piątek, 22 listopada 2024

Benjamissimo Dark 80 % No Added Sugar ciemna ze słodzikiem

Zupełnie czystej czekolady tej marki nie jadłam, jednak Benjamissimo Bulgarian Rose Oil 70 % zrobiła na mnie wrażenie, że zapragnęłam spróbowania takiej. Poszukałam też w ogóle, co to za marka. Okazało się, że z Bułgarii, stworzona przez braci Benjamin. Niestety, ich czyste ciemne czekolady były ze słodzikami, a nie jak podlinkowana z cukrem trzcinowym, więc bardzo długo byłam sceptyczna i wahałam się. Aż w końcu jednak postanowiłam dać szansę. 

Benjamissimo Dark 80 % No Added Sugar to ciemna czekolada o zawartości 80% kakao; bez cukru, słodzona słodzikiem (erytrytolem) i wanilią.

Po otwarciu zagrzmiała intensywna słodycz słodziku o chłodnym charakterze, mieszająca się z gorzkością ziemi i ziół. Poczułam też paloną, wysoce paloną, nutę. Słodzik zahaczał trochę o kremy-nadzienia miętowo-cukrowe np. z czekoladek, a w oddali trafiłam na soczyste, ostrożnie kwaskowate, duszone śliwki, chyba z dodatkiem wiśni. Z czasem doszukałam się w słodyczy też jakby przełamania tego słodziku, lecz trudno było to dookreślić (obstawiam, że wanilia miała w tym udział). Owocom podszepnęło perfumy, a ogółowi... jakby orzechowe drewno?

Tabliczka była bardzo twarda w kamienny sposób. Łamała się z głuchym i donośnym trzaskiem.
W ustach czekolada rozpływała się w tempie średnio-wolnym. Dała się poznać jako początkowo oporna, ale już gładka, bardzo zbita, a z czasem jednak mięknąca. Pojawił się w niej nieco wodnisty element oraz odrobina tłustej miękkości.

W smaku pierwszą poczułam chłodną słodycz o jednoznacznie słodzikowym charakterze. Tuż za nią pojawiła się gorzkość dymu i niezbyt pewna siebie ziemia. Rozgościła się też cierpkość. Wydawało się, że dym próbuje trochę słodycz zakrywać...

Acz ta i tak wyszła dosadna. Nie tyle, gdy chodzi o wysokość, a charakter - słodzik od początku bardzo dawał się we znaki. Słodyczy pomogło maślane echo, które jakby nie pozwalało w pełni uderzyć gorzkości. Otworzyło też drogę... wanilii? By dołączyła do słodziku.

Za dymem i jego cierpkością wychwyciłam cierpkość soczystą. Toż to suszone jagody goji! Niby suszone, ale w pewien sposób... soczyste? Pomykały na tyłach, nie próbując nawet za bardzo rozbrzmieć. Czerwono owocowa nutka kryła w sobie też słodycz i obietnicę kwasku.

Słodzik z kolei miał inne plany. Wyłonił się z dymu i skupiał na sobie uwagę. Ogólna słodycz nieco wzrosła, a słodzik przeplotła... wanilia. Już wyraźniejsza. Pokierowała go w nieco bardziej konwencjonalnym, cukrowym kierunku. Nie gryzł aż tak chłodem; słodycz poszła w bardziej cukierniczym kierunku.

Motyw czerwonych owoców też wzbogacał się o słodycz, która nieco narastała analogicznie do soczystości i znikomego kwasku.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa do głowy przyszły mi ciemne, gorzkawe, czekoladki z cukrowo-miętowym nadzieniem. W nich właśnie osiadła odrobinka wanilii. Co jednak i tak nie pomogło na to, że słodzik bardzo się rządził.

Ze zdziwieniem nagle odnotowałam goryczkę idącą jakby w gardło. Starała się ogólnie nie narzucać, na czego straży stała drobna maślaność, ale sił jej nie brakowało. Była głównie dymna, choć i ziemia się odrobinę umocniła. Wyobraziłam sobie ciemną, zmrożoną ziemię oraz zioła pokryte szronem.

Chłód nie odpuszczał, a goryczka mieszała się z cierpkością - tym bardziej znów bardziej dymno-ziołową.

Czerwone owoce, a więc w dużej mierze goji z tła, zmieniły się w ciężkawe, może miętowo-ziołowo przyprawione duszone śliwki... z dodatkiem innych czerwonych owoców, w tym żurawiny. Kwasek trochę się przebijał, ale raczej zawisł niczym ciemne chmury przed burzą - nie zaś sama burza.

Po zjedzeniu został intensywny posmak słodziku o chłodno-gryzącym charakterze, mieszający się z goryczką dymu i ziół. Czułam lekką paloność i marginalną cierpkość jagód goji.

Czekolada trochę mnie rozczarowała. Liczyłam, że mimo wszystko te 80% kakao jakoś się wybroni i nie będzie to aż tak słodzikowe, a miałam wrażenie, że słodzik tu praktycznie rządził. Nie, że było bardzo słodko, ale bardzo przyciągał uwagę. Splot dymu, ziół i odrobinki jagód goji wyszedł zacnie, wiec z ochotą zjadłabym tę czekoladę posłodzoną czymś innym. Samą słodzikowość próbowała wprawdzie przełamać wanilia, ale na niewiele się to zdało. Jak jednak mam patrzeć na nią jak na czekoladę ze słodzikiem, dla osób przyzwyczajonych do słodziku, a zapomnieć, że po prostu ja nie cierpię słodzików, prezentuje się raczej dobrze. Może nawet na 7? Tylko że niechęć do słodzików nie pozwala mi tak wysokiej oceny wystawić.


ocena: 6,5/10
kupiłam: Auchan
cena: 14,99 zł (za 70g)
kaloryczność: 574 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, substancja słodząca: erytrytol; tłuszcz kakaowe, lecytyna słonecznikowa, sól himalajska, wanilia bourbon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.