czwartek, 21 marca 2019

Zotter Walnut Nougat ciemna 70 % z nugatem z orzechów włoskich i anyżem oraz warstwami białej ryżowej

Przy Zotter Hazelnut Nougat Brittle napisałam, że gdybym musiała, jakoś może bym wskazała orzechy, które kocham bardziej niż inne. Byłyby to włoskie (a potem nerkowce? laskowce dopiero dalej, razem z pekanami i ziemnymi), toteż tabliczkę z potencjalnie smaczniejszym wnętrzem zostawiłam na czas po Hazelnut Nougat Brittle (a jednocześnie przed Nougat Layers, bo prostsza). Mimo że tamten nugat mnie nie usatysfakcjonował, nic nie stało na przeszkodzie, by zrobił to ten.


Zotter Walnut Nougat to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z nugatem z orzechów włoskich na bazie prażonych orzechów i tłuszczu kakaowego z anyżem i cienkimi warstwami białej ryżowej kuwertury.
Nugat stanowi 53% tabliczki; całość jest wegańska.

Gdy tylko rozchyliłam papierek, poczułam gorzki zapach orzechów włoskich w towarzystwie palono-dymnej ciemnej czekolady. Klimat był bardzo wytrawny, kojarzył mi się z jakimś orzechowym chlebkiem i drewnem. Po przełamaniu nasiliła się woń orzechów włoskich. Wydała mi się w pewien sposób duszna i z ziołowo chłodnawym zacięciem.

Przy łamaniu tabliczka okazała się zaskakująco twarda, choć wcale głośno nie trzaskała. Jej wnętrze wydało mi się kruche. Podzielenie na warstwy było dość trudny, bo mocno się siebie trzymały (zwłaszcza czekolady), ale na kawałeczku to zrobiłam przy pomocy noża.

W ustach czekolada rozpływała się tradycyjnie gładko-kremowo, powoli odsłaniając warstwę białą. Ta zaznaczała się jako lekka wodnistość, która na szczęście szybko pierzchła. Miałam wrażenie, że ta warstwa wprowadziła pewną oporność. Gdy wreszcie odsłonił się nugat, zrobiło się bardzo tłusto. Był gęsty i zbity, maślany (wręcz trochę śliski), jednak wraz z nim oporność zmieniła się w pewien minimalnie suchawy element, co wyszło zbawiennie. Struktura konkretna, ale nie tak zupełnie ciężka.

W smaku ciemna czekolada była subtelnie słodka, leciutko palonokarmelowa i wyraźnie gorzka w palony, wręcz odymiony sposób. W pewnym momencie mignęła mi sugestia jakby smolistej kwaśności.

Po chwili jednak za sprawą białej warstwy, znacząco wrosła słodycz i pojawiła się "roślinna kartonowość", szybko zagłuszana nadzieniem.

Ono uderzyło jednocześnie głębią słodyczy i gorzkości.

Silna słodycz jako pierwsza rozkładała swój wachlarz. Słodki chłodek anyżu natychmiast nadał jej lekkości, a gdy po chwili dołączył do niego cynamon, utworzyły bardzo słodką, korzenną toń, w której doszukałam się palonego karmelu.

Do anyżu i jego rześkości dostała się roślinność, co zahaczyło o "naturalną słodzikowość". Chwilami rześkość wydawała się ziołowa, słodko-gorzkawa. Jej powiązanie ze słodyczą na jakiś czas jednak słabło. Wyraźniejsza robiła się wytrawność soi, tworząca przejście do smaku orzechów.

Orzechy od początku zaznaczyły się jako gorzkawość, jednak z pełną mocą uderzyły dopiero, gdy nieco opadła słodycz, a więc po paru sekundach. Orzechy włoskie były nie do pomylenia z jakimikolwiek innymi, dodatkowo podkreślane przez kakao. Orzechy i jeszcze raz orzechy w łagodnie prażonym kontekście. Czułam się, jakbym schrupała garść takich z goryczkowatymi skórkami, tylko co wyjętych z łupin. Mniej więcej w połowie rozkręcał się nugatowo-orzechowy, maślany smak, zwracający uwagę na łagodną, słodką karmelo-czekoladowość. To znów zawracało ku nutce soi, ale z racji słodyczy nie wyszła już tak wytrawnie.

Słodka korzenność i chłodzący anyż na czas debiutu orzechów włoskich trochę osłabły. Bliżej końca jednak przełożyły się na przemienianie jej w nugat właśnie. Pokazał się w pełnej okazałości, a po chwili, za sprawą nut soi i roślinności napędzanej przez ryż, zmienił się w korzenny, bardzo słodki chlebek. Chlebek z mnóstwem gorzkawych orzechów włoskich, leciutko korzennie pikantny.

W posmaku pozostała właśnie lekka, korzenna pikanteria i goryczka duetu orzechów włoskich i palonej czekolady. Ogólna paloność / prażoność była jednak słaba, zaskakującą rolę odegrały za to roślinne i ziołowe motywy oraz chłodek anyżu.

Całość wyszła gorzko w bardzo niecodzienny sposób, bo głównie dzięki orzechom włoskim, a nie kakao. Była jednak bardzo wyrównana z silną słodyczą - tak wielopoziomową jednak, że nie drażniącą. Ta miała w sobie dużo lekkości, karmel bardzo zacnie wpisał się w korzenny klimat. Mimo wszystko tabliczka nie wyszła też tak tylko orzechowo - była w dużej mierze roślinna i przyprawiona, że jednak mały niedosyt esencjonalności orzechów włoskich można odczuć.

Struktura miała w sobie nieco zbyt tłusty element, ale w sumie wyszła znośnie z racji proszku sojowego - nie była aż tak tłusta-tłusta (jak np. Hazelnut Nougat Brittle).

Całość smakowała mi, ale nie oczarowała. Wolałabym, żeby była mniej tłusta, a warstwę białej ryżowej czekolady uważam za zupełnie zbędną. Dla przełamania do nugatu dorzuciłabym kawałki orzechów włoskich (ale nie brittle!) i myślę, że po tych zmianach kosmetycznych, byłaby 10. Bardzo spodobało mi się bowiem połączenie gorzkich orzechów włoskich i anyżu. Sojowa baza nugatu i ciemnoczekoladowy wierzch to również bardzo dobre posunięcie.


ocena: 8/10
kupiłam: biokredens.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 587 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, orzechy włoskie, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, napój ryżowy w proszku (ryż, olej słonecznikowy, sól), proszek sojowy (soja, maltodekstryna, skrobia kukurydziana), olej słonecznikowy, lecytyna sojowa, sól, lecytyna słonecznikowa, sproszkowana wanilia, anyż, cynamon

12 komentarzy:

  1. Podoba mi się, pomysl na tą tabliczke - orzechy wloskie (bardzo rzadko uzywane w slodyczach, a szkoda!) i biała ryżowa kuwertura - pierwszy raz spotykam sie z czymś takim. Ale anyż zupełnie wyklucza u mnie te tabliczke... Nawet jakbym chciala, to nie umiem się do niego przekonac. Jak tylko go wyczuje to mqm ochotę wszystko wypluc co mam w ustach :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, ta biała ryżowa mi nie pasowała. Po prostu nawet tak obiektywnie do włoskich mi się nie widzi.

      Usuń
  2. Osiem?! Dla mnie to porażka porażek, nie wiem jak można było aż tak zepsuć. Ilość cukru zabija wszystko. Trudno mi uwierzyć, że nie dało się zrobić roślinnego nadzienia z walnutów, które nie smakowałoby jak napój ryżowy zmieszany z margaryną.
    Gorsza niż hemp, jakby tamta nie była już blisko dna.
    Wybacz rant, ale włoskie to moje ulubione orzechy, a że na rynku nie ma za dużo słodyczy z ich dodatkiem, to się napalam kiedy mam okazję czegoś spróbować. A tutaj taka kicha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesadzasz! To w żadnym wypadku nie było gorsze od konopnego nugatu, o nie. Zmarnowany potencjał włoskich, ale i tak... Ej, w ogóle te nadziewane orzechowe coś Zotterowi ostatnio chyba nie idą.

      Usuń
  3. My chyba nie jesteśmy w stanie wybrać naszych ulubionych orzechów a nugat zjadłybyśmy każdy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie orzechy są super. Wybierać najlepsze to chyba lepiej zadając pytanie: do czego?

      Usuń
  4. Niestety, dla mnie była zdecydowanie za słodka. Zgadzam się, że warstwa białej czekolady po raz kolejny okazała się pomyłką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale według mnie bywało gorzej. Nie wiem, co Zotter ma z tymi białymi warstwami.

      Usuń
  5. Ten nugat! <3 Orzechowość, korzenność... jadłabym. Nie chciałabym kawałków orzechów (tym bardziej brittle, tu zgoda), a tłustość nadzienia luuubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A anyż?
      Nie wiem, czy z tą tłustością byś się polubiła... Mimo wszystko nie wydawała się zbyt Twoja.

      Usuń
    2. Czasem jestem w stanie podjąć ryzyko, jeśli produkt jest "ogólnie dobry" (patrz: Grand Dessert Lakritz).

      Usuń
    3. Taak, ale właśnie ta czekolada nie wydaje mi się ogólnie "dobra dla Ciebie". :P

      Grand Desserty to argument poniżej pasa! Patrz, że nawet ja skusiłam się na jasny budyń z manną. Ja!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.