środa, 20 marca 2019

Terravita CocoaCara 77 % Cacao Pure Dark Chocolate ciemna

I znowu po kilku czekoladach z dodatkami, lepszymi i gorszymi, poczułam nieodpartą chęć na czyste ciemne. Z najzwyklejszego ludzkiego nielubienia / złośliwości, po Alexandre Nicaragua 70 % postanowiłam otworzyć tabliczkę do bólu przyziemną, a jednak marki, którą cenię i której  CocoaCara 77 % Coffee & Cardamon urzekła mnie parę dni wcześniej. I żeby nie było za logicznie dodam, że dodatkami, wcale nie samą czekoladą (choć i jej nie miałam wtedy nic do zarzucenia). Ciekawiło mnie szczerze, jak odbiorę czystą z tej półki i czy ewentualnie warto robić "research" wśród podobnych.

Terravita CocoaCara 77 % Cacao Pure Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 77 %.

W pierwszej chwili po otwarciu poczułam wytrawną, słodko-kawową, delikatnie gorzką woń, która po chwili zaczęła mi coraz bardziej przypominać "krem z wafelków". Była to mieszanina cierpkawego kakao charakterystycznego dla wszelkich niskobudżetowych kremów i polew z silną, prostą słodyczą i palonym motywem.
Z czasem nad tabliczką rozniosła się też kwaskowato-owocowa nuta dżemów i galaretek wiśniowo-śliwkowych. Doszukałam się też kwaskowatych, suszonych śliwek o lekkiej cierpkości, wkomponowanych w czekoladowość.

Przy łamaniu tabliczka stawiała opór ze względu na niewiarygodną twardość, trzaskała bardzo głośno i jakby z echem.
W ustach rozpływała się bardzo łatwo, choć powoli i leniwie. Stawała się zalepiająco-gęstym, do potęgi kremowo-aksamitnym kremem, lekko pod koniec ściągając. Nie była bardzo-bardzo tłusta, a bagienkowata, jednak wydawało mi się, że w tle lekką oleistość wyłapałam.

W smaku od początku uderzyła stonowana cierpkawość i słodycz, by zaraz rozleniwić się. Cierpkość poszła w wyraźnie palonym, gorzkawym kierunku. Zakrawała o kawę, ale skupiła się na czekolado-kakaowości. Pojawił się posmak palono-chlebowaty, rodem z piernika, pierników... pierniczków czekoladowych?! O tak. Takich z nutą margaryny, którą jak najszybciej starała się przysłonić słodycz.

Słodycz rosła. Może nie szybko, ale znacząco. Z powyższymi zaczęła mi przypominać śliski, gęsty lukier. Nie było tego dużo, ale w mdlący sposób zrównało się z delikatną gorzkością.

Silna czekoladowość i cierpkość wypuściły mniej więcej w połowie trochę kwasku. Wyszedł najpierw jak kwaskowata kawa, a po chwili zmienił się w nutę owoców. Były dżemowate, kwaskowato-cierpkie i bliżej nieokreślone. Obstawiałabym połączenie śliwkowo-wiśniowe, potem coraz bardziej wiśniowe. Im bliżej końca jednak, tym wyraźniej czułam suszone śliwki, a nie dżemo-galaretki, choć ich cierpkawość utrzymywała się.

Pod koniec poszczególne nuty mieszały się, by wyrównać się i stworzyć kompozycję bardzo delikatną. Gorzkawość i cierpkość wróciły na palony, prawie kawowy tor, co po mocnym osłodzeniu przywiodło na myśl kawę albo... jakiś kawowy krem z wafelków, gdzie cierpkość kakao odsłoniła nutę margaryny.

W posmaku pozostało niemal lukrowe przesłodzenie, palono-cierpki smak suchawego kakao i lekkie, margarynowo-pierniczkowe poczucie.

Całość wyszła zadowalająco, acz nie do końca w moim guście, bo miękko-bagienkowo, jak mleczne czekolady. Jej smak określiłabym przede wszystkim jako przystępny i wyważony. Palony klimat, skojarzenie z pierniczkami czekoladowymi jak najbardziej na plus, ale niestety nie obyło się bez nachalnej słodyczy i "tanio-polewowego" posmaku. O dziwo kakao w proszku zupełnie nie przeszkadzało.
Wyszła bardzo podobnie do Terravity 70 %, ale kwaśniej (w kontekście dżemowo-suszono śliwkowym i cierpko-kakaowym). Jakościowo zbliżone. Miałam też wrażenie, że wyszła bardziej margarynowo.
Według mnie odbiega od np. J.D.Gross Ekwador 70 % czy Lindt Excellence 70 %, ale nie jest dużo gorsza.
To czekolada, którą można zjeść, można sobie darować, ale... jak się okazuje, świetnie pasująca pod dodatki.
O ile CocoaCara 77 % Coffee & Cardamon zjadłam sama z przyjemnością, tak połowę tej oddałam Tacie, bo męczyła mnie jej miękkość i te zalatywanie lukrem i margaryną spod przyjemnych, wiodących nut. Męczyła... to może za mocne słowo, ale no... Przy czystej kulejąca jakość czekolady jednak dała się we znaki.


ocena: 6/10
kupiłam: dostałam od Terravity
cena: -
kaloryczność: 499 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyna sojowa i E476; aromaty

4 komentarze:

  1. Dla mnie opis brzmi jak najbardziej kusząco - kocham bagienkowość, lukier i pierniczki! Ale kiedy doszłam do fragmentu u tanio - polewowości... Meh, to już mnie odrzuciło, chyba wiem o jaki posmak chodzi bo już miałam z nim do czynienia w terravicie i to właśnie przez to jej nie lubię :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jeden minus (w moim przypadku lukier to minus) bym zniosła, mogłabym przymknąć oko na bagienkowość, bo i coś takiego czasem można zjeść, ale jak mi jeszcze ten posmak wjechał, to dziękuję.

      Usuń
  2. W moim świecie ciemna czekolada jak najbardziej może mieć konsystencję mlecznej. Ba! zyskuje za to dodatkowe punkty. Pierniczki bardzo lubię, choć nie pamiętam, by mi się z nimi skojarzyła. Na pewno za to zdobyła moje uznanie i mogłabym do niej wrócić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też do pewnego stopnia, o ile nuty ze strukturą się nie kłócą.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.