Cachet Milk Chocolate 40 % Cacao with Kiwi & Mango to mleczna czekolada o zawartości 40 % kakao z Tanzanii z mango i kiwi oraz z granulkami jogurtowymi, produkowana przez Kim's Chocolate.
Po otwarciu obezwładniła mnie słodko-kwaskawa soczystość świeżych mango i kiwi. Pierwszy z owoców lekko dominował. Podsycone było kwaskiem jogurtu, mieszającego się z mlekiem. Ten motyw łączył dominujące, intensywne (w pełni naturalnie!) owoce ze znaczącą, niemal karmelową słodyczą oraz leciutko orzechową bazą. Owoce i jogurt umocniły swoją pozycję po podziale na części.
Po zrobieniu kęsa rozpływała się łatwo i kremowo, powoli zalepiając. Stawała się gęstą, odpowiednio tłustawą masą przypominającą budyń na pełnym mleku / śmietance z powoli odsłaniającymi się dodatkami. Nie pożałowano ich, ale nie wyszedł zlepek-ulepek, pewnie dzięki świetnemu rozmieszczeniu.
Dodatki zrobiono raczej na chrupko, acz zostawiane i gryzione / ciamkane dopiero pod koniec nasiąkały i sprawiały wrażenie zacnie soczystych, świeżych kawałków owoców. Ja wolałam właśnie na koniec je zostawiać, bo takie "świeże" były cudowne.
Kiwi to kawałeczki owoców z pojedynczymi pestkami. Oprócz upuszczania soku, przyjemnie strzelały i trzeszczały za sprawą pesteczek, ale chwilami też trochę jak chrupko-suszone, a dopiero potem bardziej świeżawe owoce.
Jogurtowe cząstki były jak delikatne, rozpływające się płatki do mleka (mowa o strukturze!), ale rozpuszczały się szybciej w sposób dość rzadki, większe szybko zgryzione lekko zatrzeszczały, po czym miękły. Dziwny (ale ani negatywnie, ani pozytywnie) twór. Podczas jedzenia, czyli gdy kęs rozpływał się w ustach (nie gryzę czekolad) rozpływały się spójnie z masą.
Gdy zaczęłam rozprawiać się z kawałkami owoców, jogurtowe zdążyły się w większości rozpuścić. Te jednak chrupnięte szybciej, roztaczały wyraźnie smak bardzo słodkiego jogurtu. Z owoców dominował ten, który akurat rozgryzałam, aczkolwiek wszystko przesiąkło i mango, i kiwi (bardziej tym pierwszym). Wydawały się zupełnie naturalne i świeże. Dały popis i dosłownie 150 % swego smaku.
W posmaku zostały właśnie owoce: dominujące, muląco (ale pozytywnie) słodkie mango i soczyste kiwi oraz mleczno-łagodna baza. Oprócz tego czułam też przesłodzenie, także jako drapanie w gardle, jednak... wyszło to przyjemnie, było uzasadnione.
Całość zszokowała mnie tym, jak naturalnie wyszły owoce. Kiwi i mango okazały się boskim, nieziemsko egzotycznym duetem. Jogurt (najpierw byłam co do niego sceptyczna) również podyktował ciekawy klimat. Sugestia mleczka kokosowego i skojarzenie z sękaczem, jakie przewijały się przez to wszystko zupełnie mnie zdobyły.
Jedyne, co bym zmieniła, to obniżyłabym słodycz. Jednak mimo wszystko, przy pierwszym posiedzeniu z tą czekoladą, z przyjemnością zasłodziłam się jakimiś 135-140 gramami, bo po prostu całość była cudowna i niespotykana. To nic, że w gardle czułam piekło (przypominam, że mam niską tolerancję oraz że przy czekoladzie spędzam duużo czasu, czyli moje "na raz" tutaj trwało jakieś 4 godziny, wiązało się z przeglądaniem internetów itp.). Kawałeczek (wielkości paznokcia? bo już nie mogłam, haha, a nie chciało mi się do porcji na kolejny raz dokładać) już dałam Mamie i po paru sekundach zobaczyłam promienny uśmiech i usłyszałam: "O! Mango?" - chwila aż zjadła - "Ojej! O... Jaka... jaka pyszna! 10 wystawisz?". I siedziała z zachwytem. Obie siedziałyśmy.
ocena: 9/10
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, suszone pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, owoce 2% (mango, kiwi), granulki jogurtu (cukier, jogurt śmietankowy, białka mleka, kultury Lactabacillus acidopjilus 5, skrobia z tapioki), naturalne aromaty, lecytyna sojowa
Przez Ciebie też będę chciała czekoladę z kiwi. Albo i nie, a przynajmniej nie czekoladę. Ciekawostka: od jakiegoś czasu zupełnie nie mam ochoty na czekoladę. Trudność sprawia mi nawet zmobilizowanie się do zjedzenia Pawełków. I nie chodzi o to, że się ich boję (że będą niedobre), tylko że są batonami czekoladowymi, bez żadnego wafla, ciastka, chrupek etc. Pamiętasz moje ostatnie zakupy? Nie bez powodu znalazły się tam niemal same ciacha. No ale wracając. Aromat Twojej tabliczki chętnie poczułabym w serku albo jogurcie. Albo ryż na mleku z sosem kiwiowo-mangowym, omg! Nie dla Ciebie, ale chętnie przygarnęłabym Twój przydział (byle nie Belriso :')). Pesteczki kiwi są kozackie, uwielbiam je. (Samego kiwi nie bardzo). Słodkie na maksa mango <3 Owocowy kosmos i kosmiczna owocowość. Całkiem to przyjemne. No i ekscytacja mamy wiele mówi. Tacie na pewno też zostawiłaś, hłe, hłe. Jadłabym (jakby już wróciła mi ochota na czekolady).
OdpowiedzUsuńTo ciekawe! Tym bardziej, że zauważam wiele podobnych wyborów, sympatii itp. ogólnie jedzeniowych między Tobą i Mamą. Otóż od wielu miesięcy ma taką jakąś niechęć do czekolad i słodyczy opartych na czekoladzie. Czekolada to dla niej na bogatym nadzieniu, ciastku itd.
UsuńA co byś z kiwi ze słodyczy chciała? Wyobraziłam sobie... Hity kiwi, i nie wiem, dlaczego to wyobrażenie mnie rozbawiło.
Ryż na mleku to mi się nie kojarzy egzotycznie. Z owocami to z jabłkami i cynamonem, mm. Ale ja mówię o robionym samemu. A Ty o takich jak Riso?
Ja nie mogę powiedzieć, że uwielbiam pestki kiwi, a że w sumie je lubię - tylko tyle. Tak samo dojrzałe dobre kiwi lubię, ale prawie nigdy nie kupuję, bo słowa klucze to "dojrzałe" i "dobre", a chyba nie umiem ich wybierać.
Ej, widziałam ostatnio w jakiejś gazetce mango bez pestki! Słyszałaś o takim? Ciekawe, jak smak, bo np. bezpestkowe arbuzy nie umywają się do zwykłych (są według mnie mdłe).
A teraz sobie wyobraź jeszcze taką, ale nadziewaną... O, od takiej to by Ci ta ochota zaraz wróciła. :>