Lindt Excellence Granatapfel Feinherb / Dark to ciemna czekolada o zawartości 48 % kakao z owocowymi kawałkami (galaretkami / żelkami) o smaku granatu.
Rozrywając sreberko poczułam intensywną woń cukrowej słodyczy i palono-kawowej czekolady, co przełożyło się na skojarzenie z likierem. Likierem dość soczystym i goryczkowatym, bo wyraźnie zaznaczyły się też owoce... Jednak jako nuta galaretek owocowych. Likierowe galaretki w czekoladzie?
Przy łamaniu raczej pykała ujawniając bladoróżowo-beżowe, twardawo-gumiaste cząstki. Nie rwały się, ale w całości "wyciągały" pozostając w jednej lub drugiej części.
W ustach czekolada rozpływała się w gęsty i zalepiający sposób, w tempie umiarkowanym. Była tłusta i miękka. Z wolna odsłaniała ogromną ilość dodatków. Dodano ich mnóstwo.
Ucieszyłam się, że to nie owoce, ponieważ nie zawierały pestek. To jednak nawet nie kawałki owocowe, a właściwie po prostu twardo-żelkowe galaretki. Z czasem trochę miękły, sprawiały wrażenie lekko przecierowych i jakby "podsuszonych mąką". Lepiły się, ale nie nie irytowały tym, bo zaraz rozpływały się, przy czym jeszcze bardziej czuć owocową strukturę. Wyszły przyjemnie naturalnie i soczyście.
Po pojawieniu się wyraźniejszych owoców, sama słodka baza złagodniała. Na znaczeniu wzrósł maślany smak.
Po zjedzeniu pozostał posmak cukrowo-cierpkawej, kawowo-likierowo-palonej czekolady i galaretek: trochę żelkowatych, kwaskawo-wieloowocowych, słodkich i rzeczywiście smakujących granatem.
Całość wyszła pozytywnie. Za słodko, ale nie tak straszliwie, bo owocowo-galaretkowata nuta to przełamała. Dodatek wyszedł tak sobie, bo taki, ot, nieokreślony - mało granata w granacie, a sporo jabłka z cytrynową nutą, ale w zasadzie nie jest to ogromny minus. Jabłka też przyjemnie wyszły, tym bardziej, że miały posmak granatu, ale... no to jednak nie 100 % (swoją drogą, zamawiając spojrzałam - 5% przy granacie zobaczyłam, ucieszyłam się, a tu 5 % cząstek, haha). Z drugiej strony podoba mi się obejście dodania pestek. Tak w odbiorze tabliczka zasłużyła na 7 - tyle by dostała, gdyby nie nazwa (zobowiązuje!).
Skład... cóż, z jednej strony skąpstwo jak nic - toż tego granatu prawie tam nie ma, z drugiej, przynajmniej nie cukry / syropy.
Zjadłabym Creation z żelem z soku z granatu.
ocena: 6/10
kupiłam: Allegro
cena: 7 zł
kaloryczność: 511 kcal / 100 g
kaloryczność: 511 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, miazga kakaowa, cząstki granatowe 10% (koncentrat jabłkowy, koncentrat soku z granatu 5%, mąka ryżowa, naturalne aromaty, pektyny, olej palmowy, koncentrat soku cytrynowego), tłuszcz kakaowy, masło klarowane, lecytyna sojowa, naturalne aromaty, aromat: wanilina
Ja właśnie lubiłam rozbrajać granaty. I - uwaga, uwaga - jadłam ziarenka z pestkami, nie przeszkadzały mi. Na tyle się do tego przyzwyczaiłam i jest to dla mnie na tyle normalne (jedyne poprawne), że sądzę, iż nawet dziś bym tak jadła. Jeszcze z ciekawostek: Redd's przez wiele lat był moim ulubionym piwem (jabłkowy, potem żurawinowy). W sumie poza nim nie miałam ulubionych piw. (Choć kochałam wycofane niestety Magnusy smakowe).
OdpowiedzUsuńMnóstwo dodatków? Doskonale! Tyle że dla kogoś innego. Jabłka w innych owocach czuć tak często, że to aż śmieszne. Płacimy za granaty i sranaty, a dostajemy plebejskie jabłka, bo najtańsze. Przypomniały mi się 'żelki' N.A. malinowe, które wykonano z paruset g jabłek i ochłapu malin. Zupełnie nie dla mnie to.
Ty i pestki czegokolwiek? Nie zgadłabym! Btw. w tym roku zauważyłam, że pestki coraz większej ilości sezonowych owoców mi przeszkadzały. Mało tego, od Mamy podobne stwoerdzienie usłyszałam. Mutanty jakieś tego lata.
UsuńRedd'sy w sumie obecnie zniosę, mimo słodyczy. Nawet Mama, która obecnie innych piw nie tyka, lubi je. Hm, przeznaczenie to nie, ale może karma? (Suchar, bo odnoszę się do jedzenia i tak, wiem, że ta "Karma" to coś innego, nie że przeznaczenie.)
Jak tylko zaczęłam czytać drugą część komentarza, przypomniały mi się te żelki. Smutne. Ale z drugiej strony już lepsze jabłka niż np. cukier. Tak jak dżemy 100 % owoców słodzą sokiem jabłkowym. Mniejsze zło, ale... I tak mnie wkurzają jabłko-zapychaniem.
Z ciekawości spróbuję tej tabliczki bo też kocham smak granata 😍😍 Ale mam taki sam problem z jego jedzeniem jak ty!
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam granty, ale nie cierpię ich obierać. Jednak pestki mi nie przeszkadzają. Jeszcze nigdy nie widziałam, by granat był dodatkiem to czekolady, więc ta tabliczka mogłaby mnie zainteresować, gdybym zobaczyła ją w jakimś sklepie. Jednak % rozkład zawartości koncentratu z jabłek i soku z granatu pewnie wywołałby u mnie ironiczny uśmiech. Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji myślę, że mimo to mogłabym dać tej tabliczce szansę, szczególnie że ma ładny skład jak na czekoladę z owocami w galaretkopodobnej formie.
OdpowiedzUsuńWarto mimo wszystko, zwłaszcza, gdy jeszcze akurat ma się ochotę na coś o wyższej słodyczy.
UsuńSwoją drogą, wiesz, jak wyglądają galaretki w nadziewanych Zotterach? Co na bazie soków, takie bardzo naturalne - marzę, by powstał Zotter z granatem w tej formie, mimo że obecnie do nadziewanych wcale mnie nie ciągnie.
Niestety jeszcze nie wiem, jak wyglądają galaretki w Zotterach. Mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję się przekonać, bo odkryłam, że mam w Łodzi Sekrety Czekolady.
UsuńO tak, pisałaś. Ja bym jednak latem ich nie brała. Nadziewanych Zotterów latem nigdy nie jem, bo wydają mi się zbyt czułe na temperatury itp. Moja pora na te czekolady to jesień i wiosna - wtedy problemów nie ma. Znaczy... nie mówię, że latem są, ale jak zaczynałam przygodę z nimi to raz i drugi kupiłam w jakiś "innych miejscach" i właśnie zauważyłam, że łatwo, by pod wpływem ciepła nie zachowywały się, jak trzeba.
Usuń