Moser Roth Sommer Edition Malaga to mleczna czekolada o zawartości 32 % kakao nadziewana śmietankowym kremem a'la malaga z rumem z Jamajki i rodzynkami. Nadzienie to 43% tabliczki.
Edycja limitowana na lato 2018; składała się z 5 minitabliczek (łącznie 187,5g).
Po otwarciu natychmiast poczułam moc mleka i słodyczy. Zaplątała się w tym nutka rodzynek i rumu, a po przełamaniu, klimat zrobił się bardziej... cukrowo-alkoholowy i jeszcze bardziej mleczny, choć lekko rześki. Rum odważniej roznosił się w trakcie jedzenia. Wydało mi się to przesłodzone, ale na granicy pozytywnego, a niepozytywnego przesłodzenia.
Czekolada stanowiła grubawą warstwę rozpuszczającą się dość szybko w kremowo-zalepiający sposób, stając się bagienkiem opływającym zbite nadzienie. Cechowała je silna, acz wcale nie negatywna proszkowość i nieprzesadzona tłustość. Ta druga niestety była połączeniem śmietanki i margaryny, która w połączeniu z proszkowością i plączącymi się owocami, przywodziła na myśl gumkę do ścierania.
Rodzynki wystąpiły pod postacią malutkich kawałków, głównie skórek. Raczej twardawo-jędrne, minimalnie soczyste. Ilość nieprzesadzona, choć mogłyby być nieco większe.
To właśnie do mleka i kakao szybko dołączyły nuty nadzienia. Rześkie mleko zaczęło zmieniać się w śmietankę, kojarząc się tym samym ze śmietankowymi lodami. Zmieszana z tym słodycz rosła do poziomu przesady, choć nie był to tylko czysty cukier. Raz i drugi doszukałam się za tym wszystkim posmaku margaryny.
Rum i jego alkoholowość rozkręcały się przy rodzynkach, które do kompozycji również wnosiły głównie słodycz. Na szczęście była to owocowa słodycz, a więc lekko rześko-soczysta, robiąca aluzję do kwasku. Nie były silnym smakiem, a jedynie nutą. Rozgryzane "obok wszystkiego" i na koniec, podkreślały rześkość i kakaową nutkę czekolady.
Całość wyszła za słodko, ale niewątpliwie smacznie. Smak malaga wyobrażam sobie chyba właśnie tak. Dobra czekolada, nie napastliwie alkoholowy, acz wyraźny rum, całkiem w porządku rodzynki i przyjemne skojarzenie z lodami. Na szczęście słodycz nie była tylko czystym cukrem, ale bez lekkiej margarynowości by się obeszło.
Dobra jako limitka - raz miło zjeść, ale to nie czekolada, do której chciałabym wrócić, dlatego też żałuję, że to takie wielkie czekoladzisko. Przynajmniej Mama nie żałuje, bo powędrowały do niej 2 mini-tabliczki. Moje trzy zjadłam z przyjemnością, ale jak już pisałam, wracać to już nie.
ocena: 7/10
kupiłam: Aldi
cena: 9,99 zł (za 187,5g)
kaloryczność: 576 kcal / 100g; jedna minitabliczka (37,5g) - 216 kcal
czy kupię znów: nie
Skład: mleczna czekolada (cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, maślanka w proszku, laktoza, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii), tłuszcze roślinne (shea, palmowy), cukier, śmietanka w proszku (7,3%), rodzynki (3,7%), odtłuszczone mleko w proszku, rum z Jamajki (1,3%) laktoza, syrop glukozowy, lecytyna sojowa, naturalne aromaty, sól
Mnie Malaga kojarzy się z cukierkami z Wawelu i widzę że tutaj też jest podobny skład :D mogloby mi to posmakowac bo mimo ze nie lubie alkoholu to jednak są pewne wyjatki - w tym wlasnie Malaga z Wawelu - które lubię, ale to bardziej chyba przez sentyment niż smak :p
OdpowiedzUsuńJak mi napisałaś, to kojarzę, że takie istnieją, ale nigdy nie jadłam i się to nie zmieni.
UsuńChętnie bym jej spróbowała, bo ich czekolad są pyszne.
OdpowiedzUsuńJeszcze jakiś czas temu też tak sądziłam, ale po paru stwierdziłam, że szału nie robią.
UsuńJa na szczęście trafiłam na same dobre :D
UsuńA dużo limitek kupujesz? Może je olewają, bo wychodzą z założenia, że i tak nikt więcej ich nie kupi (bo nie będzie miał jak).
UsuńMnie też malaga kojarzy się z lodami, ale kupowanymi z mamą w dzieciństwie na gałki. Nigdy jej nie lubiłam z uwagi na rodzynki. Obecnie bardzo lubię. W kremie już lepsze drobinki niż suchoskaliste łamacze zębów. Chociaż najmilej przyjęłabym duże i świeże rodzyneczki. Alkoholowe słodycze nigdy nie są superalkoholowe, jeśli kieruje się je do ogółu. Może to i dobrze? Mleczko i niezaprzeczalna słodycz (:P) na plus. Werdykt: zjadłabym.
OdpowiedzUsuńMamy i malagi, lody - co my z tym zgraniem?
UsuńAle ogólnie jako dziecko nie lubiłaś rzeczy z rodiznkami, a teraz lubisz? Bo jeśli tak, to... Też nie lubiłam, a teraz rodzynki wydają mi się fajnym dodatkiem (wyjątkiem są serniki i czekolady z orzechami i rodzynkami, bo te drugie są nudne, mimo że pewnie mogą być spoko).