piątek, 21 sierpnia 2020

Ms Molly's Czekolada mleczna nadziewana kremem o smaku cappuccino

Tę czekoladę Mama kupiła sobie. Codziennie je coś słodkiego, bardzo słodkiego i plebejskiego, więc akurat padło na czekoladę. Tę właśnie, bo zamykali nasze Tesco i po prostu kupiłyśmy sporo produktów ich marki własnej, których spróbowanie albo zawsze odkładałyśmy na "kiedyś tam" (jak Mama w przypadku tej czekolady) albo które po prostu lubimy. Ta mnie nie interesowała zupełnie. Gdy jednak po raz trzeci usłyszałam mamine: "Na pewno nie chcesz? Wiem, że nie w twoim guście, ale znając życie jak nie spróbujesz, a Tesco się zwinie, będziesz żałować. A może akurat smaczna?". Aż w końcu zawahałam się. To prawda - co mi szkodzi? Pomyślałam, że i tak pewnie będzie paskudna, więc po kostce wyjdzie na moje, że nie było sensu bym się za nią brała.


Ms Molly's Treat Store Milk Chocolate with Cappuccino Flavoured Filling to czekolada mleczna (zawierająca 30 % kakao) z 50 % nadzieniem o smaku cappuccino; produkt marki własnej Tesco.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam wyrazisty zapach kawy i cukru. Kawa zawarła w sobie gorzkość, choć całościowo było czuć, że niczego poważnego tu nie uświadczymy, za to zapowiedziało się mleko. Ogół był jednak w miarę przyjemny - jak prosta kawa rozpuszczalna.

Tabliczka w dotyku wydała mi się tłusto-lepka, ale przy łamaniu aż trzasnęła.
Nadzienie wyglądało na krucho-suchawe, ale gdy tylko je dotknęłam, okazało się wilgotne, mocno tłuste. Gdy odgryzałam kawałek kostki, czekolada najpierw lekko trzasnęła, a nadzienie ugięło się.
W ustach czekolada rozpływała się jak tłusta, trochę plastikowa polewa. Miękła i zatłuszczała błyskawicznie, po czym odsłaniała nadzienie.
Okazało się margarynowo-mlecznie mięciutkie i bardzo szybko rozpuszczające się, przy czym zdążyło jeszcze w tłusty sposób nieco zalepić. Zalepiało, maziając się ślisko. Było jednak także lekko pyliste.

W smaku, przy wgryzaniu się, poczułam cukier, posmak kawowy oraz... fistaszkowo-margarynowy.
Od razu po ustach rozszedł się smak cukru mocno zabarwiony posmakiem kawy rozpuszczalnej. W tle mignęła chemia, ale ukryła się. Czekolada okazała się też dość wyraźnie mleczna. Spod tony cukru, gdy spróbowałam trochę bez nadzienia, wychwyciłam tanio-oleisty posmak.

Za sprawą nadzienia słodycz jeszcze wzrosła, ale cała kompozycja zrobiła się bardziej mleczna. Kawa od początku rozwijała się, prezentując smak gorzkawej kawy rozpuszczalnej. Pylista rozpuszczałka ukryła w sobie fistaszkową nutę czekolady i zagłuszyła dość silny początkowo oleiście-margarynowy motyw. Wymieszała się z cukrem i mlecznością, tłuszczowością. Smakowała niczym przesłodzony, beżowy krem z jakiegoś wafelka. Ogólnie jakoś dziwnie wafelkowo się pod koniec zrobiło. Pomyślałam o słodyczach o smaku cappuccino, ale przez tłuszczowość, mignęło mi tu jeszcze tanie toffi.

Czekolada leciutko próbowała się w tym przebić, jednak była bardzo cukrowa i nasiąknięta kawą, więc kiepsko jej szło. Nadała jakiegoś tańszego posmaku, znów kojarzącego się z wafelkiem ni toffi, ni cappuccino.

Po zjedzeniu został posmak gorzkawej kawy i przesłodzenie jak po torbie cukru już raptem po kostce. Co więcej, czułam taki tani, oleiście-polewowy motyw, ale... bez jakiejś straszliwej chemii czy paskudztw. Nie wiem, czy cappuccinowo to to smakowało... w sumie esencjonalnie mlecznie nie było; bardziej kawowo i mlecznie-tłuszczowo, z naleciałością toffi-fistaszkową.
Ta czekolada miała... wydźwięk wafelka Lusette Cappuccino jedzonego w towarzystwie delikatnej, acz wyrazistej rozpuszczalnej kawy. Trochę tandetne, ale znośne.

Zupełnie nie spodziewałam się, że tak nieźle ją odbiorę. Możliwe, że przy większej ilości doszukałabym się więcej wad / coś zaczęłoby mi o wiele bardziej przeszkadzać, jednak... nie raz zdarzyło mi się trafić na kiepską czekoladę i po takiej ilości porzucić (tej dostałam kostkę). Czekolady zaskakują! Ta oferuje w pełni zadowalający kawowy smak nadzienia w cukrowym wydaniu, ale czego spodziewać się po tej cenie? Zobaczywszy jednak mączkę z fistaszków w składzie doznałam kolejnego szoku - czy to możliwe, że ją wyczułam?!
Zdecydowanie lepsza od Scholetty Iced Coffee, ale już gorsza (bardziej cukrowo-tania) od np. Terravity Tiramisu (bardziej podobał mi się ten truflowy wydźwięk).
To już tylko mój domysł, ale ta tandetna nutka tanich słodyczy jakoś odlegle skojarzyła mi się z jedzonymi dawno temu nadziewanymi Baronami Yummy.
Mama swoją część, czyli prawie 100 g, zjadła na raz (przy czym jej "raz" to kilkanaście minut, a nie jak moje "raz" idące w godziny). Była zachwycona: "Wyraźnie kawowa, a nie jak te rzeczy nibycappuccino. Może tylko ciut za słodka, ale naprawdę, przepyszna!".


ocena: 6/10
kupiłam: Tesco (Mama kupiła)
cena: 2,19 zł (za 100g, ale nie wiem, czy nie jakaś promocja)
kaloryczność: 559 kcal / 100 g; ciastko (16g) 84 kcal
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcze roślinne (palmowy, shea - w zmiennych proporcjach), mleko odtłuszczone w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, mleko pełne w proszku, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, kawa 1%, lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu), aromat, mączka z orzeszków ziemnych

4 komentarze:

  1. Jestem już po przeczytaniu recenzji u Olgi. Jakże niesamowity jest fakt: ile ludzi, tyle opinii :) jakbym czytała o innej czekoladzie! Myślę jednak że mnie mogłaby posmakować równie bardzo co Oldze czy Twojej Mamie, więc przy najbliższej wizycie w Tesco rozejrze się za tymi czekoladami :D może niekoniecznie za smakiem cappuccino, ale nad tym się jeszcze zastanowię :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie zgodzę się, że opinie inne i wskazujące na inną czekoladę. Mam wrażenie, że podobne cechy z Olgą inaczej opisałyśmy, to znaczy: odbiór był inny.

      Gorzej, jeśli to "wypadek przy pracy" i tylko jedna im akurat się udała smaczna. xD

      Usuń
  2. Trzaskająca przy łamaniu i gryzieniu? Nie w moim domu :'D Chemia, fistaszki i taniość, hmm. Tego też u mnie zabrakło, i dobrze. Mlecznie i cukrowo było, tu się zgodzę, ale jednocześnie idealnie. Bankowo nie spodziewałaś się, że aż tak mi posmakuje. Dla mnie to niskobudżetowa doskonałość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie fakt, że u mnie w szafce jest miły chłodek trochę tu miał swój udział.

      Jestem ciekawa, jak prezentują się inne kawowe tego typu. Ja oczywiście nie mam zamiaru sprawdzać, ale np. myślisz, że Millano może mieć tabliczkę, która posmakowałaby Ci jeszcze bardziej? I tak sobie myślę, że serio ze względu na truflowość, mogłabyś zainteresować się Terravitą Tiramisu.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.