sobota, 16 listopada 2024

(Millano) Delicadore Czekolada z wiórkami kokosowymi ciemna 40 %

Ta czekolada znalazła się tu tylko i wyłącznie dlatego, że zostałam nią poczęstowana. Gdy robiłam zdjęcia DM Bio Schokolade Single Origin 72 % Kakao Sierra Leone Feine Bitter mit Kokoschips, znajomy wyjął ją z uśmiechem z plecaka. Co prawda zdziwił się, że chcę spróbować tak niecierpianego producenta, ale ja wręcz uwielbiam różne porównania! Baronowi-Millano tym razem trafiło się aż nieadekwatnie do niego cudowne - szlachetne? - otoczenie, bo zajęłam się nim tuż pod Świnicą (na samym szczycie był tłum), na którą weszłam z Zawratu.

(Millano) Delicadore Czekolada z wiórkami kokosowymi to ciemna czekolada o zawartości 40% kakao z wiórkami kokosowymi, produkowana przez Millano-Baron.

Po otwarciu sreberka poczułam zapach cukru i wiórków kokosa z plastikowym kakałkiem w tle. Powiedziałabym, że to polewowa i raczej mleczna czekolada, kojarząca się z tanimi figurkami czekoladopodobnymi - na pewno nie miała charakteru ciemnej. Kokos bardzo dobrze się z niej wyłonił, trochę ratując sytuację.

Tabliczka już w dotyku zdradzała ulepkowatość i tłustość. Wydawała się polewowa. Mimo że twardawa, łamała się prawie bez trzasku, ale z chrzęstem wiórków.
Tych w przekroju widać ogrom. Dodano ich tyle, że nie da się zrobić kęsa bez nich.

W ustach czekolada rozpływała się łatwo i szybko jak masło w ciepłe. Była tłusta, że aż śliskawa, a do tego odrobinę wodnista, acz od tego trochę odwracał uwagę wiórki, którymi była wręcz najeżona.
Wiórki kokosowe gryzłam głównie, gdy czekolada już zniknęła. Okazały się twardawo chrupkawe, niektóre twardawe i kruche. Gryzione dłużej trochę trzeszczały i skrzypiały, ale nie memłały się.

W smaku pierwsza zaszarżowała wysoka słodycz i masło, które nakierowało ją w mleczną stronę, ale mleka jako takiego w sumie nie czuć... A może jednak echo?

Obok niego szybko zaznaczył się kokos, nawet niegryziony. Przemknęły mi przez myśl draże kokosowe, ale w o wiele słodszej wersji.

Przodem jednak poleciała prosta słodycz, przeginając. Było bardzo cukrowo i drapało w gardle, mimo że przesłodzony smak starały się tonować wiórki.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa doleciał lekko kakaowy... czy w zasadzie jedynie "kakałkowy", prawie nesquikowy akcent i dziwna oleistość. Na pewno nie było gorzko, ale mlecznie też nie. Maślano jednak owszem. Masło łącząc się z kokosem i za sprawą aromatów kojarzyło się jednak z mlekiem.

Końcowo sama czekolada była okrutnie, cukrowo słodka i plastikowa, trochę jak mleczno czekoladowy plastik czy polewa. Miała znikomy akcent kakao, ale takiego... figurkowo-polewowego.

Wiórki gryzione obok czekolady w zasadzie czuć nieźle, ale lepiej, gdy gryzłam już na koniec, kiedy czekolada już zniknęła. Wiórki okazały się podprażone i naturalnie lekko słodkawe, z echem prawie orzechowawym. 

Po zjedzeniu zostało przecukrzenie wraz z drapaniem w gardle, ale w smaku zmieszane z nieco tonującymi, intensywnymi wiórkami kokosowymi. Zaznaczyło się echo plastiku, sztuczności i maślaność, udająca mleczno czekoladowa polewę.

Trudno mi znaleźć jakieś plusy tej tabliczki oprócz wiórków. Za nie jednak też nie mam zamiaru jej za bardzo chwalić, bo wiórki z zasady są dobre. To jednak, do czego je dodano... Strasznie słodka, tanio-plastikowa baza, która nie jest ani mleczna, ani ciemna... Może zamysł był, by stworzyć coś uniwersalnego? Jednak ta jej maślaność i pobrzmiewające aromaty nie wyszły dobrze. Nie sądzę, by komuś spodobał się efekt echa kakałka i udawanego mleka. Wydaje się, że baza miała być tylko nośnikiem pod dodatek, jaki stanowił ogrom dobrych wiórków. I znów - gdyby baza była smaczna, ilość by aż przytłoczyła, a tak... no chyba tylko o nie chodziło. Dla mnie bez sensu, by to jeść.

Znajomemu smakowała "ze względu na tego kokosa. Po prostu bardzo lubię kokosa i mi wiele więcej do szczęście nie trzeba. On tak zdawał się trochę słodycz przygaszać". Poczęstowałam się od niego niecałymi 3 kostkami, z czego 1 przywiozłam Mamie. Opisała ją: "Tak szybko, tłusto i jak woda się rozpłynęła, a kokosa tak dużo, że aż trudno o samej czekoladzie coś powiedzieć. Na szczęście niczym paskudnym nie powaliła, ale za dobra chyba też nie była. No widać, że w niej najważniejszy ten kokos, którego bardzo dużo było".


ocena: 3/10
kupiłam: poczęstowałam się
cena: ktoś dostał z krwiodawstwa
kaloryczność: 548 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, wiórki kokosowe 18%, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu; aromat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.