Po kontrowersyjnym Zotter Cola & Popcorn, którego zniosłam zadziwiająco dobrze (bo nie był aż tak colowo-popcornowy?), postanowiłam sięgnąć po na pewno smaczną (a przynajmniej moją) nowość Zottera. Padło na nadzienie, z jakim nigdy się jeszcze nie spotkałam. Figowe? Brzmiało jak spełnienie marzeń! Gdy zerknęłam na czysty skład, w ogóle poczułam, że to dosłownie miód na moje serce! Mało tego! Akurat co zakończyłam serię "czekolad z syropem klonowym"... Jak widać, jednak nie, więc może raczej "syrop na moje serce"? Nie wiedziałam tylko, co myśleć o paście z tamaryndowca - na szybko wygooglałam. "Miąższ owocu tamaryndowca ma lekko pikantny, słodko-kwaśny smak, jest powszechnie wykorzystywany do produkcji napojów, soków i dżemów. W kuchni indyjskiej pulpa z owoców tamaryndowca jest szeroko stosowana jako składnik nadający potrawom kwaśny smak." - brzmiało wybornie i przypomniałam sobie, że w curry się już z tym spotkałam, ale... w czekoladzie?
A wino porto - cóż to? Czerwone, może być i słodkie, i wytrawne, ale ważne jest, że to wzmacniane wino portugalskie, wytwarzane z winogron zbieranych w dolinie rzeki Douro (hiszp. Duero) na północy kraju. Do tej dodano konkretnie dojrzewające w dębowych beczkach portugalskie Reserve Ruby Port od Romariz.
Zotter Fig & Port / Portwein & Feige to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao nadziewana figowym kremem z winem porto i figami marynowanymi w winie porto; słodzona tylko cukrem klonowym, daktylowym, miodem i wanilią; przy czym nadzienie stanowi 60 % całości.
Kryło się pod nią wilgotne, maziste, acz dość gęste nadzienie. Zrobiło mi się smutno, gdy nie dostrzegłam ani drobinki pestki, ale po prostu dobrze się kamuflują.
W ustach czekolada rozpływała się powoli i kremowo gęsto, pozostawiając gładkie smugi. Mam wrażenie, że nieco stawiała opór (najpierw trochę kontrastowa do nadzienia; wydaje się taka sama co w Squaring the Circle 70% Dark Choc with Maple Sugar). Wydała mi się dość tłusta, a poprzez to nabierająca spójności z gęstawym, ale miękkim nadzieniem. Było maziste i plastyczne. Odznaczało się tłustością śmietanki i masła, jednak nie było nazbyt ciężkie. Kojarzyło się z wilgotnie-zakalcowym wnętrzem jakiegoś brownie (w formie kremu?). Niemal mokrym, nasączonym czy wręcz zalanym (winem). Okazało się zaskakująco winnie-soczyste i... całkiem zadowalająco wypełnione pesteczkami, jak i małymi kawałkami oraz drobinkami skórek, mikro farfoclami. Bardzo odlegle, do pewnego stopnia oddawało środek suszonej figi.
W smaku czekolada przywitała się gorzkością dymu oraz pieczono-palonymi akcentami orzechów i chleba. Niemal równocześnie zaznaczyła, że słodyczy też jej nie brak. Znalazła się pomiędzy taką syropu klonowego, a palono-karmelową.
(Nadzienie spróbowane osobno uderzyło mnie alkoholem jak obuchem, po czym mocno zapiekło w gardło, a w ustach zaserwowało ogrom charakternego czerwonego wina, czemu potem z pomocą przyszła słodycz fig i miodowo-klonowa, podkreślająca ją wraz z silną maślanością.)
Wszystko to na czekoladowej bazie, bo krem także czekoladzie nie darował. Wplótł w nią nieco mleka i masła, sugerując lekką grzybowość ("w czekoladowym kontekście"). Przypomniała także o wytrawności i winie. Alkohol sam w sobie był uderzający, a wszystko przypominało zdrowe brownie z figami zalane winem.
Bliżej końca dosłownie czułam muląco słodkie wnętrze suszonych owoców, naturalnie przełamane soczystością i kwaśnością. Przy kawałkach owoców nasilał się smak... najpierw wina czerwonego, a potem w pełni wyrazistych, naturalnych suszonych fig.
Pod koniec rozpływania się kawałka czułam już zasłodzenie, acz na szczęście figowe, i wciąż, nawet nieco silniejszą, nutkę czerwonego wina, trochę kwaskawość i cierpkość w mocno czekoladowej, głębokiej otoczce.
Gdy wszystko się już porozpływało, zajęłam się gryzieniem figowych kawałków, farfocli i pesteczek. Wtedy smakowały w pełni sobą: skórkami, wnętrzami suszonych fig i... odrobinkę winem.
Po zjedzeniu został posmak fig - zupełnie jakbym jadła te owoce, a więc już i poczucie, że najadłam się czegoś słodkiego, dziwnie przejawiające się jako "słodycz na języku" - taka od fig (choć jeszcze nie przesłodzenie). I jakbym nie żałowała sobie wina, co przełożyło się razem na ciepełko, drapanie w gardle. Lekka alkoholowość i czekolada z cierpko kakaowym cieniem to "podsuszyły".
Całość uważam nie tylko za udaną, bo pyszną kompozycję, ale również intrygującą czekoladę, która odlegle kojarzy się z suszoną figą. Osobiście mam jednak problem z tym, że to wino dominowało w kompozycji, w której nastawiłam się głównie na figi. Niby oryginalny tytuł (niemiecki) rzeczywiście przyznaje mu pierwszeństwo, ale już z opakowania to figi aż biją w oczy. I jednak... Zotter ma i miał kilka winnych czekolad, nic nie stało na przeszkodzie, by ta skupiła się bardziej na figach (mógł np. w kwestii słodzideł skupić się tylko albo prawie tylko na nich). Pozytywnie mnie jednak zaskoczyła w kwestii konsystencji: krem niby miękki, ale zarazem gęsty i esencjonalny; niby tłusty, ale też soczysty i z pesteczkami, więc wyszedł bardzo po mojemu, mimo że w pierwszej chwili się wystraszyłam, że nie. Tak samo ostatnio nie po drodze mi z mocno alkoholowymi czekoladami - ta była mocno alkoholowa, ale pozytywnie.
Dobrze, że dodano ciekawe alternatywy cukru. Z drugiej jednak strony, mimo że w smaku słodycz nie była pierwszoplanowa, a realnie zasładzająca, to swoim bogactwem, wyrazistością i mnogością z czasem aż zaczęła przytłaczać. Jednak przy całej mojej miłości do czerwonego wytrawnego wina i suszonych fig, jestem zakochana.
ocena: 9,5/10
Skład: miazga kakaowa, wino porto, tłuszcz kakaowy, syrop klonowy, cukier daktylowy, suszone figi, pełne mleko w proszku, miód, pasta z tamaryndowca (tamaryndowiec, woda), odtłuszczone mleko w proszku, sól, sproszkowana wanilia
Zapach i mnie poruszył. Aż bym się napiła czerwonego wina. Konsystencja z uwagi na kremową gęstość bajeczna. W smaku niech alkohol wali tak mocno, jak chce, i tak powitałabym go z otwartym gardziołkiem. Brownie z figami zalane winem <3 Brałabym jak pies sąsiada nogę właściciela.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że to akurat jedna z bardzo Twoich tabliczek.
UsuńChętnie bym skosztowała bo mi z alkoholowymi słodyczami ostatnio właśnie bardzo jest po drodze:)
OdpowiedzUsuń