Orzechy nerkowca są moimi ulubionymi i zdecydowanie wolę je osobno niż nawet w dobrej czekoladzie (czego przykładem jest Manufaktura Czekolady MANU Orzech Nerkowca 70 %). Trudno więc wytłumaczyć, dlaczego tabliczka marki, której wyroby raczej mi nie smakują, wydała mi się interesująca. Do porównania z innymi czekoladami z całymi orzechami, jakie nazbierałam? A nazbierałam, bo latami już nie jadłam zwykłych czekolad z całymi, a planowałam wyruszenie w góry na wiosnę i na jesieni. Jednak koronawirus pokrzyżował mi plany. Pech. I zostałam z Ritterem... licząc, że może akurat. Wiedziałam, że pewnie nie posmakuje mi jak wspomniana Manufaktura (którą i tak jadłam "rozdzielając"), ale przynajmniej byłam pewna, że nie będzie śmiesznego efektu cieniutkiej tabliczki i wystającego orzecha.
Ritter Sport Cashew gerostet und gesalzen to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z prażonymi i solonymi orzechami nerkowca.
Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam cukrową słodycz o zbyt mocnym natężeniu, ale wymieszaną z ogromną ilością wyrazistego mleka, więc nie było to takie straszliwe. W tle jedynie pobrzmiewała nutka orzechów, bliżej jednak nieokreślonych. Tak samo lekko plastikowo-czekoladowy akcent.
W dotyku tabliczka wydała mi się nieco plastikowa, ale i tłusta, jakby zaraz miała zacząć rozpuszczać się już w dłoniach.
Mimo że twarda, niespecjalnie trzaskała przy łamaniu. Wydała mi się nieco krucha. Orzechy zostawały w danej części - one się nie łamały. Wtopiono je dobrze, nic nie odskakiwało.
W ustach rozpływała się z oporem plastiko-polewy, w tempie umiarkowanym. Cechowała ją gęsta, maślano-pełnomleczna tłustość i pylista proszkowość. Ogrom ćwiartek, kawałków i połówek orzechów dodatkowo pomógł konsystencji. Soli jako kryształki nie znalazłam, więc dodali dobrze zmieloną i wmieszali, jak trzeba, pomiędzy orzechy (co innego, że uważam ją za zupełnie zbędną).
Orzechy rozgryzałam tradycyjnie pod i na koniec (gdy czekolada już zniknęła). Dodali jakby w miarę świeżawe (czyli podprażone minimalnie), całkiem ok sztuki. Lekko chrupały, zachowując tłustą, świeżą miękkawość, ale niektóre były też jakieś... nieprzyjemnie suchsze.
W smaku sama czekolada od początku szarżowała cukrem, na który nakładał się smak mleka. Okazała się plastikowa jak masa czekoladopodobna. Doszukałam się nuty kakao, ale nie gorzkości, a nuty "czekoladowej polewy". Dodatkiem nie przesiąkła, ale orzechy czuć, gdy kęs się rozpływa.
Kawałek spróbowany z brzegu, bez orzecha wydał mi się uderzająco cukrowo-tani... stąd i dobrze, że o fragmenty bez orzechów trudno.
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa zarejestrowałam sól, przekradającą się w mleczności i wychodzącą na wierzch. Początkowo wydało mi się, że nie dodali jej dużo, a i tak przełamała cukrowość. Z czasem jednak zrobiło się dość słono na dłużej, po czym sól z niechęcią ustąpiła nieco miejsca orzechom, mieszającymi się z mleczno-maślaną bazą. Wciąż była wyraźnie wyczuwalna.
Nerkowce zachowały swój smak, ale jakby nie w stu procentach. Chwilami wydawały mi się nieco zwietrzałe, przeprażono-przesuszone czy coś. Nierozgryzane jakoś kryły się za solą, nieśmiało wplatając naturalnie słodkawy, kremowo-maślany smak dopiero, gdy się na nich skupiłam. Gdy rozgryzałam je "obok" czekolady, zanim ta zniknęła, też niespecjalnie wyraźnie wyszły. Za bardzo tłumiła je cukrowość otoczenia i sól. Ta walczyła ze słodyczą, ale jednocześnie nic dobrego nie zdziałała: ani nie podkreśliła orzechów, ani czekolady. Może jedynie zgrzyty tego połączenia.
Czekolada... przeszkadzała "od biedy niezłym orzechom", pobrzmiewając w tle jako cukrowo-mleczna, szybko drapiąca w gardle polewa.
Nerkowce rozgryzane pod i na koniec smakowały sobą nieco bardziej, ale po tym wszystkim jakoś nie cieszyły. Niezłe, tonujące smak cukru w ustach, że możliwe było zrobienie kolejnego kęsa bez cukrowego zgonu i nieprzyjemnego posmaku, ale ogólnie nie obniżające słodyczy.
Po zjedzeniu został posmak orzechów nerkowca i przesłodzenie wywołane kiepską, cukrowo-mleczną czekoladą, a także poczucie słoności. Trochę drapało w gardle, ale to akurat nie największa wada tej tabliczki.
Całość odebrałam źle. To, że na "powiedzmy, że nawet niezłego" orzecha trzeba było czekać, męcząc się z paskudną, cukrową czekoladą irytowało. Niepotrzebnie orzechy podprażyli, a sól? Pojęcia nie mam, po co ona tam. Nie pomogła czekoladzie, do nerkowców nie pasowała, zagłuszała je. Nawet nie wykorzystać potencjału orzechów, brawo...
Reszta powędrowałam do Mamy, której też nie smakowała: "czekolada niedobra, jak jakaś polewa. Rozpadała się z tych orzechów na grudki, ciężko się rozpuszczała, a orzechy niedobre też, za twarde. Nie wiem też, po co tam ta sól."
ocena: 3/10
kupiłam: Auchan
cena: około 5 zł (nie pamiętam)
kaloryczność: 545 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, orzechy nerkowca, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, mleko w proszku pełne, laktoza, mleko odtłuszczone w proszku, masło klarowane, lecytyna sojowa, sól
W plastikowość smaku ani kiepskość konsystencji nie wierzę. Rittery są cukrowe w pytę, ale złej konsystencji tabliczkom mlecznym zarzucić w moim świecie nie można. Nerkowce, mmm. Tyle że dla mnie wykorzystanie ich w ramach dodatku to troszkę morderstwo na nerkowcu. "Troszkę". Nie pasuje mi też do nich sól. Jeśli chodzi o ritterową kompozycję czekorzechową, zostaję przy prażonym migdałku.
OdpowiedzUsuńA jadłaś jakiegoś nowego RS? Wydają się jeszcze bardziej plastikowe niż kiedyś.
UsuńTaak, zdecydowanie nerkowce jako dodatek tracą. I mnie nie podoba się solenie biedaków!
Prażony migdał? Nie jadłam, chyba że myślisz o tym w miodzie. Tak czy tak, to dobry wybór.
Kingo, którą z Ritterów uważasz za smaczną?
OdpowiedzUsuńZakupiłam dziś mleczną z nadzieniem kokosowym i niestety tak mnie zachwyciła, że zjadłam całą. Naprawdę. Była bardzo słodziutka i mięciutka - a ja lubię takie, wpadłam w cukrowy entuzjazm i nie mogłam się pochamować. Wiem, że dla Ciebie słodka, miękka czekolada jest niezrozumiała - to, że ktoś może za takim tworem przepadać. Ale ze mną tak jest... choć uczę się smakować gorzkie, do takich jednak nadalchętnie wracam :)
Obecnie żaden Ritter w moich oczach nie jest smaczny. Są takie, które doceniłam swego czasu, bo były, czym miały być i były smaczne, że tak powiem, jednorazowo, np. Ritter Sport Kakao-Mousse.
UsuńW 2015 roku kokosowa i mnie w miarę smakowała (https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2015/07/ritter-sport-coconut-kokos-mleczna-z.html), ale teraz na pewno odebrałabym ją o wiele gorzej. Wówczas smakowała mi też ta: https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2015/03/ritter-sport-honig-salz-mandel-mleczna.html, jednak teraz nie odważyłabym się do niej wrócić. Nie wiem, czy nie pozmieniali czy coś, a i już takich rzeczy w czekoladach nie szukam; nie cieszą mnie. Obecnie nie przeżyłabym chyba zjedzenia czegoś tak słodko-tłustego. :P
Nie uważam jednak, że wszyscy jedzący ciemne czekolady powinni automatycznie rezygnować z innych. To, że mnie inne nie podchodzą obecnie, to... ja tak mam po prostu.
Dziękuję za odpowiedź :)
UsuńPrzepraszam za mój błąd ortograficzny.... Piszę zwykle poprawnie, tylko od wieków mam problem z "h, ch"
Z rittera na dzień dzisiejszy jestem w stanie zjeść tylko te tabliczkę o zawartości 50% kakao i całymi orzechami laskowymi z serii nuts. Ta w czerwonym opakowaniu i to też nie samą a w towarzystwie 90% gorzkiej czekolady :( oni tam chyba tylko w cukier inwestują. Orzechy niemniej porządne mi się trafiły w mojej tabliczce.
OdpowiedzUsuńNie widzę sensu w jedzeniu kiepskiej czekolady z nawet dobrymi orzechami. Wolałabym zjeść orzechy same, a osobno lepszą czekoladę.
UsuńNie lubię nerkowców. 😖 Sól i ritterkowość brzmią za to miło memu serduszku. ❤ Polecam Ci 🍫 Fin Care z Lidla z orzechami, są supcio. 😁🌰
OdpowiedzUsuńKimczaczku (mogę tak mówić?) niedługo będę w Krk 🧳a wiem, że tam mieszkasz możesz polecić sklepy z fajnymi słodyczami?🍫🍪 Albo jakieś cukiernie?? 🧁🗺
Nie wiem, jak można nerkowców nie lubić. Ok, powiedzmy: orzechy dla mnie, Ty bierz sól i czekoladę.
UsuńDzięki, ale trzymam się od nich z daleka. Nie interesują mnie, a i słyszałam opinie, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że to czekolady nie dla mnie.
Wolałabym nie. Sklepy z fajnymi słodyczami? Nie wiem, co by Ciebie interesowało. Z Mamą słodycze kupujemy w marketach. Auchan, Kaufland, Lidl, Biedronka...
Cukiernie? Nie chadzam, ale jak już bym miała w jakiejś coś zjeść, to Cakester. Kiedyś chodziłam i ich ciasta mi odpowiadały. Mama lubi Wyszukane Desery Braci Szewczenko.
Ilekroć widzę komentarz Tajni, oczy mi krwawią...
UsuńWolność słowa... i pisma obrazkowego jak sprzed wieków, z jaskiń.
Usuń