piątek, 6 sierpnia 2021

Standout India Idukki 70 % ciemna z Indii

Standout zdążyłam już polubić, więc kolejna degustacja nadeszła szybko. Postanowiłam tym razem zaserwować sobie rzadko spotykany region, taki... ciekawszy może? Na Indie padło, bo... selekcji z posiadanych dokonywałam akurat w dniu publikacji Zottera Labooko India 70 %. Konkurencja ogółem robiła wrażenie, bo ciemne z Indii bez trudu zdobywają u mnie dziesiątki, stając się ulubionymi... Ciekawiło mnie, czy i Standout wywalczy sobie miejsce wśród nich. Bo np. w kwestii opakowania... mimo że dosłownie nieliczne odcienie pomarańczu lubię, ten wydał mi się cudny, idealnie pasujący do struktury i wzoru kartonika.

Standout Chocolate Idukki India 70 %to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Indii z regionu Idukki; fermentacja ziaren trwała 6 dni w drewnianych skrzyniach, a suszenie 5-6 dni.

Zapach wydał mi się spokojny, acz wyrazistości mu nie brak. Palono-podwędzony klimat budowało sporo korzennych, ciepłych przypraw i jakby mokro-węgielna kawa, rozmokły węgiel... czuć w tym lekką gorzkawość, ale i sporo słodyczy. Czułam daktyle... dość świeże i soczyste. Zaraz za nimi rozchodziła się soczystość słodkich pomarańczy i winogron. W trakcie jedzenia zwróciłam uwagę zwłaszcza na te ostatnie: fioletowe, ciemnawe i bardzo słodkie. Pomarańcza z kolei raz i drugi zaleciała mi trochę landrynkowo-galaretkowo. A w oddali... czyżby jakieś niemal nieuchwytne jabłka?

Tabliczka trzaskała głośno, gdy już przyszło mi kostkę od kostki odłamać (bo przysłano mi dosłownie jako połamane czekoladowe puzzle). Mimo to zanotowałam jej masywną twardość.
W ustach rozpływała się właśnie masywnie-gęsto, w tempie umiarkowanym (jak na ciemną dość szybko) w sposób pełny i idealnie gładki. Pozostawiała wokół siebie dość tłuste smugi, jakby spływające z niemal maślanego kawałka, ale nie wyszła zbyt tłusto, bo z czasem smugi te zaczęła rozbijać wodnista soczystość. Pomyślałam o twardo-wodnistych winogronach.

W smaku pierwsza pokazała się lekka gorzkawość o minimalnie palonym wydźwięku i podszyta zapowiedzią kwasku. Towarzyszyła jej również delikatna słodycz, jakby nieco palona, karmelowo-soczysta jak... Daktyle? Chwilowo skupiły na sobie uwagę i były wyczuwalne jako suszone, ale typu wilgotnego (czyli takie prawie jak świeże), coraz świeższe i... wreszcie słodycz przywołała kwasek.

Wyraźnie poczułam słodkie, chwilami minimalnie kwaskawe, bardzo soczyste rodzynki - jakiejś zacnej, dużej odmiany, np. królewskie, sułtańskie czy coś. Wielkie, ciemne i soczyste... Mieszały się z żywicznie-drzewnym wątkiem.

Drzewny wątek, żywiczność wzrosły i mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa gorzkawość, także z nimi związana, wydała mi się węgielna. Oczami wyobraźni widziałam lepkawy, mokry węgiel, węgielne... fusy kawy i kawę. Dosłownie końcówkę kawy w kubku, co zdecydowanie miało palony wydźwięk. Wyłapałam subtelną cierpkość. Chyliła się trochę ku owocom - wiśniom? Z czasem pomyślałam, że... jakby i coś podwędzanego się tam zaplątało.

Gorzkawość wciąż z silnym wpływem słodyczy nagle podrzuciła mi cynamon. Pomyślałam o sowicie doprawionych nim jabłkach... a właściwie słodkiej masie jabłkowej. Jabłkach gotowanych z cynamonem? Rozbłysły ciepłe, korzenne przyprawy - zarówno dodane do tej kawy i węgielnych motywów, jak i trochę słodycz przyozdabiające. Suszone owoce raz jeszcze się pokazały, po czym zaczęła błyskawicznie rosnąć ich soczystość. Raz i drugi wyłapałam nutę wiśni... tak, jakby jeść wręcz przejrzałe i wśród nich trafić na taką zasuszoną.

Poczułam sok z bardzo słodkiej, dojrzałej pomarańczy, który - wyciskany - spływał po jej goryczkowatej skórce.... Zapewniło to cudowne przejście od gorzkawości i przypraw. Rodzynki zmieniły się w soczyste i bardzo słodkie fioletowe winogrona, a potem... całe misy i całe pole winogron różnych odmian. Ciemnawych, może trochę jasnych, ale pod przewodnictwem fioletowych. Niektóre były mniej dojrzałe, podkreślając cytrusowo-skórkowy aspekt.

Bliżej końca na znaczeniu przybrała gorzkawość drzew, może już bardziej jakby przyprawionych orzechów. Wciąż czułam też ogrom słodyczy soczystych owoców suszonych i świeżych. Pomarańcze w cynamonie, rodzynki i winogrona...

Te owoce zostały w posmaku razem z jabłkami i daktylami, niewiarygodnie już karmelowymi i lekką, palono-ciepłą gorzkawością. Wiązała się z owocami za sprawą przypraw i... orzechów laskowych.

Całość była przepyszna. Ciepła gorzkawość przypraw, kawa, drzewa... to miało taki indyjski klimat! A do tego soczyste, smakowite owoce... Tak zgrane, tak dobrane i do siebie nawzajem, i do tych innych nut (od daktylo-rodzynek po rodzynko-winogrona podkreślane wiśniami, jabłkami i cytrusami).
Mimo że niemal każda nuta miała słodki charakter, a inne smaki to jedynie gorzkawość i echo kwaskawości, nie wyszło za słodko. Pewna delikatność jak widać jest po prostu wpisana w region. A i tak zachwyca, choć struktura i rozpływanie się sprawiają, że na wyższą ocenę nie zasłużyła.

Rodzynki, czerwone owoce i cytrusy czułam również we Fjak 68 % India, która jednak była bazowo cudownie przyprawiono-herbaciana (Standout to raczej drzewa i kawa), a jej słodycz wydawała się miodowa (w przeciwieństwie do daktylowej Standout).
Przyprawy i kawa oraz mnóstwo owoców (jednak innych, np. śliwek i brzoskwiń) to też Zotter Labooko India 70 %. Daktyle, karmel i banany, raczej czereśnie - wszystko to uczyniło Zottera bardziej wielopłaszczyznowym.
Daktyle, cytrusy i jabłka świetnie pamiętałam z przyprawiono-ziemistej Soklet 70%, która kupiła mnie jeszcze twarożkowym smakiem i ziemistością.


ocena: 9/10
cena: 33 zł (za 50 g - cena półkowa)
kaloryczność: 572 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy

6 komentarzy:

  1. Kawa i drzewa zdecydowanie nie kojarzą mi się indyjsko. W takiej czekoladzie spodziewałabym się słodkiego mango i mnóstwa przypraw orientalnych. Skądinąd raczej bym jej nie chciała, gdybym miała do wyboru inne. Kawę i daktyle wydestylowałabym z zapachu i wypiła/zjadła w formie czystej. Z kolei jabłka z cynamonem dorzuciłabym do wieczornego skyru naturalnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało Ci drzew w Indiach? Wszelkie figowce etc., jak oni nawet mają kult roślin...
      Skyrowi nic a nic z tej czekolady by nie pomogło.

      Usuń
  2. Wspomnianą w recenzji czekoladę Labooko India rozkoszowałam się już... - jedną tabliczką 35 g, została mi jeszcze druga... Rozkoszowałam - to właściwe słowo!
    Chciałabym spróbować tej Standout... jak i wielu innych czekolad z Twojego bloga, jednak ceny niestety podcinają skrzydełka mojego na palenia się na nie :/ Może kiedyś, na razie dokonałam zakupu kilku "Zotter" i "Beskid" - i okazały się warte swojej ceny. Jednak cena czasem nawet 50 PLN za mały kartonik to bardzo dużo... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam zawsze całą Zotter Labooko (czyli 70g) mam na raz. Taka mała ilość jak połowa takich pyszności, by mnie nie usatysfakcjonowała.

      Na rzecz drogich czekolad zrezygnowałam z wielu innych rzeczy, które kupuje większość ludzi. Np. ubrania noszę jeszcze z czasów liceum, staram się ogólnie wszystko inne jak najtaniej kupować.

      Usuń
    2. Rozumiem i podziwiam Twoją pasję <3 związaną z czekoladami. Dzięki Tobie mały kawałek czekoladowego nieba poznaję również ja.

      Usuń
    3. Naprawdę bardzo, bardzo miło mi to czytać.
      Aczkolwiek nie wiem, co tu jest do podziwiania, bo z pasjami już tak chyba jest, że mogą być bardzo różne.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.