I znowu po kilku czekoladach z dodatkami, lepszymi i gorszymi, poczułam nieodpartą chęć na czyste ciemne. Z najzwyklejszego ludzkiego nielubienia / złośliwości, po Alexandre Nicaragua 70 % postanowiłam otworzyć tabliczkę do bólu przyziemną, a jednak marki, którą cenię i której CocoaCara 77 % Coffee & Cardamon urzekła mnie parę dni wcześniej. I żeby nie było za logicznie dodam, że dodatkami, wcale nie samą czekoladą (choć i jej nie miałam wtedy nic do zarzucenia). Ciekawiło mnie szczerze, jak odbiorę czystą z tej półki i czy ewentualnie warto robić "research" wśród podobnych.
Terravita CocoaCara 77 % Cacao Pure Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 77 %.
W pierwszej chwili po otwarciu poczułam wytrawną, słodko-kawową, delikatnie gorzką woń, która po chwili zaczęła mi coraz bardziej przypominać "krem z wafelków". Była to mieszanina cierpkawego kakao charakterystycznego dla wszelkich niskobudżetowych kremów i polew z silną, prostą słodyczą i palonym motywem.
Z czasem nad tabliczką rozniosła się też kwaskowato-owocowa nuta dżemów i galaretek wiśniowo-śliwkowych. Doszukałam się też kwaskowatych, suszonych śliwek o lekkiej cierpkości, wkomponowanych w czekoladowość.
Przy łamaniu tabliczka stawiała opór ze względu na niewiarygodną twardość, trzaskała bardzo głośno i jakby z echem.
W ustach rozpływała się bardzo łatwo, choć powoli i leniwie. Stawała się zalepiająco-gęstym, do potęgi kremowo-aksamitnym kremem, lekko pod koniec ściągając. Nie była bardzo-bardzo tłusta, a bagienkowata, jednak wydawało mi się, że w tle lekką oleistość wyłapałam.
W smaku od początku uderzyła stonowana cierpkawość i słodycz, by zaraz rozleniwić się. Cierpkość poszła w wyraźnie palonym, gorzkawym kierunku. Zakrawała o kawę, ale skupiła się na czekolado-kakaowości. Pojawił się posmak palono-chlebowaty, rodem z piernika, pierników... pierniczków czekoladowych?! O tak. Takich z nutą margaryny, którą jak najszybciej starała się przysłonić słodycz.
Słodycz rosła. Może nie szybko, ale znacząco. Z powyższymi zaczęła mi przypominać śliski, gęsty lukier. Nie było tego dużo, ale w mdlący sposób zrównało się z delikatną gorzkością.
Silna czekoladowość i cierpkość wypuściły mniej więcej w połowie trochę kwasku. Wyszedł najpierw jak kwaskowata kawa, a po chwili zmienił się w nutę owoców. Były dżemowate, kwaskowato-cierpkie i bliżej nieokreślone. Obstawiałabym połączenie śliwkowo-wiśniowe, potem coraz bardziej wiśniowe. Im bliżej końca jednak, tym wyraźniej czułam suszone śliwki, a nie dżemo-galaretki, choć ich cierpkawość utrzymywała się.
Pod koniec poszczególne nuty mieszały się, by wyrównać się i stworzyć kompozycję bardzo delikatną. Gorzkawość i cierpkość wróciły na palony, prawie kawowy tor, co po mocnym osłodzeniu przywiodło na myśl kawę albo... jakiś kawowy krem z wafelków, gdzie cierpkość kakao odsłoniła nutę margaryny.
W posmaku pozostało niemal lukrowe przesłodzenie, palono-cierpki smak suchawego kakao i lekkie, margarynowo-pierniczkowe poczucie.
Całość wyszła zadowalająco, acz nie do końca w moim guście, bo miękko-bagienkowo, jak mleczne czekolady. Jej smak określiłabym przede wszystkim jako przystępny i wyważony. Palony klimat, skojarzenie z pierniczkami czekoladowymi jak najbardziej na plus, ale niestety nie obyło się bez nachalnej słodyczy i "tanio-polewowego" posmaku. O dziwo kakao w proszku zupełnie nie przeszkadzało.
Wyszła bardzo podobnie do Terravity 70 %, ale kwaśniej (w kontekście dżemowo-suszono śliwkowym i cierpko-kakaowym). Jakościowo zbliżone. Miałam też wrażenie, że wyszła bardziej margarynowo.
Według mnie odbiega od np. J.D.Gross Ekwador 70 % czy Lindt Excellence 70 %, ale nie jest dużo gorsza.
To czekolada, którą można zjeść, można sobie darować, ale... jak się okazuje, świetnie pasująca pod dodatki.
O ile CocoaCara 77 % Coffee & Cardamon zjadłam sama z przyjemnością, tak połowę tej oddałam Tacie, bo męczyła mnie jej miękkość i te zalatywanie lukrem i margaryną spod przyjemnych, wiodących nut. Męczyła... to może za mocne słowo, ale no... Przy czystej kulejąca jakość czekolady jednak dała się we znaki.
ocena: 6/10
kupiłam: dostałam od Terravity
cena: -
kaloryczność: 499 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyna sojowa i E476; aromaty
Dla mnie opis brzmi jak najbardziej kusząco - kocham bagienkowość, lukier i pierniczki! Ale kiedy doszłam do fragmentu u tanio - polewowości... Meh, to już mnie odrzuciło, chyba wiem o jaki posmak chodzi bo już miałam z nim do czynienia w terravicie i to właśnie przez to jej nie lubię :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jeden minus (w moim przypadku lukier to minus) bym zniosła, mogłabym przymknąć oko na bagienkowość, bo i coś takiego czasem można zjeść, ale jak mi jeszcze ten posmak wjechał, to dziękuję.
UsuńW moim świecie ciemna czekolada jak najbardziej może mieć konsystencję mlecznej. Ba! zyskuje za to dodatkowe punkty. Pierniczki bardzo lubię, choć nie pamiętam, by mi się z nimi skojarzyła. Na pewno za to zdobyła moje uznanie i mogłabym do niej wrócić.
OdpowiedzUsuńU mnie też do pewnego stopnia, o ile nuty ze strukturą się nie kłócą.
Usuń