czwartek, 27 sierpnia 2020

Schogetten Oat Cookies mleczna z ciastkami owsianymi

Kocham owsiankę. Nie wyobrażam sobie życia bez niej - obowiązkowo na kolację. Zawsze czysta: płatki + mleko 2 %. Owsiane rzeczy jednak nigdy mnie nie ciekawiły. Ciastka, flapjacki itd. nie są w moim stylu. Owsianą czekoladę najchętniej widziałabym jako nadziewanego Zottera, ale chyba nikt na takie coś nie wpadł. Gdy zobaczyłam dawno temu dzisiaj przedstawianą (jeszcze przed Ritter Sport Fruhlings-Spezialitat Haferkeks + Joghurt, która mi nie podeszła i utwierdziła mnie, że ciastka owsiane są nie dla mnie, a już na pewno nie pasują mi do czekolady), pomyślałam, że w sumie spróbowałabym jakiejkolwiek czekolady z owsianym dodatkiem. No i padło akurat na Schogetten, które zawsze bojkotowałam. A gdy spróbowałam jeden czy inny smak, odkryłam, że... słusznie, ponieważ nie są warte uwagi. Aż do dnia pisania wstępu (dzień przed degustacją) byłam jednak pewna, że to czekolada nadziewana z kawałkami owsianymi (wyobrażałam sobie mikro zlepko-ciastka). Okazało się jednak, że to czekolada czysta z ciastkami... Mało tego! Aż do dnia degustacji byłam pewna, że to ciemna. Tymczasem to... mleczna. Jak by jednak nie patrzeć, to właśnie takie sytuacje nauczyły mnie lepszego selekcjonowania czekolad przed zakupem: czy na pewno jest szansa, że będę chciała to (co to jest?) zjeść (zjeść, nie spróbować)?
Z jednej strony cieszyłam się, że to nie surowe, a więc twarde kawałki płatków w czekoladzie, ale z drugiej... ciastka owsiane też cechuje kamienność. Na domiar złego przypomniały mi się rozczarowujące lody Haagen-Dazs Chocolate Caramelized Oat.


Schogetten Oat Cookies to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z kawałkami ciasteczek owsianych.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam zapach śmietanki i mleka w proszku oraz naaromatyzowanej, bardzo słodkiej czekolady. Wprawdzie nie była chemiczna, doszukałam się w niej wanilii, ale jednocześnie nie zachęcała. Wydała mi się po prostu tania, tandetna.

Odgryzając kawałek lśniącej kostki usłyszałam chrupnięcie. Była bowiem twarda. Przekrój ujawnił sporo mikroskopijnych drobinek.
Czekolada rozpływała się tłusto i bardzo gęsto. Nie znikała szybko, ale przeistaczała się w miękką, nieco zalepiającą masę. Było w niej coś trochę śliskiego, trochę plastikowego, ale w sumie wyszła znośnie. Mimo że nieco ulepkowata i bardzo proszkowa, z racji tego, jak najeżono ją dodatkami, aż tak to nie przeszkadzało.
Leniwie odsłaniała twarde kawałki ciastek, których dodano mnóstwo, gdy chodzi o ilość. To taka drobnica, że aż ciężko w ciemno określić, co to.
Nie rozpływały się, ewentualnie rozchodziły na grudki (jeszcze mniejsze drobinki). Twardo chrupały, niektóre bardziej rzęziły jak cukier. Niektóre to twarde kawałeczątka (bo nawet nie kawałeczki) płatków owsianych. Twarde, ale do pogryzienia. Mnie jednak się nie podobały.

W smaku czekolada zaczęła występ od wyrazistej śmietankowości i niemal cukrowej słodyczy, która później zrobiła się bardziej przystępna. Opłynął ją bowiem maślano-mleczny splot, wplatający także waniliową nutę. Pojawiła się w tym podpieczono-ciasteczkowa nuta i coś plastikowo-sztucznego. Czekolada wydała mi się tandetna. Z czasem zaczęła smakować jakimś tanim toffi. Cukrowość cały czas walczyła o pozycję.

Ciasteczka w trakcie rozpływania się kęsa czy gryzione "obok czekolady" odebrałam jako prawie pozbawione smaku. Gdy wylegiwały się na języku, zostawione na koniec podgryzałam je i wysysałam, starając się je poczuć, dodawały zbożową nutkę. Okazały się zaskakująco słodkie, pszeniczno-zbożowe, ot. Może rzeczywiście leciutko owsiane. Im zebrało się ich więcej, tym większą cukrowość wykazywały. Jednocześnie jednak w końcu dały się poznać jako mocno wypieczone.

Bliżej końca rozpływania się kawałka cukier mocno drapał już w gardle, a ciastka, chyba na zasadzie kontrastu, wyszły wyraźnie neutralnie-zbożowo. Poczułam smak cukrowo-owsianych ciastek, bez wątpienia.

W posmaku pozostała intensywnie śmietankowo-waniliowa, tylko trochę plastikowa czekolada, tanie przecukrzenie drapiące w gardle już po kostce oraz wypieczono-owsiany motyw, trzymający się zębów.

Całość zaskoczyła mnie pozytywnie; a aż do końca rozpłynięcia się kęsa byłam negatywnie nastawiona. Czekolada wyszła zaskakująco śmietankowo, ale i tak było w niej coś nieprzyjemnego. Na pewno była po prostu przecukrzona. Ciastka... z nimi mam problem. Z jednej strony były takie, jak pewnie większość ciastek owsianych, więc... takie, jakie z zasady są. To, jak je podrobili i że właściwie czuć je dopiero na sam koniec to jednak wada jak nic - i to do naprawy.
Spodziewałam się tragedii, a dostałam przeciętną czekoladą bardzo słodką i do chrupania, czyli zupełnie nie dla mnie. Pomysł spoko, wykonanie pozostawia sporo do życzenia.
Mamie też jakoś nie podeszła ("słodka, ale z tym takim twardym czymś... po tamtej mojej Molly to czuć różnicę"), więc powędrowała do taty.


ocena: 5/10
kupiłam: Biedronka (chyba)
cena: ok. 3 zł
kaloryczność: 557 kcal / 100 g; 1 sztuka (ok. 10g) - 49 kcal
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, śmietanka w proszku, miazga kakaowa, mleko pełne w proszku, płatki owsiane 1,3%, mąka pszenna 1,3%, tłuszcz palmowy, tłuszcz mleczny, jaja, lecytyna sojowa, substancja spulchniająca: E500; aromaty, ekstrakt wanilii, sól

4 komentarze:

  1. Lubię owsiankę, ale jeśli mam ją jeść to tylko i wyłącznie na śniadanie :D koniecznie na mleku z rozgniecionym bananem i kakao, najlepiej jeszcze dodatkowo z truskawkami ^^ ta czekolada jednak ani trochę mnie nie kusiła. Po pierwsze: nie lubię tej firmy, po drugie: jakoś taka ciastkowa drobnica do mnie nie przemawia (a po zdjęciach widzę ze tych ciastek trzeba szukać z lupą). W dodatku mało owsiany smak i oczywiście przeslodzenie... Niee, nie mam na nią najmniejszej ochoty :D od czekolady z ciastkami owsianymi wolę ciastka owsiane w czekoladzie albo i czyste :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z lupą? Tylko jeśli chodzi o wielkość, a ilość... Ech.
      Szkoda czasu i zachodu na takie czekolady!

      Usuń
  2. Kupowanie czy testowanie Schogettenów stoi u mnie na tym samym poziomie ochoty, co kupowanie czy testowanie Waweli, Vobrów i Heidich. Czasem nie wiem... ech. Szczerze wątpię, czy i mnie przypadłoby miłe zaskoczenie. Jestem uprzedzona, przyznaję, więc wątpię. Czy ten Schoggeten otwiera drogę kolejnym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też obok tych marek stoi. Kompletnie nie moja bajka jako marka całościowo. Skąd pomysł, że otwiera serię?

      PS Mama się dziwi, że ze skyrem mnie nie ciekawi, a właśnie wyczuwam paskudztwo (składy wiele zdradzają).

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.