Uwielbiam ciemne czekolady z Tesco, ale nawet w stosunku do nich, do pewnych tabliczek przez długi okres czasu podchodziłam ostrożnie. Te w okolicach 70% - pyszności! Jednak na wyższą zawartość patrzyłam podejrzliwie. Nawet dobrą czekoladę za duża ilość tłuszczu kakaowego czy dodanie odtłuszczonego kakao potrafi zepsuć. Uganda 78 % okazała się jednak w porządku, toteż postanowiłam pójść trochę dalej, bo... no chciało mi się czegoś bardziej gorzkiego niż 70-75%.
Tesco finest Dominican Republic 85 % Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 85 % kakao z Republiki Dominikany, produkowana przez ICAM (producent Vanini).
Po otwarciu poczułam szokująco (jak na tę zawartość kakao) słodki zapach wanilii i kwiecistej łąki, a także odrobinkę malinowo-pudrowocukierkową nutę. Ten ostatni element wydawał mi się przyćmiony. Tło było raczej palone, suchawo-kakao z nieco drzewnymi zapędami.
Tabliczka była bardzo twarda. Przy łamaniu wydawała głośny i suchy trzask. Także w dotyku wydawała się sucha.
W ustach utrzymała twardość na długo, przez co rozpływała się bardzo powoli i trochę opornie. Najpierw myślałam, że w ogóle nie zacznie, ale z każdym kęsem po paru sekundach rozkręcała się. Mimo lekkiej suchości i na etapie rozpływania się, wyszła gładko i kremowo. Tłustość wydała mi się niska.
W smaku jako pierwsza odezwała się gorzkość, od której odłączała się cierpkość. Słodycz również zaznaczyła swoją obecność. Wszystkie one potrzebowały czasu, by się rozwinąć.
Gorzkość wyszła na pierwszy plan, ale to cierpkość jako pierwsza zaczęła ujawniać ambitniejsze szczegóły. Sucho-palony klimat, w którym panoszyła się, zaserwował smak niemal spalenizny. Pomyślałam o jakimś kakaowym cieście wypieczonym tak mocno, że aż kruchym na wierzchu i brzegach - na granicy przesady.
W tej złączonej z gorzkością cierpkości pojawił się po paru chwilach lekki kwasek. Czyżby z czekoladowo-przypalonej "czerni" wyszły porzeczki? Tak, tak, ale... nie tylko czarne. W dużej mierze kwaskowate czerwone. Zrobiło się bardziej cierpko-rześko. Kilkakrotnie wyłapywałam też średnio dojrzałe jeżyny.
Gorzkość w tym czasie zdecydowała się podać mi orzechy, zachowując stateczność. Były proste, bliżej nieokreślone i z sucho-drewnianą nutą. Cały czas była wiodącym smakiem.
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa rześkość rozwinęła się niezależnie od cierpkości, otaczając wszystko delikatną, zwiewną słodyczą kwiatów i wanilii. Przed oczami miałam laskę wanilii, a potem też mało słodki deser / pudding waniliowy, który za sprawą cierpkości mniej więcej w połowie zrobił się puddingiem bananowo-waniliowym (chodzi mi o cierpkość niedojrzałych bananów).
Wszystko to przełożyło się z czasem na zmianę przypalonego ciasta w coś łagodniejszego. Placek? Wyobraziłam sobie posłodzony wanilią bananowy placek z orzechami, podany w towarzystwie cierpkich porzeczek i "jeżyno-malin".
Gorzkość pod koniec nadal płynęła leniwie, przeplatając orzechy z przyjemnym, sucho-kakaowym smakiem. Cierpkość spalenizny została podtrzymana, ale w większości przeszła na owocową stronę. Niezbyt dojrzałe banany, czarne i czerwone porzeczki, jeżyny, maliny - wszystkie je okrywała waniliowa zasłonka. Niska słodycz trzymała się na uboczu.
W posmaku pozostała gorzkość przypalono-orzechowego, nieco suchego kakao, ale także waniliowo-bananowa rześkość. Złączyły się, że czułam lekkie ściągnięcie i cierpkość jednoznacznie kojarzące się z kakao w proszku i bananami.
Całość zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Pierwsze chwile pierwszego kęsa nie zapowiadały niczego miłego, ale wszystko "wskoczyło na właściwy tor". Spodobało mi się to, że to właśnie gorzka czekolada. Ten smak przewodził, choć był bardzo prosty. Kakao, orzechowo-przypalony wydźwięk... No a wokół niego sporo owoców (głównie porzeczki i banany). Podobała mi się jej złożona cierpkość i znikomy kwasek. Zachwyciła mnie niska słodycz, która przytoczyła smakowitą wanilię i banany, ale nie narzucała się.
Dzięki rześkim nutom suchawe zapędy kakao wyszły pozytywnie. To pobrzmiewanie suchawości wykluczyło właściwie poczucie potencjalnej tłustości.
Tym samym mogę przejść do konsystencji, która była największą wadą. Jak na mój gust, tabliczka wyszła nazbyt twardo. Mimo że z czasem zaczynała rozpływać się prawie kremowo, to jednak początkowy opór i jednak ten niewiarygodnie długi czas pokrywający się akurat z dominacją statecznej gorzkości działały na niekorzyść (niektórych mogą znudzić... albo nawet i mnie, gdybym akurat miała ochotę na dynamikę).
Wyszła o wiele głębiej niż Tesco finest Uganda 78 %, co mnie zaskoczyło. Wyższa zawartość przy takim składzie wydawała się ryzykowna, a jednak... Wprawdzie np. Pralus Republique Dominicaine 75 % to o wiele lepsza, ambitniejsza czekolada, ale bardzo zaskoczyło mnie podobieństwo rześko-soczystej cierpkości (w tym podobne owoce: banany i porzeczki; w Pralusie borówki / truskawki, Tesco - jeżyny / maliny), w sumie też orzechów i gorzkości, a nawet "wypieczone słodkości" (herbatniki / wafelki w Pralusie, Tesco - jakieś plackowate).
ocena: 9/10
kupiłam: Tesco
cena: 6,99 zł
kaloryczność: 627 kcal / 100 g
czy znów kupię: tak
Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, cukier, ekstrakt z wanilii
Super że porządne, gorzkie czekolady można kupić w Tesco i to za przystępną cenę :)
OdpowiedzUsuńMnie też to bardzo cieszy.
UsuńBardzo fajna - szkoda, że dodają odtłuszczone kakao, bo bez tego to byłaby rewelacja.
OdpowiedzUsuńTo fakt, ale czasami jak proporcje w miarę spoko, to wolę to, niż mieliby ogrooomną ilością tłuszczu zapchać.
UsuńGłęboka, bananowa, porzeczkowa, waniliowa. Przypalone ciasto. Oj, smakowałaby mi :) Po testach mojej szóstki ciemnych wiem to niemal na pewno.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Tak ogólnie w odbiorze pasowała mi do tych ciemnych, które Ci smakują.
Usuń