Po tę czekoladę sięgnęłam prawie że spontanicznie. Znalazłam ją w internecie bardzo z siebie zadowolona wraz z inną, którą chciałam spróbować w wersji czystej, w niezaporowej cenie. Po Guylian Tablets Raspberry 72 % Cocoa Dark Chocolate with Real Fruit uznałam bowiem, że może być warta uwagi. Potem jednak trafiła do komody, a ja długo o niej nie myślałam. Dnia, którego miałam ruszyć do Londynu, planowałam czekoladę niewymagającą, ale kompletnie inną. Gdy jednak wzięłam ją do zdjęć, uznałam, że ma tak długą datę, że jednak może jeszcze poczekać, a ja wezmę coś z krótszą. I tak jakoś padło na Guylian, w której składzie zobaczyłam kakao w proszku, sugerujące, że niestety może to być prostsza czekolada na właśnie takie niewymagające posiedzenie z czekoladą. Miałam przeczucia, że może być dobrze, ale... że niezachwycająco? Coś mi ją kazało wziąć.
Guylian Tablets Premium Dark ~ 72 % Cocoa Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 72% kakao; w formie 4 mini tabliczek po 25g.
Po otwarciu poczułam mocno palony zapach o gorzkim wydźwięku, mieszający się z drzewami liściastymi (pomyślałam konkretniej o topolach) i syropem orzechowo-kakaowym. W nim zaznaczyła się cierpkość. Bardzo odlegle przemykały orzechy laskowe, nawet pewna ziemistość, acz całość wydawała się łagodzona masłem. Pomyślałam o kawie z przesłodzonym syropem, które to skojarzenie wieńczyła wanilia.
Tabliczki wyglądały i w dotyku wydawały się tłuste i kremowe. Przy łamaniu nie trzaskały, już w tym momencie zdradzając miękkawość. Wyszły trochę krucho i krusząco się.
W ustach czekolada rozpływała się w tempie średnio-szybkawym. Początkowo serwowała gęstawą i miękką kremowość, a potem łatwo rzedła, robiąc się jedynie gęstawą. Okazała się przy tym maziście-plastyczna i tłusta niczym śmietanka. Przytykała przez to znacząco, trochę ciężko. Cechowała ją aksamitna gładkość, a do tego miękka ulepkowatość, niepasująca do ciemnej czekolady. Końcowo wyłamała się z niej lekka suchawość.
W smaku przywitała mnie średnio mocna słodycz i drzewa liściaste. Znowu przyszły mi do głowy topole, tym razem w towarzystwie brzóz. Podbiła je gorzkość i drobna cierpkość, poprzez którą dało o sobie znać kakao w proszku, kontrastowo nakręcające się ze słodyczą.
Słodycz rosła szybko bez oporów. Wanilia prowadziła wysoką cukrowość, ale jednocześnie starała się całości nadać szlachetnego wydźwięku. Maślaność pomogła jej w rządzeniu się i wzroście.
Zza drzew wyłonił się cierpko kakaowy syrop... Syrop kakaowo-orzechowy? Słodycz poniekąd wpisywała się w niego, ale ten niewątpliwie zadbał też o gorzkość. Cierpkość wzmocniło wyczuwalne odtłuszczone kakao w proszku.
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa gorzkość zrobiła się dość mocna. Do paloności podkradła się odrobina ziemi, ale nie była zbyt głęboka. Coś jakby ją rozbijało. Nie była zła, ale wydała mi się trochę... niepewna tego, co potrafi? Wykorzystał to cukier, który wyłonił się na maślanej fali.
Nadeszła bowiem maślaność, która pod wpływem drapiącej słodyczy i syropowego pazura, stała się maślanym karmelem. Przy nim odnotowałam lekką cierpkość - jakby kawowego karmelu? Albo kawy z syropami... Syropem z brzozy?
Za syropowym wątkiem przemknęła nutka.... cukrowego, tak słodkiego że aż nieokreślonego dżemu? Pomyślałam o ciemnych owocach leśnych i malinach. Gorzkość przy odrobinie soczystości zdecydowała się roztoczyć więcej ziemi, kryjąc trochę kakao w proszku.
Końcowo cierpkość ruszyła w bardzo drzewnym kierunku, oddając suchą korę drzew i suche gałęzie, leżące na ziemi. Do głowy przyszły mi też suszone, cięte liście topoli i brzozy, z których ktoś zrobił napar, słodząc przesadnie, co wyszło trochę muląco. Słodycz cukru i wanilii mieszała się z nimi na równych prawach, smakowo jeszcze nie rządząc, ale w gardle już drapiąc.
W posmaku został cierpki syrop kakaowo-orzechowy oraz cierpkość kakao w proszku. Wróciło trochę orzechów laskowych, paloność, ale wszystko wydawało się maślano, wręcz śmietankowo wygładzone. Wysoka słodycz starała się zapomnieć o cukrze; zrobiło się bardziej waniliowo, ale w ciężkim sensie ze względu na motywy syropów (też jakiś drzewnych?).
Całość rozczarowała mnie. Po Guylian Tablets Raspberry 72 % Cocoa Dark Chocolate with Real Fruit zapragnęłam spróbowania tej czekolady osobno, a okazało się, że dodatek malin udanie odciągał uwagę od wad bazy. Drzewno-syropowy wątek niestety miał w sobie sporo z prostoty, która znalazła się niebezpiecznie blisko taniości. Kakao w proszku tu nie pomogło. Sporo wanilii przynajmniej uszlachetniło słodycz, ale w wersji czystej była po prostu przesadzona. Akcent orzechów laskowych, ziemi mogłyby się bardziej rozwinąć. Niestety zamiast nich, rozwinęła się maślaność i wręcz śmietanka, zbytnio łagodząc kompozycję i pozwalając zaszaleć słodycz. A i co do struktury mam zastrzeżenia: jej miękkość nie przypadła mi do gustu. To wciąż dobra czekolada, ale... dobra jak na średnią, wyższo-średnią półkę, a nie, by jakoś szczególnie zachwycała. W pierwszej chwili chciałam jej wystawić 7, ale przez miękkość i szybkie rozpływanie się te 7 wydaje się troszeczkę... Zbyt naciągnięte. Cóż... no, jak to marka od czekoladowych owoców morza, może nie powinna się dziwić, że to taka trochę "czekoladkowo-ulekowa" czekolada.
ocena: 6,5/10
kupiłam: Allegro
cena: 14,90 zł
kaloryczność: 544 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, olej maślany, emulgator: lecytyny; naturalny aromat waniliowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.