niedziela, 17 marca 2019

Terravita CocoaCara 77 % Cacao Coffee & Cardamon Dark Chocolate ciemna z kawą i kardamonem

Uwielbiam czarną kawę i chyba piję jej za dużo, przez co naprawdę trudno o to, by kawowe słodycze mnie usatysfakcjonowały. Z kawowych czekolad, jakie zamawiam, dotychczas stawiałam głównie na Zottery, ale dzisiaj przedstawiana wyjątkowo mi się spodobała dzięki drugiemu dodatkowi. Bardzo lubię kardamon, ale... w czekoladzie w duecie z kawą? Jakoś nie wpadłabym chyba na takie połączenie. Całe szczęście, że wpadła Terravita, która to wysłała mi kilka czekolad w ramach współpracy. Czułam, że może być naprawdę dobrze.

Terravita CocoaCara 77 % Cacao Coffee & Cardamon Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 77 % kakao z kawą i kardamonem.

Po otwarciu zbombardował mnie piękny, wytrawnie-słodki zapach kawy. Kojarzył się trochę z mocno cappuccino-kawowymi, gorzkawymi cukierkami w ciemnej czekoladzie podanymi do kawy właśnie (przywołało to wspomnienie, gdy babcia przynosiła cukierki Pyszne, jadły je z Mamą do kawy, a mała ja tylko patrzyła, jak tu z mieszanki wybrać wszystkie kawowe cukierki - jedyne, które mi smakowały; po latach jednak do cukierków nie wróciłam - pewnie w rzeczywistości są paskudne). Kardamon plątał się w tle.
Po przełamaniu wzmocniła się goryczka i słodka wytrawność, bo kardamon odezwał się odważniej i zrównał się z kawą. Jego woń aż osadziła się na moich palach. To on zaczął dominować, tworząc słodko-goryczkowaty, korzenny klimat.

A właśnie: przełamanie... było łatwe z racji cienkości, a nie miękkości tabliczki. Okazała się strasznie twarda i trzaskająca bardzo głośno, jakby była sucha. Ujawniła przekrój z mnóstwem drobinek kardamonu.
W ustach szybko miękła, choć rozpuszczała się powoli i leniwie. Robiła to w maziście-lepiący sposób, kojarząc się trochę z nie za tłustym, ale kremowym bagienkiem. Nie zabrakło jej suchej pylistości, która wyszła pozytywnie z racji tego, że w dużej mierze utworzył ją dodatek kardamonu (w postaci trzeszczących drobinek / pyłku).

Od pierwszego kęsa rozbrzmiała ordynarna, acz nie przesadzona słodycz. Po prostu najpierw miała zwyczajny (trochę cukrowy) wydźwięk, by po chwili zrobić się bardziej korzennie-cappuccinową.

Szybko opłynęła ją mocno palona gorzkość, kojarząca się z wytrawnym kakaowym sosem i paloną kawą. Nie była to siekiera, ale gorzki smak wydawał się bezkompromisowy i zespojony z cierpkością kakao oraz kawy.
Kawa właśnie łączyła się ze zdecydowaną słodyczą i maślanością (myślę, że konsystencja czekolady mlecznej się na to przełożyła) wyszła niczym cappuccino albo raczej jak całkiem gorzkawe (dobre jakościowo) słodycze o tym smaku.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa kardamon przestał spoufalać się z cappuccino, a wyprzedził je. Podporządkował sobie słodycz i goryczkę, tak że cappuccino zrobiło się... słodko-goryczkowatą korzennością wspartą cierpkością kakao i kawy. Słodycz nabrała o wiele wytrawniejszego wydźwięku.

Im bliżej końca, tym kardamon był silniejszy. Rozgrzewał i mieszał się łaskawie z poszczególnymi smaczkami. Słodyczy się narzucił, ale że i ona znacząco wzrosła, bliżej końca przestała wydawać jakkolwiek szlachetna, a wyszła po prostu za mocna.

W posmaku pozostała przesadzona słodycz ciemnej czekolady i taka "korzenna", cierpkość kakao, a także kardamon z całkiem znaczącą goryczką. Kawa jakoś szybko zniknęła.
Było dobrze, jeśli chodzi o balans między tłustością, a suchością - przyjemne proporcje. Osobiście czułam się jednak zasłodzona już tak trochę w kontekście "przesłodzenia", a nie pożądanego zasłodzenia, ale nie było źle. Jako ciekawostkę nadmienię, że od kardamonowo-korzennej mocy raz aż kichnęłam.

Czekolada bardzo mi smakowała, choć osobiście wolałabym, by dodano mniej cukru, a jej struktura była bardziej ciemna, a nie miękka jak mleczne czekolady (z takich większych to mój jedyny zarzut; jakości się nie czepiam, bo w swojej kategorii jest ok). Zadowalająca, ale nie rewelacyjna ciemna czekolada dobrze wyszła z wyrazistym kardamonem i nieco mniej wyrazistą, ale wciąż smakowicie wyczuwalną kawą jako łagodne cappuccino. Korzenna kawa z kakaowym syropem, w której nie pożałowano, ale i nie przesadzono z dodatkami? O tak, to wyszło o wiele lepiej niż palące chili z nijaką pomarańczą.


ocena: 8/10
kupiłam: dostałam od Terravity
cena: -
kaloryczność: 490 kcal / 100 g
czy kupię znów: możliwe (jak znajdę)

Skład: miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, kawa (0,5%), kardamon (0,5%), emulgatory: lecytyna sojowa i E476; aromaty

7 komentarzy:

  1. Do Terravity nie mam zaufania przez paskudne kremy ze scoobym doo, które kiedyś jadlam. Pewnie minie trochę czasu, zanim na jakąś się skusze :) z ciekawości, jaką kawę pijesz? Parzoną? Z ekspresu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie, w tygodniu, po śniadaniu rozpuszczalną Jacobs Creme. Na uczelni też, z termosu, czasem z automatu z / kawiarni.
      Chyba już o to pytałaś.

      Usuń
  2. Mam "uraz" do czekolad tej marki w tym z tej serii - kupiłam ale bez kawy i czułam margarynę, zresztą nie tylko ja ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech zgadnę, piszesz o czystej? Tak, w niej czuć wyraźnie wady bazy.

      Usuń
    2. Zgadza się - czyta bez dodatków ;/

      Usuń
  3. Chciałabym móc znów napisać, że piję dużo czarnej kawy. Ech. Czekolady nie pamiętam w szczegółach, za to mam 'miłe wrażenia wspomnieniowe'. Zapewne wyrzuciłabym proch kardamonu, jako że wielbię gładkości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tą czekoladę kilka razy ci o niej pisałam :). Mam z nia dobre wspomnienia jadałam ja w ciąży:)

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.