada o zawartości 72 % kakao arriba z Ekwadoru; konszowała 48 godzin.

Gdy tylko rozchyliłam sreberko poczułam intensywny zapach o delikatnym charakterze "czegoś maślanego" i waniliowego serka homogenizowanego (którego "parafinowość" w wyobraźni już normalnie czułam). Dość znaczący był motyw palony, przejawiający się w gorzkawej kawie i orzechach. Stały przy nich przyprawy i pewna lekkość - nie wiem jednak, czy mocno kwiatowa. "Coś z tego rodzaju".

Przy łamaniu tabliczka wydała mi się przyjemnie twarda. Trzaskała głośno, ujawniając ziarnisty przekrój.
W ustach rozpływała się powoli, ale bez oporu. Rozłaziła się na gęsto-tłusty krem zostawiający smugi, trochę miękła. Kawałek wydawał się mieć wręcz śliskawo-gładki poślizg. Kojarzył mi się przez to z tłusto-gęstym serkiem homogenizowanym. Pod koniec jednak pozostawiał leciutki, pylisty efekt, co przywitałam z aprobatą, ponieważ tłustość wolałabym niższą.

W chwili odgryzania kawałka poczułam słodką mandarynkę. Zaraz po niej po ustach rozeszła się słodycz właśnie. Była lekko owocowa - może jakieś bardzo-bardzo słodkie czerwone...? Granat? Wiśnia? Za soczystszą nutką pojawił się do potęgi słodki banan.

Banan wręcz mdląco słodki, mocno podrasowany wanilią i... zaraz lżejszy? Oczami wyobraźni zobaczyłam mnóstwo kwiatów, przez co ten wątek zaczął zmieniać się w bananowy serek homogenizowany, a następnie w serek waniliowy. W towarzystwie wielu kwiatów pojawiła się także maślaność (ta tłuszczu kakaowego).

Nuta palono-gorzka wzrosła. W drugiej połowie trafiłam na mocno wypieczone maślane ciastka z orzechami. Do tego wszystkiego zaserwowano czarną kawę. Zaczęła wyprzedzać inne smaki, roztaczając wyważoną i nienachalną gorzkość. Poczułam syrop czekoladowy - niby wytrawny, ale z tańszą, "kakałkową" naleciałością... Co jednak zamknięte w kawie nie było takie złe.
Rozgrzała odrobinkę klimat, a to wykorzystały przyprawy korzenne: subtelne, przeplatające się z wanilią i kwiatami.

Przy przyprawo-kwiatach znów przekradły się owoce. Tym razem suszona, słodka pomarańcza i wiśnia... ale nie jako surowy owoc, a... "w czymś"? W serku i w orzechowych ciastkach maślanych? Te zdecydowanie posłodzono wanilią, która była wyczuwalna cały czas.

Po zjedzeniu pozostał delikatnie gorzkawy posmak kawy i wypieczonych ciastek maślanych, jak również lekkie przyprawy i słodycz - bananowo-waniliowa i niestety przytemperowana taką... pospolitą. Mimo że wcale zbyt silna nie była. Oprócz tego, ostała się cierpkość słodkich cytrusów.

Czekolada wyszła bardzo prosto i przyjaźnie. To spokojna kompozycja, której smaku i nut typowych dla regionu nie brakuje. Gorzkawa i znacząco słodka mieszanina waniliowego serka, bananów i odrobiny owoców cytrusowo-czerwonych z paloną kawą i maślanymi ciastkami, przyprawionymi delikatnie, wyszła naprawdę przyjemnie. Smakowa lekkość kwiatów niestety nie przełożyła się na konsystencję - według mnie za tłustą.
Mimo wszystko to smaczna czekolada. Wolałabym wprawdzie, by miała większy impet, by bardziej wydobyto kakao, ale co tam. Wanilia, mimo iż zacna, trochę nazbyt je przygłuszyła.

Oceniając, pomyślałam o (Vanini) Tesco finest Ecuadorian 74 %. Meybona była zdecydowanie tłustsza i mniej kwaśno-cierpka, a wyważona i spokojna. Prażenie (Vanini dla Tesco) i palenie (Meybona), do pewnego stopnia suszone owoce czy orzechowość można by porównać, ale tak to zupełnie inne czekolady. Meybona to delikatna słodycz, Tesco zaś cierpkie ziółko (dosłownie i w przenośni). Tesco miała głębię, której tu mi brakowało (a zestawiam je ze względu na cenę).
Chcąc porównać do J.D. Gross Ekwador 70 % miałam większy problem. Gross jest na pewno wyrazistszy, ale ma mniej nut. Palono-kawowe tony podobne, tak samo powiązać można wypiek (Gross przypalony kakaowy biszkopt; Meybona ciastka maślane z orzechami). Nowy Gross też odznacza się tłustością i choć mimo że Meybona jest lepsza jakościowo, to wyższa ocena Grossowi po prostu się należy (im wyższa półka, tym więcej się wymaga). Gdybym miała wybierać, którą wolę - to zależy od dnia.


ocena: 8/10
kupiłam: Auchan
cena: 10,49 zł
kaloryczność: 593 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa (59%), cukier, tłuszcz kakaowy, wanilia Bourbon

3 komentarze:

  1. Co masz do szaty graficznej? Może kolor niedobrany do grafiki, ale sama grafika i układ elementów przyjemne dla oka. Aromat absolutnie ujmujący <3 Serki homo bananowy i waniliowy <3 Kawa, liker czeko - kolejny pychotki. Słodkie owoce też ok. Mandarynek nie jadłam ponad rok. Ta tabliczka jest dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zrozumiałaś chyba wstępu. Napisałam, że opakowania Meybony są estetyczne i właśnie dlatego skusiła mnie czekolada. Nie ma tam ani słowa krytyki. Lubię nieprzekombinowanie.

      Była smaczna, owszem. Fajne nuty, to fakt. Tylko pamiętaj, że to ciemna... Wolałabym, by była mocniejsza; zamiast gorzkawa to GORZKA. :D

      Usuń
    2. Potwierdzam, nie zrozumiałam. Teraz kumam, thx!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.