wtorek, 1 czerwca 2021

Zotter Cola & Popcorn ciemna mleczna 60 % z galaretką z coli, kremem colowym i nugatem migdałowym z popcornem

Gdy tylko dowiedziałam się, że na czas prezydentury Obamy Zotter wprowadził czekoladę z ketchupem, chciałam ją spróbować. Niestety, było za późno, bo podróżować w czasie nie umiem, a wtedy, jak była dostępna, Zottera jeszcze nie znałam. Z ketchupem u mnie śmieszna sprawa. Mogę go latami nie jeść, ale lubię. W młodości jadałam częściej, teraz nie mam do czego. Latami jednak... stroniłam od rzeczy ketchupowych. Raz, że bywa wariantem smakowym rzeczy nie w moim typie (nie lubię słonych chrupaczy), a dwa... no jakoś tak. Ogółem właśnie niespecjalnie mam z czym go jeść. W czekoladzie jednak ciekawiłby mnie. Od Marcina od Zottera dowiedziałam się, że na jesień 2020 wchodzi nowy smak "ketchup i popcorn". Napaliłam się i zapragnęłam spróbować, mimo że nie lubię popcornu (a już zwłaszcza jego łusek). Wydało mi się to jednak tak niepasujące do czekolady, że aż ciekawe (nie umiałam sobie wyobrazić, jak to może wyjść). Niestety okazało się, że się pomylił. To tabliczka nie z ketchupem, a z... colą. Kolejna amerykańska rzecz, która zawładnęła światem, ale której ja... zdecydowanie od lat nienawidzę. Wystarczy lekkie skojarzenie z colą w czekoladach z cynamonem, bym je porzuciła, a tu... cola jako dodatek... do popcornu? Zawleczcie mnie jeszcze do kina - to jest przepis na piekło dla mnie, a... połączenie uwielbiane przez tysiące (miliony?) ludzi na świecie. Nie wiem, czy czekoladę bym kupiła. Obecnie nie kupuję wątpliwych, a i już nie jestem tak napalona na Zottery, jak byłam na początku przygody z nimi (czyt. nie czuję potrzeby spróbowania wszystkich-wszystkich). Starzeję się? Tabliczkę jednak dostałam i przyjęłam jako wyzwanie. Liczyłam, że będzie kolejnym moim dowodem na to, że "wszystko może smakować, jeśli będzie dobrze zrobione". Marcin od Zottera próbował mnie jakoś pocieszyć tłumacząc, że do stworzenia tej czekolady nie użyto zwykłej coli masówki, a austriackiego producenta Pedacola, który swoją colę robi tylko z naturalnych składników na bazie ziół.


Zotter Cola & Popcorn to ciemna mleczna czekolada o zawartości 60 % kakao nadziewana galaretką z coli (22%), kremem colowym (18%) i praliną / nugatem migdałowym (18%) z karmelizowanym popcornem (1%) oraz z cienką warstwą białej czekolady.

Gdy tylko rozchyliłam papierek, poczułam wyrazisty, palony zapach migdałów i coli nasyconej limonkowo-cytrynową, soczystą kwaśnością. W tle zaznaczyły się zioła oraz goryczka. Zbliżywszy nos do wierzchu, wyraźnie czułam samą słodko-karmelową czekoladę, podszytą migdałami. Te miały słonawy charakter. Mieszało się to z mlekiem i maślanością, nasilającym się po przełamaniu. Wtedy też odnotowałam lekką nutę popcornu i więcej coli z cytrusowym kwaskiem. Znacząco wzrosła też słodycz.

Przy łamaniu tabliczka lekko pyknęła, jednak nie była bardzo twarda za sprawą nadzień. Gruba warstwa czekolady owszem, twarda i trzaskająca. Przylegającej do niej białej można przypisać zwartość, ale była tak cienka, że w całokształcie niewiele znacząca. Wydaje mi się, że miała po prostu oddzielać wilgotne nadzienia od wierzchu, w czym się sprawdziła, mimo że trochę ułatwiła rozwalanie się całości. I tak jednak w miarę wszystko się trzymało.
W ustach czekolada z wierzchu rozpływała się w średnim tempie, gęsto i kremowo-gładko. Była tłusto-maślana, a poprzez to spójna z białą (chyba minimalnie bardziej proszkową).
Nugat, czyli warstwa na górze, rozpływał się powoli i spójnie z czekoladą. Był zwarty, a jednocześnie miękkawy i dość plastyczny. Nie brak mu mazistej kremowości i tłustości migdałowo-maślanego kremu. Raczej masywny niż ciężki, gładki był jedynie bazowo, bo wypełniały go drobne kawałki popcornu. Ten częściowo otaczała cukrowo-karmelowa skorupka, trochę rozpuszczająca się, trochę skrzypiąca. Rozbijało to zwartość nugatu, stanowiło urozmaicenie. Popcorn sam w sobie był... popcornem: miejscami twardy (ale to nie łuski, choć i one - zupełnie nieprzeszkadzające - ze dwie się trafiły), z czasem robił się miękkawy.
Odkryłam, że galaretkę colową od nadzień oddzielała cieniuteńka warstwa czekolady mlecznej - pełniąca chyba dokładnie tę samą funkcję co biała, bo sama w sobie za wiele nie wnosiła.
Spójnie z tym wszystkim wyszedł krem colowy, który był od migdałowego soczystszy i bardziej mazisty. Odebrałam go jako również miękko- plastyczny i tłustawy, jednak w bardziej mlecznym kontekście. Różnił się większą zwartością i lepkością. Zaskoczona odkryłam, że też zawierał mnóstwo elementów: przezroczystych płatków, drobinek i farfocli cytrusów.
Rzadkości i soczystości całości nadała bardzo lepka, rzadkawa, mięciutka galaretka. Rwała się łatwo. Cechowała ją specyficzna struktura jakby zżelowano-zżelkowanego dżemu. Rozpuszczała się na grudki, trochę soczyście, mieszając się z resztą. Z wnętrza rozpuszczała się najdłużej, że w końcu zostawała ona, popcorn i czekolada.
Zaskoczyło mnie, że w sumie... nie odnotowałam zgrzytów. Wszystkie nadzienia do siebie pasowały, a jednocześnie nie mieszały się "śmietnikowo".

W smaku przegryzając się najpierw poczułam zaskakująco gorzką, paloną czekoladę z mocnym palono-karmelowym wątkiem. Po chwili wzrosła słodycz i mleczność, co podkręciła biała czekolada. Wierzch wydał mi się też lekko migdałowo-maślany.

Za sprawą colowych części bardzo szybko wstrzeliła się w to kwaśność. Z jednej strony ewidentnie słodko-kwaśno limonkowa, cytrusowa ogółem, a z drugiej... wraz ze wzrostem goryczki, nagle zaskoczyła na colowy tor. Pochodzenie goryczki było ziołowo-rześkie. Poczułam jakby piołun, leki / apteczność, a po chwili chłodząco-gryzący motyw. Cynamonowo-colowy splot odezwał się, ale... nie wybiegał przed zasładzająco-waniliową słodycz, która nagle też się nasiliła.
Colowy krem wydał mi się wręcz gryzący. Ostry, zasłodzony, a przy tym... dość mleczny, ale i... colowy. To jednak wiązało się z przyprawami ziołowo-korzennymi i cytrusową nutą. Wyłapałam w nim także charakterystyczną nutę oleju kokosowego. Rosła wraz z cynamonową, wręcz gorzką korzennością.

Ogólny kwasek wniósł zaskakująco dużo soczystości. Chwilami wydała mi się aż przenikliwa i... słodka w tym, a jednocześnie czułam po prostu cukrowość. To podkreślała galaretka, również smakująca ostrą colą. Cola nie wyszła tu jednak nachalnie, a dziwnie rześko, słodko-ostro. Czułam goryczkę oleju (?) i ziół. Całkiem... naturalne, ciekawe. Miałam wrażenie, jakby była gazowana, ale bez elementu gazowania - bardzo dezorientujące.

Łagodziła ją trochę mdława baza, za jaką robił krem migdałowy. Wydał mi się głównie słodki, choć jednocześnie maślano-mleczny. Migdały czuć wyraźnie. Prażony wątek bijący od nich zmieszał się z cynamonem, a wtedy kompozycja w ogóle zrobiła się bardzo korzenna. Cytrusy, niby kontrastowe, podporządkowały się temu. Te już jednak otuliła cierpkawa czekolada.

W kremie migdałowym raz po raz słodycz podbijały kawałki dodatku. Przez większość czasu dałabym sobie wmówić, że to migdały. W pierwszej chwili smakowal cukrowo, co otwierało drogę... smakowi popcornu i soli, jakim pachnie w kinach. Epizodycznie trafiałam na dosadniejsze uszczypnięcia soli, ale i one się wpasowywały (nie było słono). Podkreślały popcorn, migdały i karmelową nutę.

Na wszystko to - raz mocniej, raz słabiej - nakładała się czekolada - kontrastowo udająca dość ciemną.

Drobnicę do gryzienia zostawiałam sobie na koniec. Wtedy popcorn zaskoczył mnie tym, jak wyraźnie sobą smakował. Cytrusowe strzępki z kolei smakowały mdło, prawie niczym.

Po zjedzeniu został posmak cytrusowo limonkowy i ostro-gorzko cynamonowy. To był ewidentnie "colowy cynamon". Tak, colę czuć wyraźnie, ale jako składową. Posmak był bowiem wciąż czekoladowy, mleczny i... dość migdałowo-oleisty z soczystym motywem coli i ziół. Oprócz fizycznego otłuszczenia i jakby słodkiego zalepienia czułam... orzeźwienie.

Kompletnie nie moja bajka, bo w sumie pasowały mi tu tylko ziołowe nuty, ale... doceniam, że tak szokującą kompozycję zrobili... tak przystępnie, że nawet się w nią wciągnęłam przez element "o rany, jakie to dziwne".
Wnętrze czekolady miękkie, ale miękkie kremowo, odpowiednio; galaretka intrygująca. Całość zdecydowanie dla mnie za słodka, napastliwa w swoich smakach, ale oddająca colę bardzo przystępnie. Tak jak i popcorn. Czułam je i mimo że nie lubię, nie miałam ochoty nimi pluć. To jedna z tych dziwnych czekolad, które smakują intrygując, jak np. te z mięsem. Dziwna spójność, że aż zjadłam prawie całą - kawałek dając Mamie, by pokazać jej ciekawostkę. W sumie cały czas się zastanawiałam jedząc, czy chcę to skończyć, ale wiedziałam, że taka ziołowość i 60 % kakao byłaby dla niej nie do przebrnięcia. ("Ciągle ci powtarzam, że takie czekolady po prostu nie są dla mnie, tyle ty w nich wyczuwasz, a ja? Dla mnie to po prostu jakaś tam galaretka, raczej owocowa trochę; ja wiem, czy cola? No nie wali jak te colowe rzeczy wszystkie. Coś tam pochrupało, nie powiedziałabym, czy to na pewno popcorn. Taka... średnio mi smakowała, ale rzeczywiście przystępna. Ten Zotter to się chyba po prostu smakami bawi.")
Mimo że we mnie zachwytu nie wzbudziła, zdecydowanie polecam ją wszystkim: i tym, którzy colę i popcorn lubią, jak i tym, którzy jak ja nie lubią, ale są ciekawscy. Mam wrażenie, że to nie tyle "colowa czekolada / czekolada z colą", co stylizacja jak np. Pink Coconut and Fish Marshmallow na rybę czy Cheesy Chocolate na ser typu camembert / brie. Udana stylizacja.
Nie taki diabeł straszny.


ocena: 8/10
kupiłam: biokredens.pl
cena: 16 zł (za 70 g)
kaloryczność: 481 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, cola (cukier, woda, ekstrakt z cytryny, cola, przyprawy, mięta, ziarna laski wanilii, sok z limonki, sok z cytryny, regulator kwasowości: kwas cytrynowy), pełne mleko w proszku, skrobia kukurydziana, migdały, odtłuszczone mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, sok cytrynowy, popcorn, pełny cukier trzcinowy, olej kokosowy, masło, koncentrat soku cytrynowego, substancja żelująca: pektyna jabłkowa; sól, emulgator: lecytyna sojowa; wanilia, koncentrat limonkowy, cynamon, płatki róż, chili Bird;s eye, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier)

4 komentarze:

  1. Cola 🥤, popcorn 🍿 i filmy kinowe 🎬 - cała Ty! 🤩 Za to ketchup 🍅 powinien mieć u boku musztardę 🌭, a nie colę 🥤. Mmm, nawet dla limoneczki 🍋 znalazło się miejsce! Uwielbiam drobne kawałki dodatków w czekoladzie!!! 🍫 I też cieszy mnie moja ukochana wersja cynamonu: gorzka 🥰🥰🥰. Jedyny minus: że zioła 🌱 nie pojawiły się np. w firmie anyżkowej galaretki.

    Pozdrawiam 😘 i zapraszam do siebie! 👉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziomeczku, nie czaisz, że ziele musi być, by poszczególne nuty miały dobry flow? Rozjaśnia umyyyysł! Takie smakołyki jak cola i popcorn w ustach, Jamajka w sercu!

      Pozdro, co Ty na małą wymianę? KoMć za komć? Kc. :***

      Usuń
  2. Twoja mama nie lubi słodyczy o smaku coli czy samej coli tak jak ty też? Chciałabym kilka czekolad Zotter zamówić i się nad tą zastanawiam. Bo ja Coca-colę lubię, ale owocowych galaretek nie i mam dylemat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coli też.
      Jak napisałam, czekolada nie smakuje colą tak wyraźnie, opiera się na skojarzeniach.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.