poniedziałek, 21 czerwca 2021

Ms Molly's Dark Chocolate ciemna 50 %

Jakiś czas zastanawiałam się, po co w Tesco dwie czekolady 50 % marek własnych. Do żadnych konstruktywnych wniosków nie doszłam, ale że mi sklep zamykali, postanowiłam kupić i się przekonać. Naprawdę bowiem, nie widzę sensu. Nie było, że jedną wycofali i wprowadzili drugą. Odkąd pamiętam, były obie, obok siebie. Ms Molly's Cppuccino była całkiem spoko, więc pomyślałam, że może i ciemna wyjdzie ok. Wprawdzie po Tesco Dark Chocolate Smooth & Intense wiedziałam już, że czyste około 50 % są mi za cukrowe (z dodatkami zniosę), ale ciekawość, o co chodzi, była silniejsza. Potem jednak dotarło do mnie, że trochę różnią się zawartością kakao. I... składem, niestety nie tak trochę. Nie ukrywam więc, że tak na dzień-dwa przed degustacją zaczęłam się trochę bać.


Ms Molly's Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 50 % kakao, marki własnej Tesco.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam zapach czegoś spalonego na węgiel. Może kawy, może... orzechów? Szybko poczułam też słodycz, jednak nie była tak cukrowa, jak się spodziewałam, a bardziej wanilinowo-zgaszona, z "aromatu". Skojarzyła mi się z tanim, plastikowym lukrem-polewą. Wyraźnie na pierwszy plan próbował się też przebić polewo-plastikowy motyw, który kojarzył mi się z "olejem z plastiku". Zapach był odpychający.

W dotyku tabliczka wydała mi się ślisko-gładka jak plastik.
Przy łamaniu trzaskała... też jak twardy plastik. Bo i wysoką twardością się odznaczała. Robienie kęsa sprawiało przez to trud, mimo że np. kamienną nazwać jej nie mogę. Kojarzyła się z czymś skorym do mięknięcia, ale... taka nie była. Twarda i krusząca się - to tak. Nawet jej przekrój wydał mi się zbity i konkretny.
W ustach rozpływała się w średnim tempie, rzeczywiście długo twardość zachowując. Była to jednak twardość niechętnie rozpuszczającej się, ulepkowej polewy... Raczej zbitość. Z czasem pojawiła się wysoka tłustość i pozorna miękkość (może okazałaby się miękka, gdyby ją pogryźć?). Jakby zimne, plastikowe masło opływały oleiste smugi, rozrzedzana przez dodatek wody. Struktura zaskoczyła mnie pozorną kremowością i wyraźnie wyczuwalnym, chropowatym efektem. Podłe to i tanie.

W smaku dała się poznać jako wysoce słodka w sztucznie wanilinowy sposób, do czego szybko dołączyła nuta białego cukru. Rosła, rozkręcając nieprzyjemną tanią sztuczność z aromatu.

Baza sama w sobie okazała się głównie maślana / tłusta smakowo. W oddali poczułam lichą gorzkawość... jakby oleju, trochę fistaszkowo-orzechową i zdecydowanie spaloną. Spalenizna pobrzmiewała cierpkawością. Mocno związała się z tandetą.

W tle plątała się nieśmiała nutka bardzo, bardzo słodkiego, najtańszego "kakałka dla dzieci". Wszystko to szybko ułożyło się w smak gorzkawej, słodkiej i przearomatyzowanej polewy tłuszczowej o smaku kakaowym.

Takiej opartej na cukrze wanilinowym z małej torebeczki... z posmakiem tej torebeczki. I dziwnym, plastikowym wątkiem. Dawno nie trafiłam na coś tak... "sztucznie-jedzeniowego". Bez trudu przywoływała skojarzenia z plastikowymi polewami pseudolukrowymi, tanimi, lepkimi cukro-polewami i najtańszymi, michałkowymi cukierkami.

Pod koniec rozpływania się kęsa nawet mignął mi jakiś margarynowo-maślany motyw "czegoś o smaku masła orzechowego" - sztuczny i nieprzyjemny. Wtedy też robiło się nieco mdląco-słodko, acz o dziwo nie strasznie za słodko.
Cukier zaznaczał się także na poziomie gardła - lekko, bo lekko, ale przy drugiej kostce to już męczyło (do pary z posmakiem po zjedzeniu pierwszej).

Już po kęsie zostawał posmak... a raczej niesmak łączący oleistość / tłuszczowość, jakby margarynę ze słodyczą polew... zgaszoną, a wgryzającą się po cichu w język ze zwykłym, odtłuszczonym i mdławym kakao w proszku oraz całkiem wyraźnym kwaskiem - poniekąd płynącym z taniego kakao.

Całość zaskoczyła mnie... pozytywnie. Otóż okazała się zjadliwa i nie tak straszliwie cukrowa, jak się spodziewałam. Nieprzyjemność przejawiała się jako coś innego! To, czym odrzucała to sztuczność, aromaty i konsystencja. Uwierzę, że nie każdemu będzie to przeszkadzało aż tak, jak dla mnie. Ja odpadłam po jakieś 4 kostkach, ale np. ojciec (któremu wepchnęłam resztę) nie narzekał ani trochę.
"Taniochy z Tesco" różnią się więc ogromnie. Tesco Dark Chocolate Smooth & Intense była bardziej cukrowa jak "biały krem" z czegoś, z nutką wiśni... po prostu zasłodzona i tania, nie zaś tania i paskudnie sztuczna. Czekolady te różnią się jakością, składem. I... po ich porównaniu wciąż nie rozumiem, po co sklepowi obie. Molly's wydaje się tylko czyhać na zbłąkanych konsumentów.


ocena: 4/10
kupiłam: Tesco
cena: 2,19 zł
kaloryczność: 512 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyny sojowe, polirycynooleinian poliglicerolu; aromat, mączka z orzeszków ziemnych

4 komentarze:

  1. Plastikowe masło prosto z kuchni domku dla lalek barbie. Podłość, jakiej nie powstydziłby naciągacz finansowy, wyznając miłość bogatej wdowie. Masło orzechowe w wersji dla ubogich. I oleistość godna smaru rowerowego na tle rozmytego kałkało. Brałabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie masło orzechowe?! Łupinki od fistaszków co najwyżej byś dostała!

      Usuń
  2. Jadłam prawie wszystkie czekolady Ms Molly,s (bo mnie czasem kusiły ceną) - chyba wszystkie wspominam jako paskudne, cukier, cukier i ... nic innego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dawna nie kusi mnie niska cena w przypadku czekolad. Owszem, nie lubię płacić za wiele, ale cenię sobie jakość, a niska mnie nie interesuje.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.