Chyba do żadnych czekolad ostatnio nie podchodzę tak ostrożnie, jak do Ritter Sport. Nawet nie wiem dlaczego, w końcu sama nigdy się na żadnej tej firmy nie przejechałam.
Smaki edycji zimowej wydały mi się jednak na tyle interesujące, że po prostu nie mogłam z nich zrezygnować.
Ritter Sport Vanilla Chai Latte to czekolada mleczna z kremem waniliowym (45%) oraz ekstraktami z przypraw (oczywiście chodzi tu o przyprawy korzenne) i czarnej herbaty. Jest jedną z trzech tabliczek wchodzących w skład edycji zimowej na 2015/16.
Naderwałam opakowanie i... 'O, tak! Tak! Cynamon!' zachwycona zbliżyłam tabliczkę do nosa i... Poczułam masło. Owszem. Czytałam recenzję Posypanej Cukrem, ale do każdej czekolady próbuję podchodzić z ''czystym umysłem'', wiec poczułam się nieźle skonfundowana.
Wyjęłam czekoladę i powąchałam raz jeszcze, uważnie. Teraz poczułam się jeszcze bardziej zdezorientowany, bo z jednej strony czułam nuty mleka, herbaty i cynamonu, a z drugiej wciąż po prostu masła. Jakby się zwalczały. Dziwne to było, ale jak gdyby nigdy nic połamałam czekoladę na kostki i odgryzłam najpierw kawałek grubej warstwy czekolady.
Okazała się bardzo słodka i dość tłusta w kontekście maślanym, ale bez przesady. Rozpuszczała się szybko, kierowała się ku ulepkowi, ale w gruncie rzeczy była niezła. Przede wszystkim czuło się tu mleczną czekoladę z minimum kakao, które nie zostało zabite przez cukier, ale było blisko.
Nasiąkła nieco przyprawami korzennymi, co dodatkowo działało na korzyść i wzmacniało kakao samo w sobie.
Dość szybko smak ostrych korzennych przypraw zaczął się nasilać.
To nadzienie dochodziło do głosu. Drogę torował tu kardamon, może nawet szczypta imbiru i przede wszystkim ogromna ilość cynamonu.
Po rozejściu się czekolady, ujawniała się tłusta i zbita masa, w której strukturze było coś nieco... szorstkiego, piaszczystego - co od razu przywoływało na myśl przyprawy i drobinki herbaty.
Szokiem było dla mnie to, że poczułam wyraźnie smak herbaty z taką minimalną wręcz gorzkawością. Przy niej stała jakby... gałka muszkatołowa? Chyba tak.
Ten smak łączył się z pikantną słodyczą cynamonu i goździków.
Przyznam, że taki ogrom i wyrazistość przypraw mnie zaskoczył. Przecież znalazły się tu wszystkie przyprawy, które powinny być w dobrym pierniku i to właśnie jego smak przychodził mi do głowy.
To wszystko zostało zatopione w strasznie słodkim kremie, w którym osobiście wanilii nie wyczułam. Znalazłam tu za to sporo masła, ale na szczęście także mleka. Wydawało mi się, raz i drugi, że spod cukru próbuje przebić się naprawdę lekka nutka margaryny, ale koniec końców nie udało jej się - na szczęście. Tu warto zauważyć, że masła jako masła nie lubię (w słodyczach toleruję jednak motywy maślane), a na margarynę (zwłaszcza ostatnio), jestem wyczulona, więc możecie mi wierzyć - nie jest z tym jeszcze aż tak źle.
Za sprawą całkiem silnej mlecznej nuty, skojarzenie z chai latte (herbata ze spienionym mlekiem) z przyprawą do piernika przychodziło samo.
Niezła czekolada z bardzo tłustym i bardzo słodkim kremem, któremu jednak na szczęście smak nadają przyprawy korzenne (i to w jakiej ilości!) i wyraźny, herbaciany motyw. Krem mógłby być o wiele mniej tłusty (albo przynajmniej mogliby ten tłuszcz innym zastąpić); nie zaszkodziłoby mniej cukru, ale... jest to udany i ciekawy smak.
ocena: 7/10
kupiłam: Allegro
cena: 4.90 zł
kaloryczność: 586 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
PS Mała aktualizacja do recenzji Mount momami białej z solą, a właściwie jej Kauflandowej wersji, o której pozwoliłam sobie parę zdań napisać. Zapraszam do zerknięcia. ;)
Jadłam ją i bardzo mi smakowala. Te wszystkie przyprawy wprost uderzają w konsumenta! Moze rzeczywiscie nadzienie Roche tluste, ale mi jako tako to nie przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńA kupiłam ją, bo jestem wielką fanką Tukan Chai Latte z Costa Coffee, a ta czekolada była bardzo podobna :)
Piłam ją w zeszłym roku i zgadzam się, że jest pyszna, chociaż o ile się nie mylę, dla mnie była nieco za słodka.
UsuńMialam okazje ja jesc i jakos niespecjalnie przypadla mi do gustu. Zapewne dlatego, ze nie przepadam za takimi korzenymi przyprawami:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, one były tu w końcu bardzo silne. Co akurat w moim przypadku podziałało na plus.
UsuńJedynym plusem w prezentowanym Ritterze jest wyczuwalna gama przypraw.Gdyby nieco mniej "przyprawili" cukrem byłoby b.dobrze.Jednak jak wiadomo RS kieruje się zasadą "cukru nigdy nie za wiele". Pomijając już fakt zmiany tłuszczu palmowego na inny itp., na prawdę mogła by być to dobra czekolada.
OdpowiedzUsuńNawet taką słodką bym może zniosła, gdyby była mniej tłusta, bo to też na smak się bardzo przekładało... Dobrze, że te czynniki nie dały mimo wszystko rady zabić dodatków!
UsuńWybacz, ale tym razem nie przeczytam. Chcę ją zjeść i na świeżo sprawdzić jakie będą moje wrażenia. ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze ją zdobędę. W ostatecznym razie przez internet jak Ty.
Dobra decyzja, nie ma co się sugerować. ;)
UsuńTrzeba przyznać, że jak na niewygórowaną cenę jest to całkiem przyjemna czekolada. Tylko ta maślaność jest momentami zbyt przesadzona.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Gdyby nie to i słodycz, pewnie dałabym 10.
UsuńEj no nie, o co chodzi, czemu moja sztuka była wyprana z przypraw ;-; Kupić jeszcze raz do porównania? Meh, ale znowu jeść nudnego Rittera.. Ja nie wiem, może mam skrzywione kubki smakowe i korzenność czuję dopiero po zjedzeniu łyżeczki cynamonu :')
OdpowiedzUsuńTa czekolada nie była nudna, a naprawdę mocno korzenna! Inna sprawa, że kiepska jakość (wiadomo, w tej cenie...), ale... skoro i ja, i Posypana Cukrem mamy dość podobne odczucia, to może rzeczywiście trafiła Ci się jakaś dziwna? Nie wiem, czy na Twoim miejscu bym kupiła, ale na pewno spróbowałabym namówić kogoś do zakupu, żeby nie musieć samej całej tabliczki kończyć.
UsuńEj no, teraz to mam zagwozdkę? I co ja mam zrobić? Kupować czy nie kupować? Zdecyduj za mnie :D.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie wali margaryną?
Kup Basiu kup:) ja jadłam ją kilka m-cy temu i teraz jej szukam na nowo:)
UsuńPrzysięgam na moją kolekcję Zotterów: nie wali margaryną, ale, tak jak pisałam, wydaje się, że taki akcent gdzieś w tle siedzi.
UsuńJa bym kupiła, gdybym gdzieś przy okazji zobaczyła, to w końcu nie fortuna, ale specjalnie bym za nią nie latała.
Tak też pewnie zrobię, bo póki co nigdzie jej nie widzę.
UsuńAż niewiarygodne, że tą tabliczkę właśnie mamy w szafce! :D Recenzja Czoko nas zachęciła i wyruszyłyśmy na jej poszukiwania :D Już druga pochlebna opinia na jej temat cieszy nas niezmiernie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Wam też posmakuje. ;)
UsuńBardzo udana Ritterka chętnie kupię raz jeszcze jak ją spotkam. Przyprawy tu są świetne:)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ja raczej nie wrócę przez tłustość i słodycz, dlatego strasznie żałuję, że w tej kwestii się bardziej nie postarali.
UsuńO boże, chcę już dzień degustacji. Ona jest tak bardzo moja!
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy unicorn będzie. :>
UsuńMam nadzieję :)
UsuńMam nadzieję, że i ja ją tak pozytywnie odbiorę! Czeka sobie grzecznie w zapasach ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko 7/10 to nie takie szaleństwo, a jednak Ty chyba też jesteś dość wrażliwa na tłustość, ale... trzymam kciuki, żebyś odebrała ją chociaż tak dobrze jak ja. ;)
Usuń