sobota, 18 maja 2019

Fazer Travel New York Iced Coffee & Mudcake mleczna kawowa z kawałkami czekoladowego ciasta

Mimo że nie kręcą mnie jakoś specjalnie zwykłe czekolady, w 2018 roku zarejestrowałam, że rynek czekolad jakoś poszedł w ciekawostki. Zaczęły rzucać mi się w oczy nietypowe połączenia, a nie tylko creme brulee, tiramisu i stracciatella jak jakieś 2-3 lata temu. Życie na zasadzie współlokatorstwa z Mamą ma tę zaletę, że nasze zakupy spożywcze tak się rozłożyły, że z czystym sumieniem kupuję czekolady, które nie mają zbyt dużych szans na posmakowanie mi na tyle, bym chciała zjeść całą tabliczkę. Wtedy po prostu ona kończy, a ja nic nie tracę (za to skrupulatnie kupuje wypisane przeze mnie rzeczy "zwyczajnie spożywcze").


Karl Fazer Travel New York taste of Iced Coffee & Mudcake / Iskaffe & Kladdkaka to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao o smaku mrożonej kawy i czekoladowego ciasta, a dokładniej mleczna kawowa z kawałkami kakaowego ciasta / ciastek.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach zaparzonej kawy i jakieś słodycze, ciasto lub cukierki, o kawowym smaku z zaznaczoną goryczką. Do kawy tej... podano kakaowe ciasto lub ciastka, których woń również wyraźnie czułam, zwłaszcza po przełamaniu. Ciasto w towarzystwie szklanicy mleka. Słodko, słodko, wciąż przyjemnie, ale jakoś tak nieczekoladowo.

W dotyku tabliczka wydająca się tłustym ulepkiem, przy łamaniu popisała się twardością. Ta jednak po części wynikała z grubości i dużej ilości dodatku. Powiedziałabym, że to taka twarda, mocno wtopiona w czekoladę kostka ciastkowa.
W ustach gładka czekolada rozpływała się dość szybko i łatwo, kremowo-tłustawo-maślanie. Dość maziście, choć nie wydała mi się specjalnie gęsta. Znalazło się w niej mnóstwo sporych kawałków.
Ciastka poniekąd rozpływały się wraz z czekoladą, mimo gęstości i zwartości, powiedziałabym że wręcz twardości. Chociaż w sumie... nie tyle rozpływały się, co "rozchodziły" na grudki. Pod naciskiem zębów ewidentnie "sprasowywały się" w grudko-miazgę, trochę chrupały, ale to ewidentnie ciastka nie do gryzienia, a więc teoretycznie takie, jakie lubię, ale... jakieś nazbyt twarde i zwarte.

Sama czekolada od początku w smaku to przede wszystkim słodycz cukru, powoli zalewana mlekiem z pobrzmiewającą w tle nutą kawy. Silną słodycz rozrzedzały coraz to kolejne fale ni mleka, ni śmietanki. Wyszło łagodnie i wręcz maślanie.

Po paru chwilach mleko i śmietankę podkreśliła nuta czegoś kawowego. Właśnie nie tyle samej kawy, co słodyczy o jej smaku. Wydobyła mleczność czekolady, osłabiła poczucie słodyczy, sama jednak aż taka wyrazista nie była. Mniej więcej w połowie, gdy zaczęły odsłaniać się dodatki, poczułam wyraźną gorzkawość. Trochę kawową, trochę mocno wypieczonych ciastek. Ułożyło się to w smak cappuccino, trzymając słodycz w ryzach.

Ciastka wniosły gorzkawość, owszem, jednak była przede wszystkim niemal "spalona", dopiero potem kakaowa. Zaplątała się przy tym odrobinka soli, mocno wypieczony smaczek. Gdy oddzieliły się od czekolady, a więc bliżej końca, okazały się bardzo słodkie, choć niewątpliwie z akcentem kakao w proszku. W tej słodyczy było coś cukierkowego albo raczej sztucznie-cukrowego.

Słodycz, ale i goryczka ciastek podkreśliły kawową nutę, pod koniec na wierzch mlecznej toni wydobywając lekką sztuczność. Końcówka wydała mi się jakaś przerysowana, dziwnie słodka - choć wcale nie za mocno, a jednocześnie wyraziście mleczna i kawowo-spalonociastowa.

W ustach pozostał posmak mleka i cukrowych ciastek kakaowych, przy czym pobrzmiewała sztuczna kawowość, kojarząca się z wyraźnie kawowym kremem cappuccino np. z wafelków.

Całość w sumie wyszła dobrze: mocno mlecznie, słodko, bo słodko, ale i "cappuccinowato", jednak... W tym poczuciu jakoś mi czekoladowość uciekła. Czułam się, jakbym zjadła kakaowe ciastka z mlekiem lub mocno mlecznym cappuccino, a jednak wolałabym czuć, że to jest wkomponowane w czekoladę. Ileż to razy kawę i czekoladowe ciasto czułam w ciemnych czekoladach jako nuty? O, takie coś kocham, za to tu... mnóstwo dodatku, który może i urozmaica, ale który raczej denerwuje. Kawowa nuta tak weszła w czekoladę, że to była taka mleczna kawowa tabliczka, a nie mleczna czekolada. Szkoda. Dobre, bo dobre, ale jakoś nie odczułam potrzeby zjedzenia więcej niż 1/3. Niby z pomysłem, a nudna. Niby wszystko takie, jakie być powinno, a jednak coś nie gra. Coś w niej było, że mi nie podeszła. Żeby było śmieszniej... Mama powiedziała to samo, dokładnie! "Wszystko jak trzeba, a jakoś chyba mi nie smakuje."


ocena: 7/10
kupiłam: Scrummy
cena: 12,99 zł (za 130 g)
kaloryczność: 519 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, maślanka w proszku, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, syrop glukozowy, uwodorniony tłuszcz kokosowy, skrobia pszenna, śmietanka w proszku, stabilizator (glicerol), lecytyna sojowa, sól, aromaty (w tym kawa)

4 komentarze:

  1. Spodziewalam sie raczej czekolady z nadzieniem, trochę zaskoczenie :D tak to jest, że czasem niby produkt jest poprawny, ale nie ma w sobie nic wyjątkowego, co sprawiloby, że chcialoby się do niego wracać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pierwszy rzut oka byłam pewna, że to nadziewane, ale jak popatrzyłam na opakowanie, to myślałam, że to będzie dziwna forma pomiędzy.

      Usuń
  2. Lubię czekolady z bogatym wypełnieniem ciasteczkowym. Jednocześnie wydaje mi się, iż wiem, o jakiej konsystencji tych ciastek piszesz. Takiej jakby skamieniało-skrystalizowanej, co to rozpada się na drobne bryłki i w ząb wchodzi. Mogłoby być lepiej, między i innymi mniej słodko, ale tragedii nie ma. Jako fanka mlecznych i słodkich czekolad, ciachododatków i kawy spróbowałabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam wrażenie, że dokładnie o tej samej konsystencji piszemy.

      Myślę, że nawet by Ci smakowała, ale tak w stylu "ot...".

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.