Kto oprócz moich czytelników może znać moją słabość do słodyczy? Do głowy przychodzi mi tylko jedna myśl: rodzice. Oboje wiedzą, że jak już się mnie odwiedza, to warto przynieść coś słodkiego do kawy. W przypadku Mamy najczęściej wygląda to tak, że ona kupuje coś sobie, a ja sięgam po coś z mojej szuflady, bo dobrze wie, że większość posiadanych przeze mnie czekolad by jej nie posmakowała. Kiedy jednak to Tata przyjeżdża (a ma do pokonania prawie całą Polskę), wie, że musi postarać się bardziej: prawie zawsze kupi coś, co rzeczywiście może mi smakować. Czasem potrzeba tu jasnej sugestii, czasem nie. Jak już sama mam coś wybrać, to zawsze proponuję rzeczy "uniwersalne", czyli takie, które są raczej dobre i posmakują także i jemu, a nie tylko mi.
-Coś by się do kawy zjadło...
-Tato, dawno nie jadłam pierniczków...
-Już jadę.
Mniej więcej tak trafiły do mnie bohaterowie tej recenzji. Tata wie, że uwielbiam przyprawy korzenne, a gdy w sklepach pojawiają się duże, okrągłe śliwki, mogłabym je jeść codziennie. Co z tej wiedzy wyszło? Dostarczenie mi produktu do recenzji oczywiście!
Krakuski Pierniki Królewskie o smaku śliwkowym to pierniczki w marmoladzie śliwkowej i ciemnej czekoladzie.
Jeśli mam być szczera, to przez większość życia nienawidziłam pierników z owocowymi nadzieniami. Kojarzyły mi się z biedą i ohydztwem. Jednak w tym roku ogólnie nastąpiły duże zmiany w kwestii mojego gustu, więc te konkretne pierniki wcale nie wydawały mi się już takie złe.
Po otwarciu paczki zwątpiłam. Dobiegł mnie zapach czegoś czekoladowego i taniego, razem z marmoladą z bliżej nieokreślonych owoców. Wzięłam kolejny wdech. Teraz poczułam wyraźnie śliwki - ni to takie świeże i smakowite, ni to takie z przetworu, może i marmolady. W zapachu łączyło się coś smakowitego i coś "sztucznawego". A może ja jestem uprzedzona?
Najpierw odgryzłam cieniutki kawałek czekolady. W smaku była gorzko-słodka, a rozpuszczała się szybko. Nieco tłustawa i łatwa w odbiorze, jeśli o konsystencję i smak chodzi. To raczej niezła, chociaż bardzo płaska, czekolada deserowa. Taka, jakiej po smacznych piernikach można się spodziewać.
Pod nią kryła się warstewka marmolady: ku mojej uciesze niezbyt gruba. Przypominała rozpuszczającą się dżemową galaretkę. Smakowała wyraziście śliwkowo i dość słodko, chociaż wciąż z kwaskowatym, typowym dla śliwek, "zacięciem". Trochę nasiąkła przyprawami.
Środek to po prostu pierniczek: raczej miękki niż twardy, suchy (ale nie jak wióry) i lekko napowietrzony. Przyjemnie się rozpuszcza, jest dobry. Czuć tu lekko korzenno-piernikowe przyprawy, głównie cynamon, który niezwykle daje się we znaki pod względem zapachu.
Całość wypada zadziwiająco dobrze. Nie jest za słodko (mimo całkiem wielu różnych "dosładzaczy" w składzie), śliwki czuć, przyprawy są dość wyraźne, chociaż osobiście wolałabym, by były jeszcze silniejsze. Skład, jak na taki produkt, też najgorszy nie jest, mimo że nie jest to także szczyt marzeń.
Przyjemnie jadło mi się je z herbatką i szczerze polecam. Czuję, że moja chęć na pierniczki została zaspokojona i cieszę się, że Tata wybrał właśnie te.
ocena: 8/10
Lubię te pierniczki, ale właśnie jako taką przekąskę do kawy. Proste, słodkie, tanie i łatwo dostępne, czasami można zjeść.
OdpowiedzUsuńJa rzadko sięgam po słodycze do kawy, więc dla mnie są odkryciem. :P
UsuńPrzyznam, że od jakiegoś czasu takie najprostsze sklepowe "nadmuchane" pierniczki niespecjalnie do mnie przemawiają. Kocham przyprawy korzenne, więc to dziwne, ale... za domowe twarde pierniczki, nawet nie muszą być zdobione - dam się pociąć! :D
OdpowiedzUsuńDo mnie nigdy specjalnie nie przemawiały, a domowych pierników, może nie uwierzysz, ale u mnie w domu nigdy się nie robiło! Nawet piernika zwykłego... nic z tych rzeczy. :(
UsuńU mnie też się nie robiło pierniczków. Generalnie u mnie nic się nie piecze, bo nie mamy piekarnika ;). Co rok dostajemy pakę pierniczków od sąsiadki, przyjaciółki mojej mamy :D.
UsuńDostawać takie pyszności to dopiero szczęście!
UsuńNie lubie piernikow,śliwek tez nie :p Ale przeczytalam cala recnezje, i chyba jest to jeden z nielicznych,, porządnych,, piernikow ;)
OdpowiedzUsuńTaak, jak patrzę na większość paczkowanych to aż mnie... większość po prostu nie wygląda dobrze, a smaku nawet nie chcę znać.
UsuńJak dawno nie jadłam takich pierników! W dzieciństwie pamiętam,że się nimi"opychałam" i były one jednymi z moich ulubionych ciastek.Czasem patrząc na wystawy sklepowe mam chrapkę na takie, ale obawiam się zbytniego zasłodzenia, chodź prezentowane przez Ciebie niby do takich nie należą ;>, a żal mi kupować całej paczki, bo bym na pewno całej nie wszamała, a po mnie nie miał by kto :v
OdpowiedzUsuńTeż bym nie kupiła. :P
UsuńDobrze i logicznie wytłumaczyłaś obecność tego podejrzanego produktu na blogu. Cieszę się, bo jak weszłam, zaskoczenie przyłożyło mi z liścia :P Pierniczki kocham, ale tylko nadziewane (dużą warstwą dżemiku!) lub te takie duże (serce, precle, gwiazdy). O moim bloggowaniu zaś wie każdy, nie tylko czytelnicy i rodzice.
OdpowiedzUsuńO bloggowaniu też wie prawie każdy, kto mnie zna, ale raczej nie czytają i nie wiedzą, że ja nie tylko lubię słodycze, ja je ubóstwiam. :P
UsuńNigdy ich nie jadłam :) Jak byłam mała to mama kupowała takie z misiem na opakowaniu chyba Alpejskie i smakowały mi :) Teraz wszelkie pierniczki są dla mnie za słodkie :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie też się przesłodzenia bałam, ale zaskoczyły mnie. Założę się, że gdybym zjadła więcej i bez herbaty, to byłoby już inaczej.
UsuńKiedyś moimi ukochanymi ciastkami były właśnie śliwkowe pierniczki, tylko te które pamiętam miały misia na opakowaniu <3 Teraz nie jestem zbytnio ciastkowa, ale dalej uważam że powidła śliwkowe wygrywają z wszelkimi innymi dżemami :>
OdpowiedzUsuńJak dżemów itp. kocham jeszcze 100 % z owoców z porzeczek i wiśni! Boskie są! Bo powiodła śliwkowe to dla mnie nie do wszystkiego jednak.
Usuń100% z porzeczek?! O matko kochana! Nie wiedziałam że takie cuda istnieją *-*
UsuńJest mikro-szansa, że jutro będę miała czas zajechać do Złotych. Jeśli byłyby w przecenie te świąteczne Lindt'y, kupić? ;)
Strona producenta mi się nie otwiera, ale jest tutaj: http://ezakupy.tesco.pl/pl-PL/ProductDetail/ProductDetail/2003120110298 Niby jest tam jeszcze sok jabłkowy, ale w ogóle go nie czuć; to jest tak czysto-porzeczkowe niesłodkie jak inne dżemy, że moja mama mówi, że ją aż wykręca (woli te zacukrzone dżemy). ;P
UsuńO, tak, tak! Byłabym dozgonnie wdzięczna, bo sama w Warszawie prędko nie będę! <3
Dialog z tatą mnie rozczulił. Podobny miałam niedawno kiedy rozmawiałam z nim przez telefon i powiedziałam: ,,ale dawno nie jadłam pizzy z Jana" (to najlepsza pizzeria na całym świecie robiąca pizze na drożdżowym placku - brzmi obleśnie, ale smakuje genialnie). Dwa dni później kiedy przyjechałam w odwiedziny do domu tata kazał mi się ubrać i powiedział: jedziemy. Ja zdziwiona, ale posłuchałam i co? Wylądowaliśmy właśnie u Jana. :D Nie raz zresztą w kryzysowych momentach kiedy zawalona byłam nauką serwował mi ją z dostawą do domu. :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno muszę skomentować: ,,a ja sięgam po coś z mojej szuflady, bo dobrze wie, że większość posiadanych przeze mnie czekolad by jej nie posmakowała." Ja jestem maniaczką jogurtów i serków, jem po parę dziennie, ale mam swoje i nie zjem żadnego innego. Dlatego moja mama robiąc zakupy kupuje tylko sobie, bo wie, że jak mi kupi... to go nie zjem, bo albo nie będę miała akurat w tym dniu na taki smak ochoty, albo to w ogóle nie będzie mój smak. :D
Co do pierniczków, kurcze. Zjadłabym. Kiedyś nie lubiłam takich słodyczy, jako dziecko wolałam czekoladę czy batona za to ciasto jadłam tylko w gościach, bo ,,tak wypada". Teraz wolę zdecydowanie wypieki i i ciastka stąd takie kapciowate coś z dżemorem to dla mnie coś wspaniałego. <3
No zobacz, jakie podobieństwo! Taak, ja z Tatą widuję się bardzo rzadko, więc taka pamięć i w ogóle... rozczula po prostu.
UsuńStąd też nie wiem, na ile te pierniki były takie dobre, a na ile to ta atmosfera przełożyła się na ich smak. Tak czy inaczej, to było takie... zapadające w pamięć miłe nic.
Co do tej pizzy... nie brzmi tak strasznie, ostatnio coraz więcej dziwnych rzeczy okazuje się smaczna wg mnie (chociaż może akurat nie pizza, bo za nią nie przepadam w ogóle).
Kawa + pierniczki to niemalże idealne połaczenie! Mam słabość zarówno do tych ciastek jak i czarnego napoju.
OdpowiedzUsuńMój tata raczej kupuje nie zbyt ciekawe słodycze, ale cóż. To też zależy co dla kogo znaczy ciekawe i smaczne.
Kiedy w sklepach pojawiają się śliwki... to mój tata kupuje całą paczkę na targu, więc wychodzi taniej. xD Potem robię dżem korzenny, bo te przyprawy są najlepsze i uwielbiam ich towarzystwo.
Z bieda i ohydztwem kojarzyły i nadal to robią wafelki przekładane.
Takie bez polewy? Taak, synonim biedy! Haha.
UsuńKorzenny dżem... ależ bym taki teraz zjadła. Narobiłaś mi ochoty strasznie.
A my za to zawsze ale to zawsze przepadałyśmy za piernikami z nadzieniem <3 I zawsze będziemy to powtarzać, że nic nie przebije tych z Lidla z firmy Favorina, szkoda tylko, że tylko na święta się pojawiają :/
OdpowiedzUsuńJa tam zawsze mam coś z tych lidlowych rzeczy świątecznych kupić, a jak przychodzi co do czego, to nie biorę nic, bo boję się, że a to za słodkie będą, a to coś.
UsuńJa z tych jadłam truskawkowe i były po prostu okropnie słabe :( Z resztą pisałam o nich ;) Te też sobie czekają i już nie mogę się doczekać jak je otworzę, bo właśnie mam co do nich ogromne oczekiwania! Nie da się ukryć, że śliwka i piernik się uwielbiają :)
OdpowiedzUsuńNa pewno posmakują Ci bardziej, niż truskawkowe!
Usuń