piątek, 19 czerwca 2020

Zotter Amarena Cherry mleczna 50 % z kremem wiśniowym na bazie białej wiśniowej czekolady i marcepanu z wanilią i kawałkami wiśni oraz warstwami czekolady białej

Wiśnie to zdecydowanie jedne z moich najukochańszych owoców. Gdy tylko się pojawiają, pożeram je w chorych ilościach (nawet decydując się na wiśniowy zgon po ponad kilogramie), a przez większą część roku... tęsknię. Rzeczy wiśniowe lubię, ale nie jest to to samo. Wszelkie nuty wiśni... mniam! Jednak gdy myślę o czekoladach z wiśniami - tu już kłopot. Rzadko satysfakcjonują. Udało się to np. Cachetowi (Organic 57 % Cherries & Almond), ale... nie ukrywam, że i dobrą nadziewaną wiśniową zawsze bym zjadła. A o takie niestety wyjątkowo trudno - chyba producentom się wydaje, że skoro wiśnie mają swoje kwaśno-cierpkie nutki, to trzeba je zasypać cukrem... Ale chwila! Jak ktoś lubi wiśnie i szuka czegoś wiśniowego... to chyba właśnie chce tę wiśnię poczuć, prawda? Dla tych, którzy wolą słodkie pestkowce zostają czereśnie.. Niech robią czereśniowe rzeczy! W tym roku właśnie, gdy już doczekałam się wiśniowego Zottera, okazało się, że i on widzi wiśnię, jak większość, raczej na słodko. Trochę żałowałam, ale cóż... późną jesienią lepsza taka wiśnia, niż żadna. Niestety, jak tylko zerknęłam na tę czekoladę, przypomniała mi się np. kiepska Lindt Amarena-Kirsch czy też Tesco Finest Swiss Milk Chocolate with Cherry & Vanilla Flavour Filling.


Zotter Amarena Cherry to mleczna czekolada o zawartości 50 % kakao nadziewana (60%) mousse'em wiśniowym z wiśni Amarena na bazie białej wiśniowej czekolady i marcepanu z wanilią i kawałkami wiśni oraz cienkimi warstwami czekolady białej.

Po rozchyleniu papierka poczułam wyrazistą, palono-słodką czekoladę w towarzystwie migdałów i mleka. Wiśnia dała o sobie znać, choć wcale nie jakoś mocno, wtapiając się raczej w maślano-mleczną toń. Ogromną rolę odegrało tu mleko, na którego fali przemykała dosadna wanilia. Doszukałam się marcepanowej nuty, trochę kojarzącej się z chlebem. Wydało mi się to też podkreślone cynamonem. 
Po przełamaniu zapach soczystej wiśni uwypuklił się, wraz ze śmietanką i cynamonem.

Przy łamaniu tabliczka nie trzaskała. Mimo że warstwa czekolady była gruba i twarda, całość wydała mi się w pewien sposób miękkawa. Konkretna, ale... To pewnie za sprawą dwóch warstw czekolad i  dość plastycznego nadzienia. Cechowała je grudkowa zwartość i wyglądało na suchawe, ale w dotyku okazało się trochę lepkie i skore do kulkowania.
Było w nim parę małych i sporo drobineczek wiśni. Wolałabym większe / farfocle. 
W ustach czekolada rozpływała się powoli i kremowo. Zalepiała gładkimi, tłustymi smugami. Po paru chwilach kontynuowała to czekolada biała, nieco tłustsza od niej. Zapewniła gładkie przejście do kremu.
Środek okazał się gęsty i mięknąco-zalepiający, ale nie za tłusty. Suchawy wydał mi się tylko przez pierwszą sekundę, a że rozpływał się szybko, nie nazwałabym go takim. Miał w sobie coś śliskawo-gładkiego, ale nie był gładki, a jakby przemielony w marcepanowy sposób (tj. czuć trzeszczące migdały). Mimo to, wydawał się lekko twardawy, ale w sposób... czekoladowo-konfiturowozagęszczony. Lekko tłustawy raczej w śmietankowym kontekście, a do tego przeogromnie soczysty.
Kawałki wiśni odznaczały się lekką twardawością; były to w większości skórki. Nie podobała mi się ich forma - ot, mikroskopijne skórki "nie wiadomo czego". Aczkolwiek muszę przyznać, że świetnie wpasowały się w "marcepanową przmieloność".

W smaku czekolada przywitała się nienachalną, paloną i niemal karmelową słodyczą. Za sprawą naturalnego, wyrazistego mleka splatała się z goryczkowatymi motywami migdałów / orzechów, sianka i chleba.
Z czasem wzrosła mleczność, niemal śmietankowość i słodycz - za sprawą białej. A ona wplotła wanilię.

Tymczasem, umacniały się także orzechowo-migdałowe nuty, do których docierać zaczęły akcenty marcepanu, cynamonu i palono-chlebowe. Dość szybko o swojej obecności dał znać też smakowity kwasek wiśni.

Nadzienie nie odrzuciło jednak słodyczy i mleczności. Rosły z wolna, po czym utworzyły (w pierwszej połowie rozpływania się kęsa) mniej istotne, waniliowo-białoczekoladowe tło.

Krem na pierwszy plan wypuścił dojrzałą, słodko-kwaskawą wiśnię. Częściowo wmieszała się w  śmietankowo-waniliową toń, a częściowo odbiła w soczyście cierpko-kwaśnym kierunku. Mniej więcej w połowie to właśnie wiśnia dominowała. Jej kwaśność została znacząco wzmocniona soczystym sokiem cytrynowym. Intensywny owoc można by tu odmieniać przez wszystkie przypadki i przytaczać różne formy: świeża, surowa wiśnia, jak i taka jogurtowa (też naturalna). Raz i drugi pomyślałam o jakimś pełnym / śmietankowym jogurcie wiśniowym.
Drugie skojarzenie wynikało pewnie stąd, że słodko-kwaśna wiśnia była zespojona z mlekiem. Co więcej np. robiąc gryza (a więc przegryzając się przez całość) odebrałam to nadzienie jako lekko pudrowe, acz szybko okazało się przyjemnie wyraźnie owocowe.
Przy wiśniach i mleku trwały nuty marcepanowo-cynamonowe (nie wiem dlaczego, raz i drugi wydało mi się to lekko "rzygowinowe" - uwaga - we wciągający sposób!). Podkreśliły charakterek wiśni, a także ogólną powagę. 

Kawałki wiśni oczywiście podbijały soczysty kwasek - zaskakująco wydobyły go z kremu, choć same aż takie intensywne nie były (co odkryłam, gdy zostawiałam je na koniec lub jakąś wydłubałam).

Słodycz, obecna cały czas na stonowanym poziomie, bliżej końca robiła się coraz bardziej białoczekoladowa. To do granic możliwości śmietankowo-mleczna białoczekoladowość, kryjąca lekko pudrowe akcenty, ale też wanilię. I to taką najprawdziwszą: ciężkawą i szlachetną. Przed kwaśność jednak się nie wysunęła.

Pod koniec do białej czekolady i kwaśnych wiśni, podkreślonych cytryną (kontrast?) dołączyła czekolada o palonym charakterze, ze szczyptą cynamonu. Jeszcze bardziej wydobyła cierpkość wiśni.

Po zjedzeniu pozostało poczucie słodyczy jak po białej czekoladzie i posmak kwaskawych, podrasowanych cytryną wiśni, które to zatapiały się i w śmietankowo-mleczną toń, acz charakteru marcepanu / cynamonu nie odrzuciły. 

Całość zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Spodziewałam się czegoś za słodkiego i za ciężkiego, a trafiłam na konkretną, poważną tabliczkę. Słodycz przez większość czasu raczej niska, a gdy wzrastała - była białoczekoladowa. A taka, zestawiona z wiśniami, nakręciła skojarzenie z wiśniowym jogurtem. Wiśnie, mimo że podkreślone cytryną, zdecydowanie wyeksponowały swoje walory, jak się dało. Genialny wydaje mi się pomysł z dodaniem marcepanu i przyprawieniem tego cynamonem.
Sama jednak nie wiem, po co aż tyle białoczekoladowości w tej kompozycji (np. ta warstewka) , a potem nakręcanie kwaśności cytryną - zamiast kwasek cytrynowy dałabym tu może jogurt? Też kawałki wiśni mnie nie usatysfakcjonowały - nie lubię takiej drobnicy, wolałabym jędrne większe.


ocena: 9/10
kupiłam: biokredens.pl
cena: 16 zł (za 70g)
kaloryczność: 493 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, wiśnie, miazga kakaowa, syrop ryżowy, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, koncentrat z wiśni, suszone wiśnie, marcepan (migdały, cukier, syrop cukru inwertowanego), lecytyna sojowa, słodka serwatka w proszku, pełny cukier trzcinowy, sproszkowana wanilia, olej z gorzkich migdałów, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), sól, cynamon

4 komentarze:

  1. Te odmienne gusty, ach. Ja wiśnie toleruję tylko w postaci plebejskiej: słodyczowej, jogurtowej, napojowej etc. Kosmetyki wiśniowe też lubię. Ale świeże wiśnie? 1 chi. Marcepan z zapachu kojarzył Ci się z chlebem w sensie pieczywem? Takiego skojarzenia nie doświadczyłam nigdy. Ciekawe. Jakie punkty wspólne mają te produkty? Skórki wiśniowe w nadzieniach lubię, a skoro splotły się z marcepanem, jeszcze lepiej. Taak, z czasem nauczyłam się doceniać rzygowinowość, więc i tu wspomnienie o niej mnie nie martwi. Mleko, cynamon, wanilia, biała czekolada, wiśnie. MARCEPAN. Jadłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak można... Dobra, zostawiam wiśnie.

      Marcepan nigdy nie kojarzy mi się z chlebem-pieczywem. W czekoladach jednak czasami pojawiają się nuty trochę kojarzące się z ciemnym chlebem. I w przypadku Zotterów z marcepanem często to się dziwnie miesza i to jest taki "chlebko-chleb marcepanowy". Dlatego napisałam o "nucie marcepanowej, trochę kojarzącej się...". Nie był to po prostu zapach marcepanu. Ani chleba w 100 %ach. Wspólne punkty? Taka wilgoć specyficzna. Marcepany z Zotterów też nie są 1:1 zwykłymi marcepanami. Odbijają trochę ku... migdałom świeżawym, mące migdałowej. Są bardzo specyficzne, stąd i te dziwne skojarzenia przy nich.

      Tak, pewnie wszystko, co stanęło jej na drodze do zdobycia 10tki zapewniłoby wstążkę szóstemu chi lub unicorna. :>

      Usuń
  2. Interesujący blog :) Ile tu wspaniałych słodyczy. Zapraszam na mój blog poświęcony także słodyczom :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesujący komentarz. Ile tu wspaniałej reklamy!
      Choć komplement i tak przyjmuję i dziękuję.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.