wtorek, 2 czerwca 2020

miniaturka Valrhona Eclat noir Andoa 70 % ciemna

Przy pełnowymiarowej tabliczce Valrhona noir Andoa 70 % uznałam, że z chęcią mogłabym do niej wrócić, ale wiedziałam, że sama nie kupię. Ogólnie jakoś nie szaleję za Valrhoną. I nie szaleję (łagodnie mówiąc) za czekoladkami i niewygodnymi do jedzenia lub po prostu zbyt dziwnymi (w moim odczuciu) formami czekolady. Kiedy do zamówienia z Sekretów Czekolady dostałam taką "próbkową wersję" tej czekolady, z jednej strony się ucieszyłam, z drugiej... nie mogłam się nadziwić, po jaką... producent robi coś takiego. A gdy w internecie zobaczyłam zdjęcia, jak ktoś taki paluszek macza w filiżance kawy... westchnęłam, internety wyłączyłam i poszłam robić zdjęcia i szamać (dobra, internetów do końca nie wyłączyłam, bo serial do oglądania zostawiłam). Śmiesznie się złożyło, że akurat parę dni wcześniej miałam odwrotną sytuację: wróciłam do Dolfina z pieprzem - tym razem pełnowymiarowego, bo kiedyś jadłam miniaturkę.

Valrhona Eclat noir Andoa 70 % cacao to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao w formie paluszków / pałeczek.

Po otwarciu każda czekoladka bombardowała mnie cudownie soczystym zapachem kwiatów i wiśni. Znowu oczami wyobraźni zobaczyłam dalie - teraz w bordowym i pomarańczowym kolorze, bo właśnie też coś cytrusowego tu uchwyciłam. Na... ziemiście-drzewnej, mocno prażonej płaszczyźnie.

Strukturę jednak uważam za beznadziejną. Forma niewygodna, twarde, trzaska-chrupie to to, ale w ustach było po prostu... niewygodne. Dość tłusta czekolada rozpływała się gładko i łatwo, w umiarkowanym tempie, ale... przez ten kształt zaczynałam obracać bez sensu kęs i jakby go poganiać. Wyszedł przez to jak rozrzedzony wodą krem, kryjący pylisty efekt. A przecież było gładko...

W smaku od razu poczułam goryczkę dymu, którą błyskawicznie zalała soczystość i słodycz.
Jak poprzednio poczułam gorzkość konkretną i wręcz ciężką - pieprzową powiedziałabym - ale tym razem obok dymu do głowy przyszły mi też znicze. Znicze i mnóstwo drzew... Także kwiaty. Ciężko-słodkie... Kwiaty w wodzie, zawilgocone...
Dość ciężki klimat podrasowała soczysta ziemistość. Pomyślałam o kwasku, który w połowie zaczął robić się coraz bardziej owocowy. Także słodycz wydała mi się głównie owocowa. Poczułam znajome z pełnowymiarowej leśne, wiśnie i cytrusy. W tym przypadku głównie słodkie cytrusy. Czy słodkie mandarynki? Tego nie wiem. Dołączyły do nich suszkowate motywy, soczystość splotła się ze słodyczą, serwując niejednoznaczne owoce suszone. Słodkie, kwaśne, słodko-kwaśne... A jednak soczyste i goryczkowate...
Skojarzyło mi się to jednak z czekoladami J.D. Gross Mousse au Chocolat Orange i Sour Cherry & Chili, bo właśnie oprócz soczystej kwaśno-słodkiej cytrusowości bliżej końca na wszystko opadła łagodność wręcz maślana, mousse'owata. Coś rozgrzewało, może wiśniowe wino?
Przy pełnowymiarowej wszystko to wyszło przejrzyściej... Lepiej rozpływała się czekolada, a wachlarz smaków w drugiej połowie rozchodził się na śmietankowo-maślano-kawową toń, w której było miejsce i dla gorzkości, i śmietanki. Owoce po kolei serwowały swe nuty, a tu... Jakoś nie zdążyłam się wczuć, a już umykały.
Posmak na szczęście pozostawał nieco dłużej i był przyjemnie podprażony, a jednak wilgotnie soczysty, ziemisty, wiśniowo-cytrusowy.

Czekoladki pyszne, smakujące jak pełnowymiarowa, ale to raczej szczegółowe streszczenie w porównaniu do całej powieści. W dodatku napisane z błędami (bo forma beznadziejna - już bym wolała zwykłe neapolitanki).


ocena: 8/10
kupiłam: dostałam Sekrety Czekolady
cena: -
kaloryczność: 568 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie, ale wrócić mogłabym

Skład: kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

2 komentarze:

  1. Myślałam, że to baton o długości Hello, ale chyba jednak bliżej mu do Merci. Dobrze kombinuję? "Westchnęłam, internety wyłączyłam i poszłam robić zdjęcia i szamać " - haha, mnie to nie oburza, a wręcz pasuje :P Ależ się wyżywasz na te biednej formie. Mnie się podoba. Chyba głównie przez nią chciałabym spróbować. Wiśniowe wino... Amarena oczywiście? :D 8 punktów dużo jak na cały tekst pełny narzekania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Merci to przy nim giganty! Taka pałeczka to chyba mniej niż połowa Merci.

      Nie rozumiem "cały tekst pełny narzekania". Bardzo zacne nuty, zaburzone przez formę sprawiły, że żałowałam, że to takie coś, a nie tabliczka. Nie będę odejmować pałeczce punktów za to, że jest pałeczką. Skoro to coś na zachętę, by spróbować i ewentualnie czekoladę kupić, to chyba wiadomo, że nie będzie się równała tabliczce?

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.