wtorek, 12 marca 2019

Chocolate Tree 70 % Dark Whisky Nibs ciemna z Peru z nibsami i whisky

Bardzo żałuję, że miałam możliwość spróbowania tylko tej tabliczki Chocolate Tree, ale darowanemu koniowi w zęby czekoladzie w nibsy się nie zagląda, bo i tak wpadła mi bonusowo. Zdobyte nagrody sugerowały coś wyjątkowego, a poznawanie marki wolałabym jednak rozpocząć od tabliczki czystej... Do tej bowiem nie wiedziałam, jak (a właściwie kiedy) podejść. Mam taki system, że "czyste ciemne plantacyjne do degustacji" jem wczesną porą w weekendy, "zacne z dodatkami / nadziewane Zottery" popołudniami, gdy mam wolne, a "zwyklejsze" (czyli też zwykłe z dodatkami, ale i zacne z mniej ciekawymi dodatkami) - normalnie w tygodniu (przy czym najbardziej plebejskie zabieram na uczelnię). No i tu byłam w kropce, jak tabliczkę potraktować, bo jednak moje 10/10 nie zawsze idą w parze ze złotem / srebrem itd. zdobywanymi przez czekolady. Gdy jednak przeczytałam, że to gładka tabliczka zrobiona w bardzo specyficzny sposób, wiedziałam, że otworzę ją w niedzielę rano. Wyszło, że 11.11 - ładne świętowanie, co?
Sposób produkcji polegał na tym, że kakao uprzednio nasączono w whisky, zrobiono masę i podczas mieszania dodano nibsy (nie wiem, skąd mi się wzięło, że uprzednio także nibsy zmielono). Z taką wiedzą sięgnęłam po czekoladę. Potem doczytałam na opakowaniu, że to te nibsy nasączono w whisky. Przy fotografowaniu trochę się więc zdziwiłam...

Chocolate Tree 70 % Dark Whisky Nibs to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Peru znad rzeki Maranon (Marañón) z nasączonymi whisky (6%) nibsami (czyli kawałkami kakao również z Peru).

Z kartonika wyjęłam dwie tabliczki, co niezbyt mi się spodobało, ale gdy tylko zaczęłam otwierać pierwszy, niczym piorun uderzył mnie zapach wysokiej jakościowo, mocnej whisky, co bez problemu mnie udobruchało. Czekolada pachniała nią niezwykle intensywnie, lecz za alkoholem elegancko zaznaczyły się palone, niemal dymne, ciepłe nuty drzew, wymieszane ze zbożowo-słodowo-torfowym akcentem, oraz palonokarmelowa słodycz.

Tabliczka koloru mlecznej o podwyższonej zawartości kakao przy łamaniu trzaskała w taki "pykający", żywy sposób.
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym, raczej powoli, ale bardzo łatwo. Nie była tłusta, ani do końca gładka. Sprawiała wrażenie trochę chropowatej. Wypełniała ją średnia ilość małych kawałków nibsów.
Podobała mi się ich soczyście-nasączona, zawilgocona, przypominająca świeże orzechy, struktura. Chrupały leciutko, bo były przyjemnie miękkawe.

W smaku od samego początku uderzała słodycz i whisky. Obie wydały mi się bardzo palone i apodyktyczne.

Słodycz szybko wzrosła nabierając wydźwięku palonego karmelu, a potem lekko drapiąc w gardle. Z tym efektem zbliżyła się do smaku palonomiodowego, coraz wyraźniej przybierając miodową postać.

Whisky poniekąd w oczywisty sposób się z tą słodyczą łączyła. Była to słodycz alkoholowa, którą przesiąkła całość. Niosła ciepło, palono-drzewny smak otulony dymem. Właściwie dym osnuwał wszystko. Mniej więcej w połowie jego gorzkość się wybiła, a potem odsłoniła drzewa z ogromnymi korzeniami porastającymi czarną ziemię i... beczki w piwnicy? Czułam właśnie takie "beczkowo-drewniane" nuty whisky, z którymi mieszał się posmak gorzkiego węgla i wręcz wędzono-mięsny, silnie kojarzący się ze skórą / skórzanymi ubraniami.

Słodycz zeszła na dalszy plan, palono-dymny klimat namieszał w niej. Mimo że nie była silna, wydawała się wszechobecna i jakby drapiąca jak jaśniutki, ale charakterny miód.

Na tyłach jednak mniej więcej od połowy rozpływania się kęsa kręciła się pewna rześkość, soczystość. Po kumulacji dymu i słodyczy, wchodzących następnie na ziemisty teren, wkradła się kwaskawo-cytrusowa nuta. Trafiła na słodycz i poszła w śliwkowo-wiśniowym kierunku. Za sprawą whisky i miodu pomyślałam o rodzynkach, choć rześkość sugerowała raczej świeże owoce - fioletowe winogrona.

Epizodycznie migał smak "wiśni w alkoholu", a bliżej nibsów owoce zdawały się odsłaniać nadgniłą nutę. Gorzkość i dym wykorzystały chwilę i narzuciły temu torfowy wydźwięk. Wilgotny torf, porastające go drzewa, dym... Alkoholowość whisky wydała mi się tu niemal pikantna.

Pod koniec zrobiło się bardziej gorzko, rozgryzane nibsy podkreślały właśnie gorzką torfowość / ziemistość, wiśnie w alkoholu i te niemal mięsno-skórzane nuty. Same w sobie wydały mi się przede wszystkim whiskaczowo dymno-ziemiste, słodowe, a zaskakująco mało kakaowe.
Słodycz bardzo, bardzo jasnego miodu wymieszała się z rześkością, po czym zasugerowała lukrecję.

W posmaku pozostała wyrazista, dymno-drewniano-skórzana whisky, zawilgocone nuty, poczucie silnego alkoholu i silnej, miodowej słodyczy. Całość palona i wyrazista. Trwało to bardzo długo.

Czekoladę uważam za świetnie zrobioną. Jej smaki wyszły niezwykle spójnie, że aż nie wiadomo, co płynie z czekolady, a co z whisky. Swoje bogactwo i intensywność, wyrazistość na pewno zawdzięcza doskonałemu doborowi ziaren kakao do whisky. Przede wszystkim dymna, mocno palona i o ciepłym wydźwięku tabliczka w pewnym momencie świetnie wypuściła taką lekkość, rześkość. Jej silna słodycz przypominała miód, także miód karmelizowany (?), ale też wynikała jakby z samej whisky. O tak, czuć tu whisky i jeszcze raz whisky - że nawet nibsy smakowały bardziej nią.

Lubię dobrą whisky, więc i ta czekolada bardzo mi smakowała, ale trochę mi żal, że nie wyszła bardziej czekoladowo... Wtedy mogłabym wprawdzie narzekać, że za mało intensywny dodatek, ale... to jednak ewidentnie czekolada Z Dodatkiem. Może jednak czekoladowość nie była tu tak zepchnięta? W końcu peruwiańskie kakao jest dymne. Za owocowym tchnieniem stało prawie na pewno.


ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od Czekolady Świata
cena: -
kaloryczność:  491 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym kiedyś taką kupić

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, nibsy 10%, whisky 6%

6 komentarzy:

  1. Nigdy nie piłam whisky, więc pewnie nie wyczułabym tylu smaków co Ty. Jestem jednakże pewna, że nie byłabym nią za bardzo zadowolona - nie lubie smaku alkoholu w slodyczach :p 6% whisky niby nie wydaje się dużo, a jednak widzę że niemal zdominowała czekoladę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę, że czasem w słodyczach jest 1-2% spirytusu... to i tak nie wiem, jak tu procent na whisky przenieść, haha.
      To po prostu na tyle intensywny dodatek, że nawet odrobina wiele zmienia.

      Usuń
  2. Też próbowałem tylko jednej ich tabliczki, ale z przyprawami (Chai Spice) - bardzo fajna. Jako ciekawostkę można dodać, że firma jest szkocka (może whisky też było?), główną siedzibę mają w Edynburgu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jakoś kojarzyłam tę markę z Wielką Brytanią, nie wiem, dlaczego.

      Być może. Chociaż akurat nie jestem pewna, czy w takiej formie to, jaka to whisky, jest aż tak istotne.

      Usuń
  3. O, ciekawy podział degustacji. Nowy? Nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek o nim wspominała. Ze starych czasów pamiętam tylko, że jak gorsza, to w góry ją :D W ogóle wyjeżdżasz jeszcze czy brak czasu?

    Konsystencja nie moja. Brak bagienka, proch i małe nibsy - eee, yyy. Za to piekąca ozór whisky sztos. Jadłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podział był mniej więcej taki zawsze. Nigdy tylko tak wprost chyba tego nie napisałam. W góry nie gorsze, a takie, które w normalnych okolicznościach by mnie nie interesowały, np. za bardzo chrupiące, z całymi orzechami. Miałam długą przerwę przez brak czasu i finansów, ale w kwietniu jadę.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.