poniedziałek, 28 września 2020

wafelek Excelsior knusprige Kakao + Keks Schnitte

Recenzja ta pojawia się u mnie z dość dziwnego powodu. Otóż kiedyś Mama przywlokła do domu ze trzy kokosowe wafelki, które to wcisnął jej sprzedawca naszego osiedlowego sklepiku ze wszystkim, twierdząc, że wszyscy o nie dopytują, w mig znikają itd. Swojej sztuki nie wzięłam, Mama zaś była ciekawa, czy Olga z livingonmyown je zna, co ja natychmiast sprawdziłam (zapraszam do jej recenzji). Były to początki tego, jak Mama zaczynała dopytywać, co konkretne blogerki na dany temat sądzą i ten moment z wafelkiem w mojej pamięci zapisał się jako przełomowy. U Olgi rzeczywiście kokosowego znalazłam, z całkiem ładną oceną. Gdy więc ostatnio zaszłam do tego sklepu-dziupli po wodę, zobaczyłam inne smaki, nie mogłam się oprzeć. Musiałam je Oldze kupić! Orzechowy i czekoladowy? Toż to o wiele bardziej jej klimaty niż kokosowy... tak? Mnie w zasadzie do tych wafelków nie ciągnęło, jednak chciałam sprawdzić, co też wysyłam oraz co w nich wszyscy widzą. Chciałam też kolejne wspólne publikowanie recenzji - stąd przypomnienie: koniecznie zerknijcie, co o wafelku sądzi Olga! Sobie kupiłam więc jedynie kakaowo-czekoladowy wariant, bo tylko on wydał mi się w miarę ciekawy - lubię tak dużo czekolady, jak tylko się da.

Excelsior knusprige Kakao + Keks Schnitte to czekoladowo-kakaowe wafelki z kakaowym kremem i kawałkami ciasteczek kakaowych; z tego co się orientuję to sprzedawane w opakowaniach 250g, zawierających 12 sztuk.

Nie lubię hanutowych wafli, zdecydowanie wolę złożone typu knoppersowego / rizerowego, dzisiaj prezentowany jednak przynajmniej pod względem kolorystycznym mi się podobał. Natomiast to, jak wyglądał wyciśnięty i zastygnięty krem... nie zachęcało.

Po otwarciu poczułam się, jakbym wsadziła nos do torby z cukrem. Odnotowałam jednak także kakao, choć bardziej adekwatnie byłoby napisać: "kakałko", bo słodkie i z czymś tłuszczowym, nawet trochę mlecznym w tle. Wafelek wprowadził zapach po prostu wypieczono-wafelkowy.

Wafel wydał mi się konkretny, dość ciężki. Trochę się kruszył, ale wyglądał na świeżą sztukę.
Same grube warstwy waflowe na dotyk były twardawe i konkretne. Chrupały całkiem nieźle, pozostawały zwarte, w czym przejawiał się element stetryczenia. W trakcie jedzenia jednak dały się poznać jako rozpływające się, bo nieco napowietrzone i upuszczające trochę tłuszczu (daleko im więc do suchości).
Średnio pasowało to do mnóstwa kremu. Odznaczał się zwartością i choć na dotyk był sucho-starawo-stwardniały, w ustach był strasznie tłusty. Rozpływał się w sposób śliski, jak bardzo zbite, twarde i lodowate masło. Bardzo gęsty, zatłuszczał usta natychmiast.
Krem hojnie wypełniono raczej małymi kawałkami ciastek.
Kawałki ciastek były twardo-chrupiące, trochę jak chrupki zbożowe, ale i kryształkowe jak cukier.

W smaku same wafle okazały się mało słodkie, nieźle wypieczone i odrobinę cierpko kakaowe. Głównie jednak pszenicznie-delikatne i nijakie.

Krem to dosłownie mieszanka cukru i margaryny. Biały cukier dominował, wyszedł wręcz ciężko-duszno. Margaryna nie odstępowała go ani na krok. Szybko wydało mi się to mdlące i skojarzyło z lukrem. Dopiero po chwili dołączył do tego jeszcze kwasek chemii. Tłuszczowo-margarynowy i... trochę kakaowy. Pojawił się smak czekoladowy - mdły jednak. Tłustość trochę nakierowała to na mlecznoczekoladowy tor, może i z nutką kakao (które podkreśliły ciasteczka), ale mało wyrazisty tak czy inaczej. W to miejsce weszła za to drobna perfumowość.
Niestety, podczas gdy margaryna wraz ze sztucznością panoszyła się w ustach, cukier aż zadrapał w gardle. Tłuszczowy smak wraz z waflami wyszedł po prostu tanio.

Ciastka podbiły goryczkę kakao i zwłaszcza wyłuskane osobno, zaskoczyły mnie gorzkim, trochę oreowatym smakiem. Autentycznie kakaowe, smakowały także gorzką spalenizną. Przełamywały nieco krem, ale i one sprawiały wrażenie cukrowych.
W sumie pasowały do wafelka, ten przy nich zyskał, ponieważ wyszedł bardziej kakaowo.

Całość była margarynowo-cukrowa, sztuczna i aspirująca do czekoladopodobnej pseudo czekolady, ze znośnym, delikatnie zaznaczonym kakaowym wafelkiem. Niestety tego kremu było tak dużo, że dominował w smaku, mimo iż żadnej części nie poskąpiono.

Po wszystkim pozostał niesmak, margaryna mieszająca się z kwaśną sztucznością i tłuszcz na ustach oraz duszno-mdlący biały cukier i drapanie w gardle; tylko trochę zabarwione kakaowo-tłuszczową czekoladą. Kiepski wafel oraz jego posmak próbował ratować tę tragiczną sytuację, ale bezskutecznie. Wszystko to sprawiło, że poczułam potrzebę umycia zębów już po małej części - sama herbata to za mało. W ogóle po raptem gryzie-dwóch nie chciałam mieć tego ani odrobiny więcej w otworze gębowym. Nawet w dłoniach.

Wafel był paskudny. Z łatwością dołączył do grona najgorszych, jakie jadłam (Attack Choco, Teatralny Kopernika).
Liczyłam, że wyjdzie trochę jako druga połówka Eti Dare to Enjoy - tamten to głównie krem, a tu myślałam, że wafle zacnie zagrają...
Narzekałam że Knoppers Black był za mało kakaowy, a za bardzo podobny do klasyka, za mało orzechowy... to dostałam. Wafla, który teoretycznie powinien być gorzko-cierpki od kakao, ciemnej czekolady... A okazał się tragedią. Owszem, goryczkę jakąś w sumie dostarczył (dzięki ciasteczkom i waflom), jednak jeszcze więcej cukru i taniego tłuszczu. Aż w pierwszej chwili pomyślałam, że za nic nie wyślę tego Oldze, bo nie chcę jej zabić, ale potem przypomniałam sobie, że w końcu smakowała jej Hanuta, którą ja uważam za niesmaczną. Podobnie podlinkowany już Attack.
Mamie też nie smakował: "jak te duże, tanie wafle tortowe, słodko-margarynowy... i nawet nie gorzki, ale i tak niedobry".


ocena: 1/10
kupiłam: sklep osiedlowy
cena: 70 groszy (za 21g)
kaloryczność: 518 kcal / 100 g; sztuka 109 kcal
czy znów kupię: nie

Skład: cukier, olej palmowy, kakaowy wafel (mąka pszenna, odtłuszczone kakao w proszku 10%, skrobia pszenna, tłuszcz palmowy, lecytyna sojowa, sól, środek spulchniający: wodorowęglan sodu; naturalny aromat), słodka serwatka w proszku, miazga kakaowa 8,5%, kawałki ciastek kakaowych (mąka pszenna, cukier, olej palmowy, odtłuszczone kakao w proszku 9%, skrobia pszenna, środek spulchniający: wodorowęglan amonu, wodorowęglan sodu, węglan potasu), odtłuszczone mleko w proszku, orzechy laskowe, lecytyna sojowa, sól, aromaty

4 komentarze:

  1. Jestem właśnie po recenzji Olgi i o ile przed chwilą nie kupiłabym tego wafla, tak po przeczytaniu Twojej... Ach, ta jedynka w ocenie wzbudza moją ciekawość :D w którym to sklepie kupione? Nigdy takich nie widziałam, a spróbowałabym z czystej ciekawości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam - w sklepie osiedlowym. U mnie na osiedlu (Prokocim) jest taka buda ze wszystkim (od rajstop, przez proszki, kawę, wodę, po żelki na sztuki, kleje i foliówki xD).
      Jeśli się nie boisz... mogę Ci kupić. :D

      Usuń
  2. Cóż mogę rzec? W świetle wstępu - i oczywiście reszty opinii też - ze względu na całą naszą trójkę szczerze przepraszam, że wariant kokosowy przypadł mi do gustu :P Ach te twory brylujące na pierwszych miejscach. Szkoda, że od końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać. To powinien zrobić producent!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.