Ostatnio bardzo różnie reaguję na nieznane mi marki. Niektóre kuszą, inne budzą podejrzliwość, że nawet nigdy nie wiem, co akurat przeważy i jakie czynniki wpłyną na zakup (lub nie). W kwestii dzisiaj prezentowanej zadziałało to, że naczytałam się pozytywnych recenzji Olgi o wafelkach Loacker. Chciałam poczuć ten smak, ale ostatnio zupełnie nie mam ochoty na słodycze inne niż czekolady, więc jak tylko natknęłam się na tabliczki włoskiej marki, o których istnieniu nie miałam pojęcia, kupiłam tę. A za parę dni wróciłam po drugi smak (orzechowy). Mało brakowało, a wzięłabym i trzeci (mleczny), jednak postawiłam sobie za punkt honoru najpierw sprawdzić jedną. Nie chciałam się bowiem władować w posiadanie trzech, z której jedna słabo rokowała (nie ciągnie mnie do mlecznych kremów, których jakości nie znam).
Loacker Dark-Noir Dark Chocolate with Cocoa Cream Filling and Crispy Wafer to ciemna czekolada o zawartości 60 % kakao z nadzieniem kakaowym (28%) i chrupiącym waflem (4%).
Tabliczka zaskoczyła mnie swoją pozorną miękkością. Nie trzaskała, już w dotyku była tłusta. Niemal czarna i lśniąca, nawet wyglądała na taką.
Dźwięk chrupania / trzeszczenia wydawał jedynie gruby, ale najlżejszy, jak tylko można to sobie wyobrazić, bardzo napowietrzony wafelek i to tylko w pierwszej chwili.
W ustach tłusta czekolada natychmiast miękła, rozpływała się łatwo i szybko, tworząc gęstą, zalepiająco-zawiesistą, ulepkowatą masę. Mimo śliskiej kremowości, był w niej pierwiastek trzeszczącej pylistości. Odebrałam ją jako margarynowo tłustą polewę, która pod koniec wysuszała.
Ku mojemu zaskoczeniu krem okazał się gęstszy i bardziej zwarty. Tłustość podtrzymał, ale była bardziej maślana, przystępniejsza. Rozpływając się leniwie również okazał się nieco wysuszający.
Pasował do wafelka, który natychmiast miękł i również rozpływał się z racji napowietrzenia. Miękł, memłał się, stawał się kapciem. Nie było to miłe (mimo że właśnie lubię jak takie rzeczy miękną, nie jestem fanką chrupania), całość wydała się przez to jeszcze bardziej obrzydliwie miękką "zbitką".
W smaku czekolada okazała się bardzo, bardzo słodka od pierwszej chwili. Do tego dołączyła cierpkość kakao, która zaserwowała odrobinę gorzkości. Poczułam kakao, ale zdecydowanie polewowo-truflowate. Smakowała jak zbytnio margarynowa polewa kakaowo-czekoladowa, a nie czekolada.
Smakowo krem kontynuował oraz podbijał kakao i słodycz, jednak wyszedł niczym krem z wafelka, a nie polewa. Znaczący był w nim maślany smak i zaplątała się nawet orzechowo-grzybowa nuta, jednak cały czas przewodziła kakaowa cierpkość. W dużej mierze krem był zagłuszany przez słodko-cierpki smak "czekolady". To ona dominowała cały czas, choć z czasem poszła bardziej w po prostu cierpko-kakaowym kierunku (co nie było takie złe, ale i nie czekoladowe).
Wafelek wnosił lekki, pszeniczny smak świeżego, nieźle wypieczonego wafelka, rozbijał również słodycz.
Bliżej końca przesłodzona i cierpkawo-polewowa czekolada połączyła się z maślanością i smakiem kakaowego kremu z wnętrza. Całość uprzyjemnił smak wafelka.
Po wszystkim pozostało poczucie przetłuszczenia i przesłodzenia, ale także zaskakująco cierpki posmak kakao. Było to mało czekoladowe. Właściwie miałam wrażenie zjedzenie kiepskiej polewy i dobrego kremu z jakiegoś dobrego wafelka, przy równocześnie znikomym udziale wafla.
Mam bardzo mieszane uczucia, bo w sumie zjadłam 5 kostek, trochę się męcząc. Właściwie wygryzałam tak, by zjeść jak najmniej wierzchu... Czekolada wyszła bowiem strasznie tłusto-polewowo i obrzydzała mnie jeśli chodzi o konsystencję, ale ogół nie był jednoznacznie zły. Myślę, że nawet zmiana proporcji, czyli cienka warstwa czekolady, a dużo kremu, pomogłaby. Krem był dobry, wafelek... no nie wiem, nie przy tej ilości czekolady. Potrafię sobie jednak wyobrazić, że w wersji wafelkowej, gdyby tak do kremu wmieszać tylko trochę czekolady, to byłoby coś naprawdę pysznego.
Przypomniała mi się J.D.Gross Trufle 56 % - z czystym sumieniem stwierdzam, że krem Loacker był o wiele smaczniejszy (bo intensywniej kakaowy) niż ta "czekoladowa warstwa truflowa", ale właśnie jakoś kojarzyły mi się ze sobą.
Wniosek? Niech się Loacker jednak lepiej wafelków trzyma i się czekoladą nie ośmiesza, a ja cieszę się, że nie kupiłam trzeciego smaku.
Postanowiłam jednak, że jak kiedyś najdzie mnie na wafelki, to kupię sobie właśnie jakieś tej marki.
ocena: 5/10
kupiłam: Kaufland
cena: 4,99 zł (za 55g)
kaloryczność: 541 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: miazga kakaowa, cukier, olej kokosowy, mąka pszenna, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 3%, tłuszcz kakaowy, syrop glukozowy, serwatka z mleka w proszku, tłuszcz maślany, dekstroza, odtłuszczone mleko w proszku, mąka sojowa, ekstrakt ze słodu jęczmiennego, lecytyna sojowa, substancje spulchniające (wodorowęglan sodu, difosforan disodowy), sól, laska wanilii, przyprawy
Skład: miazga kakaowa, cukier, olej kokosowy, mąka pszenna, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 3%, tłuszcz kakaowy, syrop glukozowy, serwatka z mleka w proszku, tłuszcz maślany, dekstroza, odtłuszczone mleko w proszku, mąka sojowa, ekstrakt ze słodu jęczmiennego, lecytyna sojowa, substancje spulchniające (wodorowęglan sodu, difosforan disodowy), sól, laska wanilii, przyprawy
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMi jej konsystencja pasowała, ale faktycznie mogłaby być mniej słodka. Zdjęć znów nie robiłam, ale jeśli miałabym ją oceniać to daję jej 7/10 :D
OdpowiedzUsuńO, to nieźle ją oceniłaś. W sumie potrafię zrozumieć, jak ktoś inaczej rozpatruje konsystencję. Ja jestem specyficznie wybredna w jej kwestii.
UsuńO, zainspirowałam <3 Szkoda, że na dobre Ci to nie wyszło. Po przeczytaniu Twojej recenzji nadal nie wiem, jak odnieść się do tej tabliczki. Mam ochotę na tę serię, ilekroć jestem w Rossmannie i przepływam po niej wzrokiem. I tak muszę w końcu kupić, że poznać jakość czekolady Loackera. Obym nie uznała jej za drugą Heidi, bo po pysznych waflach będę zdruzgotana.
OdpowiedzUsuńOrzechową jadłam i bardziej mi smakowała. Tak ogólnie czuję, że Tobie cała seria mogłaby podejść. Mleczna część na pewno. Ciemna po prostu była... Meh.
Usuń