sobota, 16 lutego 2019

Zotter Redcurrants ciemna 70 % z kremem z czerwonych porzeczek i galaretką z czerwonych porzeczek

Nie mogę sobie wybaczyć, że tak późno odkryłam, jak boska była Zotter Blackcurrants in&out. To jedna z tych czekolad, do których zamierzałam wrócić dla siebie (nie na bloga), ale... nie zdążyłam, bo Zotter ją wycofał. Wprowadził co prawda podobną z czerwonych porzeczek, ale wcale mnie to nie pocieszyło, bo zdecydowanie wolę czarne (czerwone w sumie są mi obojętne).


Zotter Redcurrants to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z kremem z czerwonych porzeczek (36%) i galaretką z czerwonych porzeczek (24%), otoczoną cienkimi warstwami ciemnej czekolady.

Po otwarciu poczułam wytrawny zapach ciemnej czekolady o palonym wydźwięku i kwaskowatych czerwonych porzeczek, które na znaczeniu bardzo przybrały po przełamaniu.

Tabliczka łamała się z lekkim trzaskiem, przy czym wydała mi się dość konkretna, a jedynie jej galaretka nieco rwąca.
Zachowała zwartość do zrobienia kęsa; wydaje mi się, że dzięki (i przez) cieniutkim warstwom ciemnej czekolady oddzielającej z obu stron galaretkę od kremu (odkryłam je dopiero podczas degustacji). Wszystko w sumie łatwo rozwarstwić (kawałeczkowi to zrobiłam), ale nie ma to większego sensu, bo to przemyślana (choć w ustach za szybko i nazbyt rozwalająca się) całość.

W ustach czekolada była tradycyjnie kremowa, wolno rozpływająca się i z minimalnie pylistym efektem, który świetnie pasował do plastycznego, bardzo soczystego i jednocześnie kremowego w tłustawo-mleczny sposób, nadzienia. Wydało mi się nieco dziwne, bo nie było ani idealnie gładko-śliskie, ani proszkowe, a coś jakby pomiędzy tym.
Galaretka to zachwycająco naturalny, soczysty do granic możliwości twór o dość rzadkiej strukturze. Wydobyta z tabliczki gibała się na wszystkie strony, zawijała itd. To właściwie lepiący żel w formie prawie stałej.
Nadzienia to 100 % natury - nawet drobinki, skórki i pestki porzeczek się zaplątały.
Warstwy w ustach szybko rozwalały się (pewnie dlatego, że po prostu ich dużo: czekolada, krem, czekolada, galaretka, czekolada, krem, czekolada; mi najbardziej odpowiadały brzegi, bo przyjemnie wszystko się trzymało) i mieszały, część rozpływała się leniwie razem, część rwała się na przód, ale ogólnie wyszło... spójnie.

Czekolada przywitała mnie intensywnym, choć łagodnym, palono-dymnym smakiem. Gorzkawość zrównoważyła subtelna, karmelowa słodycz.

Owocowe wnętrze szybko przebiło się za sprawą soczyście-owocowego kwasku. Podkreślił dymne nuty czekolady.

Po chwili kwasek porzeczek wszystko zdominował. Owocowy krem zaczął swój debiut. Świeże, najprawdziwsze kwaśne czerwone porzeczki dały porządny popis, po czym odpuściły, puszczając przodem odrobinę pudrową słodycz. Po niej kwaśność wydała mi się nieco cytrynowa. W ustach rozeszła się mleczność i stonowała kwaśność. W mlecznej toni wyłapałam orzechowo-migdałową nutkę, która genialnie zespoiła środek z czekoladą.

A ta, jej dymna gorzkawość, była cały czas wyczuwalna (co wyszło rewelacyjnie za sprawą warstewek z wnętrza). Sama w sobie wydała mi się nieco czerwonoowocowa... w taki czekoladowy sposób.
Owocowa kwaśność powróciła, gdy to galaretka zaczęła się rozpływać (trochę bliżej początku niż końca rozpływania się kawałka), choć dosłownie na moment. Galaretka była bowiem bardzo, bardzo słodka. Kojarzyła się z konfiturą / dżemem, a nie świeżymi owocami, ale zestawiona z nimi (z kremu owocowego) wcale przecukrzona się nie wydała. Była jednak słodką odskocznią od kwasku.

Słodycz galaretki podbiła wprawdzie pudrowość kremu, ale także uwydatniła szlachetność ciemnej czekolady. To właśnie ten duet smaków porzeczkowego kremu (pudrowa słodycz już tylko z domieszką kwaśności) w asyście wytrawnej czekolady zakończył całość.

W posmaku pozostały wyraźne czerwone porzeczki i gorzkawa ciemna czekolada, a także silna, ale przełamana domieszką (porzeczkowo-cytrynowej) kwaśności, słodycz.

Tabliczka wyszła bardzo dobrze. Cieszę się, że nie "ozdobiono" niepotrzebnie smaku czerwonych porzeczek, ponieważ ewidentnie je czuć. Za ich sprawą wyszło kwaśno, ale nie nachalnie czy nazbyt cytrynowo (choć cytrynę czuć), bo naturalnie, autentycznie. Pasowało to do statecznej, dymnej czekolady. Tak samo leciutka migdałowa nuta świetnie się odnalazła w mocno, mocno porzeczkowym kremie, łącząc go z czekoladą i mlekiem (jak dla mnie to dodatkowy plus i opcja sto razy lepsza niż np. maślaność). Poziom słodyczy też dobrze utrafiono.

Jestem pewna, że czekolada podbije serca miłośników czerwonych porzeczek. Mi smakowała, bo została zrobiona wzorowo (10 nie wystawię, bo aż takiego wrażenia na mnie nie zrobiła). Ciemna czekolada trafiła w mój gust doskonale; porzeczkowa na pewno byłaby tu przesadą.


 ocena: 9/10
kupiłam: biokredens.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 470 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: surowy cukier trzcinoey, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, syrop ryżowy, koncentrat z czerwonych porzeczek, mleko, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, migdały, masło, słodka serwatka w proszku, koncentrat soku cytrynowego, pełny cukier trzcinowy, substancja żelująca: pektyny jabłkowe, lecytyna sojowa, sproszkowana wanilia, sól, cynamon, płatki róż, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier)

11 komentarzy:

  1. Rzadko spotykam porzeczkowe slodycze. A szkoda, bo bardzo lubię porzeczki! Zwlaszcza czerwone, wole je od czarnych :) kojarzą mi się z wakacjami u babci, kiedy chodzilam po jej dzialce i jadlam owocki prosto z krzaczka <3 cudnie wygląda ta czekolada.tej galaretki jest tak dużo... Musi być naprawdę pyszna <3 żałuję ,że tak mało jest slodyczy z czerwoną porzeczka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei kocham czarne. Mi też kojarzą się z wakacjami, kiedy rwałam je prosto z krzaka. W ogródku przyjaciółki rosły i czarne, i czerwone. Ja zawsze obrabiałam sobie krzaki czarnej, ona czerwonej. To było zgranie!

      Usuń
    2. Idealnie, nie musiałyscie się o nie kłócić :D

      Usuń
  2. Porzeczki lubię, łechcą me podniebienie... Jednakże do czerwonych porzeczek to fakt- oj brakuje im ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna, choć mogłaby być trochę mniej słodka. Czerwona porzeczka z chili i tak lepsza :) Nie wiedziałem, że Zotter wycofał czarną porzeczkę, to wielka szkoda, bo była to jedna z moich ulubionych (choć też trochę za słodka).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także w moich ulubionych się znalazła.
      Swoją drogą, mi też wieele rzeczy jest za słodka, aż siebie samą tym denerwuję.

      Usuń
  4. Nie przepadam za porzeczką, ale jej połączenie z czekoladą musi być ciekawe. W sumie nigdy chyba nie jadłam czekolady z porzeczką :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ugh, jakby nie mogli po prostu dołożyć czerwonoporzeczkowej do oferty :/ No bo generalnie nie mam jej wiele do zarzucenia, aczkolwiek do in&out jej daleko. Fajnie, że nie przegięli z zakwaszaniem, mleczność dobrze tonowała cierpkość porzeczek. Galaretka mogła być bardziej owocowo intensywna, bo wbrew oczekiwaniom wypadła słodziej niż krem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też tego nie rozumiem. Przecież one nawet nie są podobne, a jedyne, co je łączy to porzeczka, tylko że też... Smak kompletnie inny.

      Usuń
  6. W czasach dzieciństwa i bywania u dziadków na ogródku raczej ignorowałam krzaki porzeczek, kierując się ku truskawkom i poziomkom. Na porzeczki miałam różne fazy: raz przeważała fascynacja czarnymi, raz czerwonymi. Obecnie nie przepadam za żadnymi - choć wolę czarne - za to nektar z czarnej porzeczki to mój ulubiony napój owocowy ever. Jest słodko-kwaśno-cierpki. Po wypiciu butelki wykręca mi mordkę (chyba od cukrowości), ale i tak go kocham.

    Nie chciałabym w czekoladzie pestek porzeczek. Niby są delikatniejsze od malinowych, mimo wszystko nope. Obawiam się też, że to, co dla Ciebie nie jest przesadnym poziomem kwaśności, dla mnie by było. Ten Zotter mnie nie interere.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ogólnie takie smakowe picie (soki, nektary) przez gardło nie przechodzi.

      Współczuję, że AŻ tak Ci wszystkie pestki przeszkadzają. Już nawet ja w tej kwestii jestem bardziej tolerancyjna.

      Niee, to nie był taki mocny kwas.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.