piątek, 28 sierpnia 2020

Duffy's Dominican Republic Taino 65 % ciemna z Dominikany

W dniu degustacji Georgia Ramon Dominican Republic 72 % Sweetened with Date Sugar zerknęłam na listę czekolad prawie że od niechcenia, ponieważ chciałam wstępnie zerknąć, czym dnia kolejnego dobić do swojej dziennej ilości czekolady. Ot, gdy na degustację przypada coś za małego, potem dojadam jedną z dobrze mi znanych, do których wracam pewnie już po raz setny. Wzrok jednak jakoś dziwnie poleciał mi nie na rubrykę "sobie", a na te niepróbowane. Zatrzymał się na samym środku, gdzie była... właśnie dzisiaj opisywana. Ależ przypadek, nie mogłam w to uwierzyć! (Chodzi o pochodzenie - obie z Dominikany) Uznałam, że po prostu muszę zmienić plany (bo i nic specjalnie ekscytującego nie spodziewałam się po tamtej, o której wcześniej myślałam) i zabrać się niedługo za Duffy's.

Duffy's Fine Chocolate Dominican Republic Taino 65 % to ciemna czekolada o zawartości 65 % kakao Hispaniola z Republiki Dominikany z regionu Taino.

Gdy tylko rozchyliłam sreberko poczułam delikatny zapach starych, suchych (choć wciąż żywych) drzew, podszytych soczystością słodkich czerwonych owoców, które wydały mi się robić aluzje do pewnej pudrowości czy wręcz cukierkowości. O wiele więcej było w kompozycji wyrazistych, niemal karmelowych owoców suszonych, które to lekka orzechowa nuta wplatała między drzewa. Także pośród suszków odnalazłam soczystość. Nasilała się dopiero po paru chwilach. Do głowy przyszły mi lekko kwaskawe rodzynki i jasne figi, przy których zawisło pytanie: "czy aby na pewno suszone"? W tle chyba majaczył ananas.

Matową, choć z miejscowymi przebłyskami, tabliczkę cechowała twardość. Wydawała "zdrowe", naprawdę donośne trzaski. Potem mogłam już zobaczyć ziarnisty przekrój.
By następnie rozkoszować się kremowym rozpływaniem się jej w ustach. Robiła to powoli, najpierw trochę skąpo, potem coraz bardziej tłustawo i soczyście. Bardzo była w tym wyważona. Miękła, aksamitnie jakby rozrzedzając się, nie zalepiając specjalnie.

Od chwili zrobienia kęsa czułam słodziutkie daktyle i figi - suszone, choć takie świeższo-soczyste. Wydały mi się wręcz lekko miodowo-karmelowe.
Także ze słodyczy wyłoniły się czerwone owoce. Te aż zakrawały o cukierkowość i... poddały w wątpliwość, czy figi były suszone. Może więc świeże? W towarzystwie słodkich truskawek i malin?

Baza jednak wykazała się statecznością. Poczułam gorzkawość drzew i orzechów, które podkreśliły suszoność owoców, a ze słodyczy wydobyły niemal krówkowe toffi... Tylko że takie mocno palone, aż gorzkawe. Była to też... "kminowa" gorzkość suchych gałęzi i drzew w starych parkach. Czyżby również dla dymu znalazło się tam trochę miejsca?

Przez cukierkowe przebłyski pomyślałam o mieszaninie czerwonych owoców, w tym winogron, ale wydały mi się niejednoznaczne. Sama nie wiedziałam, czy to bardziej pudrowość, czy osnucie dymem. Po głowie zaczęły mi chodzić jakieś śmietankowo-maślane kremy owocowe... Może z truskawek, malin i jagód / borówek amerykańskich? Lekki kwasek przekradał się pomiędzy nimi, zmieniając winogrona w rodzynki. Figi na pewno się ususzyły. Podniosły niemal miodową słodycz, która prawie zaczęła drapać w gardle.

Chyba wychwyciłam też białe wino. Owocowe suszki wciągnęły przebłyski świeżości, odrobinę kwasku, by następnie zaczęły się poprzez gorzkawe drzewa kojarzyć bardziej roślinnie - z jakimś naparem? Był to napar lekko cierpki, lekko przyprawiony... może jakaś roślinna cierpka herbata? Palone, dymione liście herbat...? W gruncie rzeczy dość słodkawa...

Bo i słodkawa cierpkość bliżej końca rozchodziła się wyraźniej. Trochę herbaciana, trochę ananasowa... chwilami bardziej ananasowa, bo soczystsza, chwilami znów nieokreślona. Łagodna baza z kolei nie odpuściła do końca ze złocisto-miodowymi figami oraz tym palonym toffi - bo i ono też tu się znalazło. Znów jakby wręcz przykryte dymem i chyba jeszcze obsypane orzechami.

Po wszystkim pozostał posmak łagodnie gorzkawy, drzewno-roślinny i słodyczy... daktylowo-toffi-karmelowej, ale i słodziuteńkich (wręcz pudrowo) świeższych owoców (truskawko-malin i winogron?). Wszystko to spowite dymem i jakby skropione soczyście-cierpkim sokiem ananasa. Może nawet jakimś białym winem (rodzynkowo-ananasowym?).

Całość była bardzo smaczna i ciekawa, ponieważ... jej smak wydał mi się "falowy". Raz gorzka, raz słodka-słodziuteńka. Kwaskawa jedynie w smakowicie owocowy sposób, a jednak też poważna za sprawą dymu (którego też za wiele nie było, a jedynie otulał pewne nuty). Toffi-miodowe daktyle i figi, rodzynki, trochę słodko leśnej i egzotycznej mieszaniny (maliny / truskawki, jagódki, figo-winogrona), końcówka cierpko ananasowa i jak białe wino, a tuż obok mnóstwo drzew i suszkowatość... herbata? Herbaciane drewno? Na pewno paloność. I nic nie było tu dominujące ani "samo w sobie" - wszystko się przeplatało, z czego płynęły ciekawe niuanse.

Przypominała trochę Pralusa Republique Dominicaine 75 % - fakt, była słodsza, ale nawet nie jakoś bardzo. Czerwone wino i ocet Pralusa tu wyszło raczej jak białe, porzeko-jagódki Pralusa w przypadku Duffy's to malino-jagódki, banano-melony Pralusa tu to znów ananas, ale już drzewa (lesistość), paloność były bardzo podobne! Tylko że Pralus był bardziej kawowo-ziemisty (zawartość kakao swoje robi).
Beskid Republika Dominikany Hispaniola BIO 70 % słodzona cukrem kokosowym czułam z kolei czerwone owoce (ale poważniejsze, bo wiśnie i grejpfruta), ale też palono-maślane nuty (wręcz krówkowe). Orzechy, zadymiona paloność - bardzo podobne! Beskid jednak wyszedł bardziej kawowo-winnie i kojarzył się z sernikiem. W Duffy's odnalazłam wprawdzie te czerwonoowocowe kremy...
Mimo więc, że miała znacznie mniej kakao, pokazała, co potrafi.
Dziwnie przypominała mi palono-kurzową Georgię Ramon z kardamonem (drzewa, pudrowe malino-truskawki i przyprawy).


ocena: 9/10
kupiłam: Duffyschocolate
cena: £5.65 (za 60 g)
kaloryczność: 580 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa

5 komentarzy:

  1. Nowe Duffy's, trzeba będzie spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat te z dodatkami (bo pojawiły się 2: z malinami i pomarańczami) mnie nie kręcą. Zawsze jakoś tak... szkoda mi prawdziwie dobrego kakao na dodatki, nawet dobre. xD I kasy, bo akurat z dodatkami to i zwykłe mnie zadowolić potrafią.

      Swoją drogą, nie wierzę, że to piszę, ale jeśli jeszcze nie znasz Meybol, to Duffy's sobie może poczekać. Marki dobrze też jeszcze nie poznałam, ale ich N.7 jest bardzo, bardzo podobna do Domori Javablond. Recenzja nieprędko, ale wolę od razu dać znać - jak gdzieś ją znajdziesz, kup natychmiast, jestem pewna, że i Ciebie zachwyci. ;)

      Usuń
    2. Dziękuję za radę, jak gdzieś zobaczę Meybol to kupię. Na Duffy's z malinami pewnie tez się skuszę, ale nie na pomarańcze, nie lubię połączenia pomarańczy z czekoladą.

      Usuń
  2. Jaki fajny aromat! Podoba mi się przejście od ledwo dychających dżewców do słodyczy. Jakie trzaski są niezdrowe? :D Suszone i świeże owoce super, toffi oczywiście też. Pamiętam, jak do wieku licealnego (?) wojowałam z kminkiem. Pewnego dnia pogodziłam się z nim i jest dobrze. Falowy smak, ładne określenie. Zjadłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowy = głośny, donośny, pełny życia, taki z werwą. Niezdrowe są takie... jak czasami czekolada jest niepozytywnie twarda, stwardniała. Wtedy trzask jest inny. Stwardniała biała potrafi niezdrowo trzasnąć. Już wiesz, o co chodzi?

      Ja już jako dziecko uwielbiałam kminek. Babcia kupowała takie suche, trzaskające kabanosy i w nich był kminek, który zawsze lubiłam częściowo najpierw wygryzać. <3 A i dzieciństwo na podwórku spędziłam z takimi waflami-krążkami w kolorze pomarańczowym też z mnóstwem kminku.

      To jedna z tych czekolad, które na pewno by Cię zachwyciły. Duffy's u mnie jest ciut wyżej niż Original Beans, a co do tych się zgadzamy, że są obłędne, prawda?

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.