poniedziałek, 14 czerwca 2021

Cadbury Darkmilk Salted Caramel mleczna 40 % z solonym karmelem

Ostatnimi czasy właściwie już nie kupuję czekolad bez sensu, a tylko te, które naprawdę mają szansę mi posmakować. Owszem, mogę kupić jedną czy drugą, która wydaje się nie w moim typie, ale też zachowując jakąś logikę. Jeśli o tę chodzi, to sama bym jej nie kupiła, ale że akurat ojciec miał płacić za zakupy, skorzystałam z okazji. Otóż kiedyś chciałam porównać, jak prezentuje się Cadbury przy Milce. Wprawdzie teraz nie miały to być warianty czyste, bo takich zasładzaczy nie lubię, ale coś trochę ciemniejszego, z solonym karmelem wydało się ok, analogicznie do Milki Darkmilk Salted Caramel. Żałuję tylko, że od dnia zakupu do degustacji, połączenie soli i karmelu w czekoladach zdążyło mnie już trochę zmęczyć po paru nieudanych. Na szczęście jednak przynajmniej opakowanie nie przestało mnie zachwycać.


Cadbury Darkmilk Salted Caramel to ciemna mleczna czekolada o zawartości 40 % kakao z kawałkami solonego karmelu (10%).

Po otwarciu poczułam nadzwyczaj intensywny zapach cukru i mleka, który dosłownie zaszarżował mi w nozdrza. Całkiem wyraźnie i spójnie dołączyła do nich cierpkawa nuta kakao, zupełnie nie gorzkiego jednak. Wszystko to stanowiło jedność i natychmiast skojarzyło mi się z zacukrzonym kakao na mleku. W tle mignął mi akcent jakiś toffi-karmelków. Wyraźniej odezwał się po przełamaniu i w trakcie jedzenia. Zapach ogółem był dość uroczy.

W dotyku tabliczka wydała mi się polewowo-plastikowa. Przy łamaniu zaś twardawa i całkiem w porządku. Wyglądała na wysoce kruchą i proszkową, co potwierdzało kruszenie się po prostu. W przekroju dostrzegłam średnią ilość dodatku, ale potem okazało się, że trudno o kęs bez niego.
Odgryzając kawałek czułam się, jakbym zatapiała usta w tafli zimnego masła.
W ustach rozpływała się w średnim tempie, zmieniając się w strasznie tłusty i zbito-gęsty budyń, jakby zrobiony głównie z masła ze śliskawym efektem. Wszystko to mi przeszkadzało, aczkolwiek wyłaniający się spod czekolady dodatek nieco ratował sytuację.
Karmel wystąpił pod postacią dość gęsto rozlokowanych kawałków mniejszych i średnich, raczej minimalnie twardych, a przyjemnie chrupiących. Trochę się rozpuszczał, trochę skrzypiał i chrupał w sposób szklisty. Chwilowo obklejał zęby, ale pod tym względem wyszedł bardzo przystępnie (odklejał się, rozpuszczał, a gryziony konkretniej po prostu zębom ulegał). To te kawałki były sowicie posolone, a nie że sól dosypano obok, więc na kryształki soli nie trafiałam (piszę na podstawie 4 kostek). Struktura tego dodatku za to bardzo mi się podobała.

Już od pierwszych chwil czułam wysoką słodycz cukru z nutką kakao w tle. Wydało mi się leciutko gorzkawe, ale przede wszystkim kojarzące się z zacukrzonym kakao albo raczej cukrowo-kakaowym napojem na mleku.

Dużej ilości mleka wyrazistego i wręcz śmietankowego. Wydało mi się takie... zaskakująco naturalne, wiejskie. Mieszało się z maślaną bazą, tworząc uroczo "kakałkowy" klimat takiego. Przez to czekolada wydała mi się nieco polewowa (ale nie negatywnie, tylko w takim... neutralnym sensie).

Słodycz jednak rosła bezkompromisowo, nie zważając na nic. Pobrzmiewała lekko czymś znajomym... waniliowym budyniem? (Kieedyś taką nutę czułam w czekoladzie z KitKatów.) Polewą... kajmakową? "Coś" dołączyło do cukru mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa. Gdy dodatki powoli zaczęły wyłaniać się spod czekolady, poczułam smak karmelków.

Karmel okazał się karmelkowy, śmietankowo-maślany i cukierkowy, raczej nie palony, a taki... masowy, niekarmelowy. O wiele bliżej mu do fuzji cukierków toffi i takich typu Werther's Original, tylko że posolonych. Soli nie pożałowano, ani też z nią nie przesadzono. Uwypukliła ich smak, nie zaś słodycz, przełamując też cukrowość całości. Nie uświadczyłam żadnej soli luzem - jedyna była w kawałkach dodatku.

Po debiucie dodatku, sama już znikająca baza wydała mi się jednak jeszcze słodsza, choć jednocześnie bardziej "kakałkowa". Gorzka na pewno nie, acz gorzkawo-cierpkawa... już odrobinkę. Z tym że rozchodziło się to na mocno maślano-mlecznej bazie, przy czym mleko zaczęło mi nieco zajeżdżać mlekiem w proszku.

"Karmelem" tradycyjnie zajęłam się na koniec i wtedy on też smakował bardziej cukrowo-maślanie i dość mocno słono, co podkreśliło jego właśnie bardziej toffi-karmelkowy smak. Słoność na koniec wyszła już kiepsko, bo... o ile czekolady z solą mogą być smaczne, tak same słone toffi-karmelki wydają się dziwne.

W posmaku pozostała sól i śmietankowo-maślana mieszanka zacukrzona co niemiara, acz z wyczuwalnym wyraźnie "kakałkowym" kakao i... karmelkami. Te nie były takie złe. Cukrowość, jaką czułam zaznaczyła się aż w gardle, a w ustach jako posmak słodyczy białego cukru i odlegle kojarzącej się z budyniem.

Wydała mi się nieco bardziej ciemnawo-mlecznoczekoladowa niż kakałkowa jak polewa Milka Darkmilk Salted Caramel, a jednocześnie bardziej abstrakcyjnie kakałkowa i kojarząca się z budyniem. Karmel z niej niewiele miał wspólnego z karmelem, ale był niezły. Dodano go naprawdę dużo, a do niego dużo soli, która jednak wyszła "bardzo dobrze do czasu". Przełamała słodycz, nie zasoliła niepotrzebnie całości, jednak pod koniec... okazała się nieco problematyczna.
Czekolada okazała się lepsza jakościowo od Milki... I to w dziwnym sensie, bo mam wrażenie, jakbym jadła te same czekolady, ale jedną z nieudanej linii (sztucznawo-polewowa i przypalono-kakałkowa Milka), a drugą "z tej dobrej" (budyniowo-polewowa i mleczno-kakałkowej Cadbury). To wciąż straszliwe zacukrzanie, ale jednocześnie... całkiem w porządku, przyziemna i niewymagająca tabliczka. Niestety zmęczyła mnie jej strasznie tłusto-maślana konsystencja (ja jednak jestem na tłustość bardzo czuła, nie lubię masła, więc zdaję sobie sprawę, że to kwestia bardzo subiektywna). Z tabelki (35g/100g) nie wygląda, że istotnie taka tłusta była, ale... mnie wydawała się aż obleśna w tym.
Co prawda przestała "bawić" po jakiś 4 kostkach, bo aż taka tłustość właśnie i słodycz, ogrom chrupiącego, słonego dodatku nie jest czymś w moim guście i wolałam zostać z w miarę miłym wspomnieniem, ale... wahałam się, czy by jeszcze nie spróbować zmęczyć, zamiast np. oddać dla ojca. Mamie bowiem niezbyt pasowała przez sól i też tłustość. Opinia Mamy: "w smaku samej czekoladzie nie mam nic do zarzucenia, smaczna, ale dla mnie za mało mleczna i taka już goryczkowata. No i tłusta jak masło. Nieprzyjemnie tak się rozpuszczała jak zimne masło, a potem zostawało te... toffi? Ono było cudowne: nie za twarde, nie za miękkie, a idealnie chrupiące i przepyszne... gdyby tylko nie ta sól. Zupełnie niepotrzebna, bo tak to takie dobre toffi by było. A tak musiałam wypluwać". Dodała, że Milki prawie nie pamięta, ale z tego co coś tam próbuje przypomnieć, to ta "chyba rzeczywiście lepsza". Oceniam jakoś bez przekonania, bo niby należy jej się coś więcej niż Milce, ale... ekhem.


 ocena: 6,5/10
kupiłam: Auchan (ojciec kupił)
cena: 8,99 zł (za 85 g; promocja)
kaloryczność: 551 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, syrop cukru inwertowanego, masło, syrop glukozowy, sól morska, emulgatory (lecytyna sojowa, lecytyna słonecznikowa), naturalny aromat waniliowy, środek spulchniający (E500), olej słonecznikowy

10 komentarzy:

  1. O nie, nie. Po pyszniutkiej Milce w tym wariancie za zrecenzowaną bohaterkę serdecznie podziękuję. Waniliowe budynie muszę w końcu zrecenzować. Zresztą w szufladzie suszków czeka mnóstwo saszetek do recenzji. Co do dwóch wymienionych marek, z perspektywy czasu międzydegustacyjnego nie potrafię wskazać wyraźnych różnic pomiędzy nimi. Wydaaaje mi się, że C. jest mniej słodka niż M., ale nie postawiłabym na to ani złotówczyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cadbury może nie to, że jest mniej słodka, ale wydaje się taka, bo... jak ja tak o nich teraz sobie myślę, to wydaje mi się, że kakao Cadbury jest mocniej palone. Co nie przekłada się na głębię ani nic, ale o odbiór słodyczy.

      Usuń
  2. Dla mnie "dużo soli" to już wystarczający powód żeby ją kupić :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz że mnie ciągle Cadbury bardzo ciekawią? 💜 Chciałabym porównać je wszystkie z Milkami.🐄🍫

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nigdy na cudbury nie patrzę. Dla mnie to ten sam produkt co Milka. Widzę że mogę się mylić ale i tak nie spróbuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież lubisz Milkę?

      Usuń
    2. Tak. Jest tańsza, więc jeśli są podobne zostaje przy tej. Poza tym nke każdą milke :P

      Usuń
    3. Prawda - Cadbury nie jest warta ceny, w jakiej jest w Polsce. Nie mam wielkiego porównania, ale różnice są - nie takie jednak, by się nad tym dłużej rozwodzić.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.