niedziela, 22 kwietnia 2018

Skawa Wadowice Draże o smaku kakaowym; czekoladowym w polewie kakaowej

Czasami nachodzi mnie na coś konkretnego i nie widzę w tym nic złego. Raz np. w głowie powstała mi wizja oglądania anime, przegryzając draże czekoladowe / kakaowe. Kiedyś bardzo je lubiłam, jednak wiedziałam, że i mój gust uległ zmianie (obecnie nie lubię w ogóle takiej formy słodyczy, nie mówiąc już o poziomie wytrzymałości na słodycz itp.) i one nie są takie, jak kiedyś, no ale... wizja to wizja. A przy okazji postanowiłam zrobić małe porównanie.


Skawa Wadowice Draże o smaku kakaowym


Draże właściwie nie miały zapachu.
Próbowały za to nadrabiać brzęczeniem, gdyż były twarde i... jak kamyki gładkie, tak glazurowo-suche (z wierzchu). W środku... no też w zasadzie suche, ale i mięknące. Całościowo cukrowe, że nawet nie trzeba patrzeć na skład by wiedzieć, że to cukier był bazą. Przede wszystkim były chrupiące, i gdybym chciała podać jakąś jedną cechę charakterystyczną, to właśnie by ta ich twarda "chrupiącość" była.

W smaku... także czułam przede wszystkim cukier i chemię. Połączenie tego w przypadku skorupki wydało mi się nijakie i takie... jak wszelkie bez smaku posypki kakaowe / czekoladowe, a jednak cukrowo-glazurowe właśnie w smaku (którego jakby nie było?). Środek okazał się słodszy, bardzo cukrowy i taki mdło mleczno-margarynowy i z chemicznym kwaskiem wychodzącym z czasem. Posiadał posmak... w sumie nie całkiem kakaowy, a "kakałkowo-jakiś", który skojarzył mi się z jedzonym parę dni wcześniej cukierkiem Śnieżka Michałki chałwowe (niemającym nic wspólnego z tytułowym smakiem).

Szybko pozostawał kwaskowato-chemiczny posmak.

Ogólnie te draże widzę jako "kakałko zrobione w laboratorium na wodzie z taką ilością cukru, że już się nawet rozpuszczać nie chce".

Po kilku miałam dość. Chrupiącość sprawia, że draż po drażu ląduje w ustach, ale raptem przy którymś z kolei aż poraża, jakie to nijako-niesmaczne, a na resztę nawet patrzeć się nie chce.
Są to beznadziejne jakościowo draże o smaku... no wody z cukrem z odrobinką kakałka i toną chemii. Przez to tak niewyraziste, że jakby mi ktoś próbował wmówić, że mają być cappuccino, czekoladowe czy jakiekolwiek inne... mogłabym uwierzyć.


 ocena: 3/10
kupiłam: Mama kupiła
cena: -
kaloryczność: 456 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, serwatka w proszku, częściowo utwardzony tłuszcz palmowy, mleko w proszku odtłuszczone, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 3,7%, wafle (mąka pszenna, skrobia, olej rzepakowy, sól), syrop glukozowy, barwnik E150c, olej palmowy, substancja glazurująca E901, lecytyna sojowa

-------------

Skawa Wadowice Draże o smaku czekoladowym w polewie kakaowej

Pachniały całkiem smakowicie, bo słodką, ale zarazem wytrawną czekoladą z zaznaczonym kakao i śmietankową nutą. Taki tam zwykły słodycz.

Kulki okazały się tłusto-mięknące, choć też trochę "do chrupnięcia". Wierzch to warstwa tłustej polewy, pod którą odkryłam jakby glazurową skorupkę (w rzeczywistości to chyba cukrowy wafelek). Środek zaś to mięknąca, trochę chrzęszcząca, ale gładka masa.

Od pierwszej chwili w smaku uderzała przede wszystkim słodycz i taniość. To tania czekoladowość, mająca w sobie coś z polewy i coś z wyrobu czekoladopodobnego. Tak właśnie smakował wierzch.
Środek był chyba jeszcze słodszy, ale i mniej tandetnie czekoladowy. Czułam w nim coś oscylującego między mlekiem a margaryną, a także wręcz chemię. Wyszło bardziej mlecznie, ale wciąż ze smaczkiem nie do końca dziecinnie, a "deserowo" niby-czekoladowym.

Te draże widzę jako "najtańsze wafelki w pseudo-czekoladzie z jasnym kremem udającym cappuccino".

Fajnie byłoby je jeść, bo tak jeden po drugim chrupią i miękną, zalepiając coraz to bardziej miękką masą paszczę, ale już po kilku sztukach cukrowość i chemia tak drażni, że nie dałam rady więcej niż kilku.


ocena: 5/10
kupiłam: Mama kupiła
cena: -
kaloryczność: 456 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, polewa kakaowa 18% (cukier, częściowo utwardzone tłuszcze roślinne: palmowy, sojowy, rzepakowy; kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna sojowa, aromat), częściowo utwardzony tłuszcz palmowy, serwatka w proszku, mleko w proszku odtłuszczone, orzeszki arachidowe prażone, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, wafle (mąka pszenna, skrobia, olej rzepakowy, sól), substancja glazurująca E414, syrop glukozowy, aromat

---------
Kakaowe i czekoladowe diametralnie się od siebie różnią po względem konsystencji (kakaowe - jak to kakao - konkret do chrupania; czekoladowe... mięciutko, kremowo i tłuściutko), w smaku różnica jest, ale żadne nie reprezentują tytułowego. Czekoladowe smakują wszystkim i niby-czekoladą, kakaowe... wodą z cukrem i "czymś". 
Mają jednak dwie, istotne cechy wspólne: straszliwą sztuczność i cukrowość. Właściwie z tego składa się ich smak. Po kilku jednego smaku i kilku drugiego miałam wrażenie, że chemia wgryzła mi się w język, a który wcześniej został wyszorowany "cukrowym pumeksem". Jestem pewna, że kiedyś nie były tak chemiczne. Rozumiem cukrowość (czego oczekiwać od takich draży?), ale żeby tyle sztuczności...
Większość jednych i drugich z powrotem trafiły do Mamy, która uznała, że czekoladowe są smaczne, a kakaowe dziwne, bo nijakie. Oba smaki na pewno wyszły o wiele lepiej od śmietankowych.


------------
Aktualizacja z dnia: 07.01.2020
To, że czytacie te słowa w zasadzie przeczy jakiejkolwiek logice, zwłaszcza mojej, no ale cóż... Mama kupiła te draże z nadzieją, że może razem z opakowaniami na gorsze, zmienili smak dla odmiany na lepsze. Ja jednak, nauczona doświadczeniem, czułam, że w takich produktach nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być jeszcze gorzej. A mimo to po trochu spróbowałam, choćby dlatego, by powiedzieć: "a nie mówiłam?" i... sprawdzić, czy odpowiednio się nastawiając, że spróbuję czegoś taniego, tanio-plebejski smak może mi aż tak nie przeszkadzać (eksperyment na potrzeby rzetelnego podejścia do zrecenzowania wafelka Eti Dare to Enjoy - recenzja... za jakiś czas).

Draże Piłkarze o smaku czekoladowym to "draże o smaku czekoladowym w polewie kakaowym", produkowane przez Skawa.

Śmierdzące kakaowym nadzieniem 7Daysa kulki składały się z plastikowo-margarynowej polewy i proszkowo-miękkiego środka. Smak był zabójczą mieszanką tego, bo w dodatku doszła do tego tona cukru. Tym razem doszukałam się też fistaszkowego echa. 

ocena: 3/10
kupiłam: Mama kupiła
kaloryczność: 498 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, polewa kakaowa 18% (cukier, częściowo utwardzone tłuszcze roślinne: palmowy, sojowy, rzepakowy, shea; kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna sojowa, aromat), częściowo utwardzony tłuszcz palmowy, serwatka w proszku, mleko w proszku odtłuszczone, orzeszki arachidowe prażone, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, wafle (mąka pszenna, skrobia, olej rzepakowy, sól), substancja glazurująca E414, syrop glukozowy, aromat
-------------

Draże Wiking kakaowe to "draże kakaowe", produkowane przez Skawa.

Twardo-szkliste draże waliły tanim cappuccino z proszku, ich skorupka kojarzyła się z taką cukrową jak z kolorowych draży np. M&M's, a wnętrze... To po prostu proch. Smak świetnie to wszystko oddawał, bo wyszedł tanio cappucinowo-cukrowo.

 ocena: 2/10
kupiłam: Mama kupiła
kaloryczność: 456 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, serwatka w proszku, częściowo utwardzony tłuszcz palmowy, mleko w proszku odtłuszczone, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 3,7%, wafle (mąka pszenna, skrobia, olej rzepakowy, sól), syrop glukozowy, barwnik E150c, olej palmowy, substancja glazurująca E901, lecytyna sojowa
------------
Tragedia. Odebrałam je jeszcze gorzej niż ostatnio... Ohydny smak, struktura i... teraz nawet opakowania szpetne. Dawne, chociaż one, mi się podobały.

11 komentarzy:

  1. Zrobiłam niemal identycznie porównanie u siebie na IG, ale byłam o wiele bardziej wyrozumiała, bo dla mnie w smaku się nie zmieniły. Jedynie nasz wiek i gust- smutna prawda ;) Ja zjadłam dwie paczki na raz i żyję, czyżbym była aż takim hardcorem? :D Swoją drogą jakie anime do draży preferowałaś? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, widziałam. Tak, jesteś!
      Wybacz, jadłam je już tak dawno, że nie pamiętam, jakie oglądałam akurat do nich. Za to teraz sobie Monster oglądam. :D

      Usuń
    2. dzięki, dzięki- obczaję z ciekawości :D

      Usuń
  2. Draże naszego dzieciństwa i pomyśleć, że za dzieciaka spokojnie można było zjeść całą paczkę na raz i się z nadmiaru cukru nawet nie skrzywić xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jestem ciekawa, jaki procent w zmianach w odbieraniu w stosunku do naszych gustów mają zmiany, jakie producenci wprowadzają.

      Usuń
  3. Kiedyś zastanawiałam się czym one się różnią ale nie było okazji spróbowania, bo draże pojawiały się w domu sporadycznie i jeśli już to kokosowe :)
    Teraz już wiem i wiem co je łączy :)
    "Niby-czekoladą" to bliżej do obiecanego smaku czekoladowego niż "woda z cukrem i czymś" do kakaowego ;)
    I przez głowę przeszła mi taka myśl a mianowicie, czy te draże lata temu też były takie sztuczne i cukrowe, czy to podniebienia konsumentów zrobiły się bardziej wymagające i wyczulone ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówię, że były dobre jakościowo, ale wydaje mi się, że nie były aż tak sztuczne. Ja mam jakieś dziwne rewelacje po chemii, Mamie czasem "wysadza" żołądek, a kiedyś tak się nie działo, więc... No i wydaje mi się, że dodatków spożywczych jest coraz więcej.

      Usuń
    2. Niektórzy tych zmian nie odczuwają tak jak w przypadku Pawełków albo Prince Polo a niektórzy wręcz przeciwnie, więc to moze jednak nasze podniebienia i "wymagania"? ;)
      Jednak jak to nazwałaś "dziwne rewelacje" po chemii to juz zupełnie inna bajka - ja po niektórych dodatkach mam zdęcia, moja Mama również, mało tego czasem ją przeczyszcza a siostrze (mnie czasem również) wyrzuca krostki na ciele ;/ Tych dodatków rzeczywiście jest wiecej i najprawdopodobniej ilość nie spadnie, chociaż można znaleźć "bezpieczne" produkty i słodycze

      Usuń
  4. Haha, cudowna dawka masochizmu <3 Ja po Korsarzu i Marynarzu już podziękuję drażowym wyrobom Skawy. Wierzę Ci w każde słowo. Woda, cukier, taniość, nibysmaki. Tak, niemal to czuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam zamiaru próbować innych draży Skawy. Właściwie, unikałabym wszystkich ich wyrobów.

      Usuń
  5. Ja je za dzieciaka bardzo lubiłam, szczególnie te kokosowe i mleczne, ale teraz za nic w świecie nie chciałabym ich zjeść, bo nie chcę rujnować wspomnień z dzieciństwa :D

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.