Auchan Dark Strong 85 % to ciemna czekolada o zawartości 85 % kakao.
Zaraz po rozerwaniu sreberka poczułam wyrazisty zapach mocno palonego drewna i goryczkowatego słodu, do którego z czasem doszła wątła kawa, a dokładniej jej ziarna. Wydało mi się to trochę, miejscami przepalone aż na węgiel. Trochę też... jak ciasto poprzypalane po brzegach?
Wydźwięk był ciężkawy, ale... zwłaszcza słód szybko otoczyły delikatne cierpkawe owoce; podszepnęły... soczystość... w pewien sposób też ciężkawą. Pomyślałam o śliwkach, acz raczej wędzonych / suszonych, a także o... jeżynach i średnio dojrzałych brzoskwiniach / nektarynkach? Ale takich np. "ciastowych", nie surowych? Zarówno im, jak i ciastu nieco słodyczy nadał miodowy akcent.
W ustach twardość sobie zachowała, acz rozpływała się raczej łatwo, kremowo. Nie spieszyła się, właściwie robiła to niewyobrażalnie długo. I długo zachowywała swój kształt. Jak sugerował ziarnisty przekrój, była dość szorstkawa, z czasem bardziej pylista (od kakao). Miękła w dość maślany sposób, dopiero po pewnym czasie tłusto zalepiając. Było w niej coś przytykającego, ale pod koniec uratował ją bardziej soczysty efekt jakby... tłustej masy (na ciasto?) z owocami. Po zniknięciu z kolei zostawiła pylistość.
W smaku przedstawiła się jako wręcz słodziuteńka, przy czym słodycz nie była wysoka. Po prostu miała uroczy, waniliowo-miodowy wydźwięk. Trwała z boku niemal cały czas, pozwalając poszczególnym nutom spokojnie płynąć. Wanilia wydała mi się lekko... sztucznie-wanilinowa, ale stała dopiero za miodowścią. Obie muskały aż leciutką cierpkością, podkreśloną kakao w proszku.
Zatopione były w mulistym, gorzko kakaowym cieście. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa drewno wywalczyło swoje, a mieszając się z orzechami utworzyło ciastowy klimat. Oczami wyobraźni zobaczyłam ciasto biszkoptowo miękkie i tłustawe, na pewno aż pyliste od kakao i może z zawilgoconymi orzechami. Gorzkość zaczęła opływać maślaność, łagodząca ją. Po paru chwilach ta maślana ciastowość dominowała. Wsparła ją nuta śmietanki. Masło i kakao w proszku za sprawą tego wypieku stały się nutą wiodącą. To ciasto przypalone po bokach, ale natłuszczone i nasączone bez dyskusji.
Bliżej końca owoce zostały dosłodzone miodowo-palonym, cierpkawym akcentem. Soczystą kwaśność i cierpkość wiśni wzbogaciła miodowa słodycz, więc ogólna słodycz nieco wzrosła. Odrobinka słodyczy należała także do prawie nieobecnych, niejednoznacznych owoców: jeżyn, wiśni, śliwek i... z czasem jeszcze jakiś słodszych. Może brzoskwiń / nektarynek, moreli? Mogły być kompotowo soczystą warstwą z kakaowego ciasta.
Ziemistość też łączyła się z kakao i lichym kwaskiem, tu jednak żółte owoce i wiśnie nie zdecydowały się podnieść rękawicy. Ten niemal iluzoryczny kwasek chyba pochodził raczej od kakao po prostu. Zmieszał się z miodem, który w momencie znikania kęsa niemal dominował.
W posmaku zostały wiśnie i miód, jak również właśnie najzwyklejsze kakao, drewniano-orzechowy, nieco przypalony splot i lekka maślaność, śmietankowość. Kwasek owoców i kakao pobrzmiewał, ale wszystko i tak temperowała słodycz. Na koniec nie była już taka owocowa, a bardziej przygaszona i palonocukrowa.
Od dawnej wyszła bardziej orzechowo-przypalono (stara była węgielna, orzechowo-skórowo-skórkowa), a jej słodycz bardziej kojarzyła się z miodem niż wanilio-waniliną; była mniej owocowa. W nowej ogromny udział miało odtłuszczone kakao, ale wyszło to neutralnie, nie negatywnie. Mimo to, przełożyło się na słabszą wytrawność i spłyciło kompozycję, nie da się ukryć. Czuć, że to jakby prawie ta sama czekolada, ale właśnie spłycona. Uwierzę też, że zmienili aromaty odpowiedzialne za wydźwięk słodyczy. Z kolei wysoką maślaność zostawili, szkoda. Zdecydowanie wolałam głębszą dawną, choć i ta mi smakowała.
ocena: 8/10
kupiłam: Auchan
cena: 4,99 zł
kaloryczność: 594 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak, jak nie będzie lepszej alternatywy
Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, aromat
Waniliowo-miodowy zjadłabym raczej unicornowy Grand Dessert. Widzę scenę z koszmaru sennego: wgryzasz się w pyszne wilgotne gniotkowe ciasto czekoladowe, a po kilku kłapnięciach zębami orientujesz się, że masz usta pełne drewna. W suuumie porównałabym starą i nową jedna po drugiej, żeby sprawdzić, jak ja je odbiorę.
OdpowiedzUsuńNie zjadłabym Grand Dessertu.
UsuńZabawne wyobrażenie, acz nuty drzewne są bardzo, bardzo przyjemne. Nie zawsze, ale ja w większości je lubię. Przy czym nie mówię o takim płaskim drewnie, drewnianości jak w odniesieniu do jakiś tekturowych, starych wafli. Wiesz, o co mi chodzi?
Co do wyobrażenia - a co, od razu wykałaczki byś miała!
"Porównałabym..." - niestety już niemożliwe, bo starej nie ma.
Brzmi zachęcająco. Na pewno kiedyś kupię:)
OdpowiedzUsuńWarto.
Usuń