Przeglądając mojego bloga łatwo jest dojść do wniosku, że lubię niekonwencjonalne czekolady. Nie raz już próbowałam czekolad z mięsem i... ze zdziwieniem (ale nie aż tak dużym), odkryłam, że bardzo mi to połączenie pasuje. Łosoś z Alaski w czekoladzie też zrobił na mnie niemałe wrażenie, więc teraz już naprawdę coraz trudniej znaleźć dodatek, który wywołałby u mnie jakiś szok. Zainteresowanie - owszem, ale nie wiem, czego by trzeba było, żeby mnie zszokować.
Tak też, od wymyślnych dodatków, jeszcze bardziej zaciekawiła mnie ciekawa forma tej czekolady, o którą naprawdę umiejętnie opisała Basia na swoim blogu Sex, Coffee & Chocolate.
Jesteście na to gotowi?
Zapach jest przede wszystkim kokosowy, można w nim wyróżnić nawet np. mleko kokosowe, ale także typowy dla białej czekolady, czyli maślano-słodki, taki lekko waniliowy. Malinę czułam dopiero, jak się porządnie skupiłam i prawie dotykałam czekolady nosem.
Przy przełamywaniu czekolady poczułam, że zaczyna się lekko nadtapiać w palcach, a środek (galaretka) jest... dość ciężka do rozdzielenia: rozciąga się, ale w końcu ulega i się urywa.
Środek ma "beżowawy" kolor o naprawdę lekkim, niewyraźnym różowym zabarwieniu. Nie jest to tak różnobarwne, jak na stronie Zottera, ale kojarzy mi się z... filetem z wędzonej ryby.
Przy pierwszym kęsie poczułam bardzo silną słodycz czekolady o kokosowo-mlecznych nutach. Zaczęła się bardzo szybko rozpuszczać za sprawą tłustości, która jednak nie była zbyt ciężka, co często się zdarza w białych czekoladach. Ta była bardziej mleczna i taka kokosowa; powiedziałabym, że nieco rzadka. Po pewnym czasie pojawiał się i lekko owocowy kwasek malin oraz jagód.
Te wiórki skojarzyły mi się z takimi twardszymi kawałkami rybiego mięsa w momencie gdy mój język natrafił na coś twardego i gumowatego... kojarzącego się z obślizgłym kawałkiem tłuszczu, który znajduje się przy rybich ościach.
Galaretka jest pełna małych kropek, które na pierwszy rzut oka mogłyby być wzięta za wanilię - nic bardziej mylnego. Spróbowana osobno ma o wiele intensywniejszy smak; mimo wciąż silnej słodyczy i motywu pianki czuć tu przyprawy i nutę... rybną.
Całości postanowiłam nie oceniać, bo... nie pasowała mi ta mdła nuta malinowa, nadmierna słodycz w ogóle trochę mnie zmęczyła, ale... ta czekolada dostarczyła mi niewyobrażalnie dużo zabawy, uśmiechu i humoru na cały dzień.
To nie czekolada: to granie na skojarzeniach i zabawa.
ocena: -
kupiłam: zamówiłam u dystrybutora
cena: 16 zł
kaloryczność: 466 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: surowy cukier trzcinowy, masło kakaowe, syrop fruktozowo-glukozowy, wiórki kokosowe (8%), proszek ryżowy (ryż, woda, olej słonecznikowy, sól), pstrąg (4%), śmietanka z pełnego mleka w proszku, mleko, koncentrat ananasowy, proszek kokosowy (mleko kokosowe, maltodektryna), mleko kokosowe (2%), odtłuszczone mleko w proszku, suszone maliny (1%), cebula, słodka serwatka w proszku, koncentrat cytrynowy, żelatyna, suszone jagody, pełny cukier trzcinowy, lecytyna sojowa, wanilia, sól, proszek cytrynowy (cytryna, skrobia kukurydziana) lecytyna słonecznikowa, koper włoski, mięta, pieprz, cynamon, chili Bird's eye, liść laurowy
Śmieszna, ale bardzo ciekawa! Chyba chcialabym pograc w takie skojarzenia xd Ale rzeczywiscie-to jako tako nie jest czekolada. W sumie, posiliłabym sie o cos takiego jak,, jelly beans,, xd
OdpowiedzUsuńTylko takie ekskluzywniejsze i mimo wszystko smaczniejsze. :P
UsuńNie jest to czekolada, którą bym chciała zaraz, już spróbować, chociaż to Zotter."Środek" czekolady mnie jakoś odrzuca i inne jej rybie parametry, chociaż to nie oznacza,ze nie "trawię" ryb.Lubie je ale w tej czekoladzie jakoś nasuwa mi się jakiś "pierwiastek obrzydliwości"..
OdpowiedzUsuńWiesz, coś takiego rzeczywiście w niej jest, ale myślę, że gdyby była mniej słodka, lepiej by to wypadło.
UsuńNareszcie jest ona u Ciebie! Wiesz, lubię jak się linkujemy w swoich recenzjach. Nie chodzi tu bynajmniej o reklamę, ale w zestawieniu z opinią innych własne przemyślenia na temat czekolady wydają mi się pełniejsze. Dlatego też w swoich postach linkuję nie tylko Ciebie, ale i inne osoby, które wcześniej niż ja jadły daną tabliczkę.
OdpowiedzUsuńSuper, że podłapałaś również zabawowy charakter tej czekolady :D. Dla niektórych specyfika zmiennych konsystencji i niejednoznacznych skojarzeń może być zbyt przytłaczająca, obrzydzająca wręcz - my się wspaniale bawiłyśmy, hehe :D Jeden z najciekawszych pomysłów Zottera! W sumie w czekoladzie z krwią też wystąpiła taka gra konsystencji i przypraw.
Tak! Uwielbiam to podrzucanie linków! Tyle nowych perspektyw się wtedy pojawia i... nie trzeba się rozpisywać, można się jedynie odnieść, albo uzupełnić. :D
UsuńRzeczywiście, ale w tej to było bardziej perfidne.
Takiego połączenia jeszcze nie widziałam, ale z pewnością warto spróbować.
OdpowiedzUsuńNaprawde lubie testowac nowe rzeczy, nie przerazaja mnie dziwactwa, ale taka czekolada wydaje mi sie czyms paskudnym:) raczej nie wpadlabym na pomysl produkowania jej, aczkolwiek sprobowalabym, gdybym miala ku temu okazje:)
OdpowiedzUsuńJa w sumie nie wiem, czy bym wpadła na taki pomysł... w sumie jakbym miała doświadczenie i możliwości Zottera, to kto wie?
UsuńPołączenie szokujące jak na czekoladę,ale warte spróbowania :)dla odważnych oczywiście bo konserwatywni wielbiciele czekolady raczej będa na nie.
OdpowiedzUsuńKonserwatywni bądź co bądź coś z konserwami wspólnego mają... A od konserwy do ryby już dość blisko!
UsuńAle błysnęłam sucharem. :>
ale mnie rozbawiłaś tym sucharem:)
UsuńHah, to jestem z siebie dumna. :D
UsuńJa odpadam z takiej zabawy ;) Rybi posmak skutecznie zniechęca mnie od 90% produktów.
OdpowiedzUsuńAż tak?
UsuńNie widziałam takiej czekolady :)
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie to, w końcu to dość niecodzienne połączenie.
UsuńA gdybyś jednak musiała wystawić ocenę, to byłaby to...?
OdpowiedzUsuńNawet nie musiałam klikać w link do bloga Basi i sprawdzać, co tam napisała, bo czuję to z całego serca: FUUJ.
Dałabym 7, obniżając głównie za słodycz i małą wyrazistość smaków.
UsuńNiesamowicie rajcuje mnie ta czekolada i to ciekawe bo nie ze względu na smak, ale samą tą konwencję, zastanawiam się czy gra w skojarzenia by mi się spodobała czy raczej mnie obrzydziła.. Niee, ja dziwna jestem, na pewno bawiłabym się świetnie :D
OdpowiedzUsuńTo dziwne, ale przy niej smak zupełnie zaczyna tracić na znaczeniu. :P
UsuńCzyli bardziej działa na zmysły :P Ona chyba po prostu musi budzić tą ekscytację kiedy bierze się kęs i czeka się na ten pierwszy rybny pierwiastek :P Jednak nadal nie chciałybyśmy jej kupić :)
OdpowiedzUsuńTak, takie oczekiwanie, kiedy się coś zacznie dziwnego. :D
Usuńjesteś odważna tak jak Nasia szacun... podoba mi się to bo igrasz z losem... ale wiesz co... i u mnie ciekawość nierze górę i nawet bym się nie skupiała opisie tylko spróbowałabym jej z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńCiekawość to pierwszy stopień do... rybnych czekolad. :D
Usuńmwahahaha ta wersja znacznie bardziej mi się podoba :D
UsuńPowiem jedno - ta czekolada jest przerażająca :D Nigdy bym jej nie ruszyła, nawet jak bym jadła mięso :P
OdpowiedzUsuńJest urocza! Taka różowa i w ogóle.
UsuńRównież podziwiam odwagę ;) Nie zdecydowałabym się na zakup tej czekolady, no i generalnie wolę czekolady bez dodatków.
OdpowiedzUsuń