Zotter Labooko Opus 2019 75 % to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao z Gwatemali, Madagaskaru, Tanzanii, Peru, Ghany i Ekwadoru; limitowany (dostępny przez rok) blend; czas konszowania to 10 godzin.
Rozchylając papierek poczułam słodko-soczysty i jednocześnie pikantny duet truskawki i pieprzu. Pomyślałam o czerwonym winie, jednak już w kolejnych sekundach rozniosło się sporo bardziej czekoladowych nut z orzechami włoskimi, nerkowca i migdałami na czele. Rozchodziła się od nich gorzkość, wzmocniona ostrością. Sugerowała kawę i suchą, czarną ziemię, a także zapowiadała słodycz. Ta miała łagodzący, uroczy charakter, przywodzący na myśl śmietankowe krówki, ewentualnie śmietankowo-maślane karmelki, ponieważ nie była mocno palona. To było w pewien sposób... rześkie.
W ustach jednak rozpływała się idealnie gładko i łatwo, choć powoli. Pozostawiała maziste smugi i zalepiała nimi. Sposób, w jaki to robiła przypominał spór: jakby soczystość, orzechowa tłustość i wysuszający efekt próbowały nawzajem się zatopić.
Już robiąc gryza poczułam paloną, kruchą krówkę, której palony motyw jak szybko się pojawił, tak jeszcze szybciej zniknął. Zniknął, albo raczej zmienił się w gorzkość.
Orzechy o słodszym charakterze mieszały się z krówką. Karmel trochę się przy niej kręcił, ale był niejednoznaczny, szlachetnie wielopoziomowy. Poczułam śmietankowo-maślany motyw, który nie był stricte maślany. Pomyślałam o orzechach nerkowca.
Właśnie poprzez orzechy, czy to gorzkie włoskie i migdały, czy specyficzne nerkowce w połowie rozpływania się kawałka wkradał się pieprz. Rozgrzewał język, przejmował jakiekolwiek palone wątki tak, że czekolada wydała mi się mało palona, acz wciąż "podkreślona". Pieprz trochę rozruszał kawowo-orzechowo-krówkowe tony. Przesunęły się.
Całość wyszła przepysznie i bosko, gdy chodzi o strukturę. Była wyważona, ale i zaskoczyć umiała! Zachwycająca. Podobała mi się orzechowo-śmietankowa, nie zaś maślana, tłustość konsystencji i smaku. Smak z kolei to dosłownie wszystko to, co (lub nuty czego) uwielbiam. Krówki, akcenty właśnie bardziej śmietankowe, karmelowe, ale nie za mocne (i nie maślane), ulubione orzechy (nerkowca i włoskie) i migdały, kawa oraz namiastka wina i ziemistości (tych akurat wolałabym więcej), a także truskawki. Te ostatnie okazały się cudowną parą dla pieprzu (co wydaje się dość dziwne). Wprawdzie winogrona (kocham granatowo-czarne, np. Melody, te były takie... różnorakie) czy akurat krucha krówkowość, to mogłyby wyjść inaczej, ale i tak nie narzekam.
Propozycja gorzka, intensywna, a przy tym głęboko słodka, bez kwaśności, a także mimo iż dosadna, to z pewną lekkością. Dynamiczna i wyważona... I aż się dziwię, jak to wszystko się tu zmieściło! Toż to cała powieść w tabliczce. W dodatku z różnymi interpretacjami, bo czytając opis producenta, co w niej czuć to "i trochę tak, i trochę nie" (nie chce mi się przepisywać, więc zamieszczam wyraźne zdjęcia), a np. odmienianych przez wszystkie przypadki "jabłek w karmelu" za nic nie czułam (nawet jak szukałam na siłę).
ocena: 10/10
kupiłam: biokredens.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 595 kcal / 100 g
czy znów kupię: chciałabym!
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy
Kiedy zaczęłam czytać akapit o aromacie, wyobraziłam sobie jedzenie truskawek w taki sposób, w jaki ludzie jedzą je z cukrem (maczając), tylko z pieprzem. Okropne wyobrażenie! Krucha krówka okej, ale nie palona. Plebejsa, dziecięca być musi. I właśnie taka króweczka u boku czarrrnej kawy sprawdziłaby się wybornie. Wina niby na plus, ale czy na pewno w takiej kompozycji? Trochę tu wszystko z innych bajek. No i pieprz na kategoryczne nie. Co do podsumowania, czyli jednak truskawki maczane w pieprzu. O nie, nie!
OdpowiedzUsuńBle, nie wyobrażam sobie maczać truskawek w cukrze. W pieprzu? Hardcorowa wizja.
UsuńOj, tak, tak! :D Ale dla mnie.