piątek, 29 stycznia 2016

Pralus Indonesie 75 % ciemna z Jawy (neapolitanka)

To jest ten moment, w którym już było mi obojętne, jaką neapolitanke zjem jako kolejną. Nie wiedziałam, czym się sugerować. Pomyślałam, że Indonezja może być ciekawa, a po kolor pomarańczowy nigdy bym zbyt szybko nie sięgnęła, więc... czemu teraz nie miałby być czas na właśnie tę?

Pralus Indonesie 75 % okazała się być ciemną czekoladą z ziaren criollo, których zawartość w niej jest równa 75 %. "Kakao z Indonezji" brzmi jednak dość ogólnie, prawda? A jeśli Wam powiem, że dokładniej z wyspy Jawy? Coś Wam to mówi? Dla mnie od razu przypomina się boska Domori 70 % Javablond.

Rozchyliłam papierek i zobaczyłam czekoladę jaśniejszą niż wszystkie poprzednie. Powiedziałabym, że wygląda mi na mleczną z bardzo podwyższoną zawartością kakao, ale na pewno na mleczną.
Zapach z kolei mówił mi zupełnie co innego. Był ciężki, ale nie męczący, lekko kwaskowaty i jakby papierosowy.

Od razu po pierwszym kęsie poczułam... słodycz? Przez sekundę, szybko przeszło w "ciemny", mocny smak. To było palone drewno... właściwie już spalone, takie z węglem, gdzie jednak jeszcze coś dogasa i wydziela się odrobina dymu.
Czekolada rozpuszczała się dość kremowo, gładko i w umiarkowanym tempie.
Smakowi wcale nie spieszyło się do zmiany klimatu i z tej palenizny przeszedł w czarną ziemię. Nie tyle wilgotną, ile przy czymś zapleśniałym. Pleśń, albo lekko cytrynowy kwasek... takie tam pierwsze skojarzenia. Mimo wszystko nie była to paskudna zapleśniała cytryna.
Ta ziemistość miała w sobie coś z tabaki... papieros wdeptany w ziemię?

Czarna, zimna kawa pita w ponury dzień. Głębia tego czysto gorzkiego, wręcz kwasowatego smaku...
Minimalistyczna słodycz, która zniknęła po pierwszej sekundzie, znów się pojawiła. Miała wyraz palonego karmelu.

Kawa, lekki kwasek, ziemistość i ta skąpa słodycz... ta czekolada jest po prostu bardzo ponura, chociaż nie wiem, na jakiej zasadzie tak mi się kojarzy. Jakbym miała dobrać do niej jakiś styl, byłby to gotyk.
Muszę przyznać, że czekolada zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Na pewno jest bardziej dynamiczna niż Morin, ale... myślę, że gdybym spróbowała większą ilość, mogłabym wyczuć jeszcze więcej. Neapolitanka dostaje 9, a cóż... może kiedyś dorwę pełnowymiarową tabliczkę i wtedy zobaczymy.


ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od Sekretów Czekolady
cena: -
kaloryczność:  nie podana
czy kupię znów: w przyszłości bardzo bym chciała

Skład: kakao, cukier, czyste masło kakaowe, lecytyna sojowa bez GMO

23 komentarze:

  1. Ziemista, papieros wdeptany w ziemie, zimna kawa, ponure popoludnie.... Nie, to chyba nie byly moj klimat :p nawet ten karmel na koncu mine nie orzekonuje xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się rozpływałam z zachwytu czytając opis, czekolada bardzo mnie kusi!

      Usuń
    2. Ja się rozpływałam z zachwytu, gdy ta kosteczka rozpływała się w moich ustach. :P

      Usuń
  2. charlottemadness29 stycznia 2016 07:31

    Torturowanie kwachem, goryczą ,diabelską czarną kawą i lekką słodyczą to coś dla mnie.Lubię takie "ekstrema" w czekoladach. :)
    Na pewno pełnowymiarowa tabliczka dałaby większą szansę na "wytropienie" większej ilości nut smakowych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie ostatnio też takie różne skrajności lubię. :D

      Usuń
  3. Nie wiem czemu ale przy czytaniu tego opisu poczułam zapach piwnicy. To właśnie taki dziwny, ziemisty aromat, który zawsze wdycham pełną piersią jak tylko mam okazję. Kocham ten zapach niezdrową miłością, więc ta czekolada wywołała ślinotok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mogę być z siebie dumna, skoro to poczułaś, znaczy, że opisałam ją niemal dokładnie tak, jak ją czułam!

      Usuń
  4. Jak przeczytałam ziemistość, to potem zamiast "tabaki" zobaczyłam "robaki" :D Czekolada wydaje się nieco zbyt szorstka i przytłaczają jak dla mnie. A może nie? Trudni orzec, ale rozmiar i tak skutecznie zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha. :D
      To prawa: za mała. Czuję, że umknęło mi tyle szczegółów, że aż dychy ze zirytowania nie dałam. xD

      Usuń
  5. Smaki kompletnie nie moja, bo zimna kawa kojarzy mi się strasznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimnej kawy nie lubię, ale taka nuta w czekoladzie... zachwyciła mnie!

      Usuń
  6. Tylko czekolada może sprawić, że nawet ziemistość czy pleśniowe nuty nie odpychają a wręcz nadają całości charakteru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. W końcu nie są to bezpośrednie smaki, a płynące z kakao. ;)

      Usuń
  7. Przeczytałam ciemna z jamy... Czy wszystko ze mną w porządku? ;___; I dlaczego to mi się skojarzyło z wulkanem? Wiem! Z lawą!
    Spalone drewno z węglem... i ziemniakami. Skoro mam takie skojarzyło, to moje spotkanie z powyższą tabliczką musiało być ciekawe. :D A kawę wolę ziepłą jeśli mowa o ponurym dniu.

    Btw. Szukałam wczoraj tabliczek RS z zimowej edycji. Wiem, Ty zamawiałaś przez internet, ale nie sprawdzałaś może wcześniej w Hebe? Bo w dwóch, w których byłam, ani śladu po nich. Nawet tak bardzo mi nie zależałoby na ich recenzji, bo chociaż gdybym kilka kostek spróbowała.... Dobra, bo zbaczam z tematu. Po prostu jestem ciekawa czy w każdej drogerii z ich sprzedaży rezygnują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekoladowy wulkan... To piękne skojarzenie!
      Ja nie lubię zimnej kawy, jak mi wystygnie, ale... mrożona już mi smakowała, ale z kolei w upalny dzień. :P Wszystko od wszystkiego zależy, okazuje się! Zwłaszcza od pogody.

      W Hebe nie bywam w ogóle, ale słyszałam, że są w Almie, Auchan i chyba Carrefour'ze, więc jeśli masz gdzieś w pobliżu któryś z tych sklepów, możesz sprawdzić. Nie dam sobie ręki uciąć, ale osobiście chyba widziałam tą z prażonymi migdałami w Kauflandzie.
      Wracając do drogerii... szkoda by było, jakby zrezygnowali. Denerwuje mnie strasznie, że z dostępem do zagranicznych czekolad zamiast coraz łatwiej, to w tych czasach (internet, transport...) jakoś coraz trudniej.

      Usuń
    2. ,,wszystko od wszystkiego zależy" to doskonałe stwierdzenie, które też odkryłam. ;)
      Mrożona Kawa jest pyszna, ale bita śmietana we Frappucino ze Starbucks'a juz nie tak dobra.

      W Carrefour miałam okazję być, ale ani śladu po jakiekolwiek z RS. Z prażonymi migdałami jadłam, ale ostatecznie mogłabym powtórzyć.
      Mnie też to denerwuje.

      Usuń
    3. O fu, tylko nie bita śmietana! Nie cierpię tego tworu w żadnej postaci i tu już nic od niczego nie zależy, nie i koniec. :P

      Usuń
  8. Zdecydowanie potrzebuję WIĘCEJ JAWY! Zwrócę szczególną uwagę na jawajskie czekolady przy kolejnych zamówieniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jak widzę "Jawa" to aż mi serce przyspiesza. :D

      Usuń
    2. Ja ją mieć i to dużą! <3 Dla porównania mam jeszcze Dżakartę :)

      Usuń
    3. W sensie Pralusa? Skąd?! :O

      Usuń
    4. Od Piotra Krzciuka, na dodatek transakcja w cztery oczy zapita cytrynówką :D

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.