czwartek, 14 stycznia 2021

E. Wedel Mocno Gorzka 80 % ciemna

Są marki, które bezpowrotnie skazałam na straty. Dopuszczam, że im także może udać się zmajstrować coś niezłego, ale raczej na zasadzie "nawet ślepej kurze ziarnko się trafi" (nienawidzę powiedzeń - nie wiem, skąd mi się czasem biorą). Do tej tabliczki podeszłam więc bez żadnych szczególnych uczuć czy oczekiwań. Byłam ciekawa, jak wypada w stosunku do innych ze swojej półki o tej zawartości - czy jedna z moich nieulubionych marek konsekwentnie brnie w robienie dziadostwa czy też zwietrzyła, że może stracić i zaczęła się bardziej starać?


E.Wedel Mocno Gorzka 80 % to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao.

Po otwarciu poczułam zapach waniliny, a więc teoretycznie słodki, ale nie jakoś wysoce. Czułam też jakby zakurzoną szafkę drewnianą i torbę z cukrem, jednak wszystkiemu temu brakowało intensywności. Nie był to zapach z najwyższej półki.

W dotyku tabliczka była dość sucha, a przy łamaniu bardzo twarda. Wydawała właśnie dziwnie suche, bardzo głośne trzaski.Przekrój miała ziarnisty, nieco lśniący.
W ustach jednak rozpływała się średnio łatwo, w miarę gładko, choć z drobnym sucho-pylistym efektem. Wszystko to jednak robiła bardzo powoli. Nie za tłusta, sucholcem też nazwać jej nie mogę. Trochę miękła, trochę zalepiała w gęsto-maziście-zawiesisty sposób. Nie wyszła ciężko, a na koniec wysuszała.

W smaku od początku zaserwowała węgielno-drewniany smak. Była to gorzkawość łagodna. Powoli rozeszła się po ustach, zrobiła się bardziej płasko gorzka, ale wciąż niezła.

Na płaszczyźnie gorzkości zaznaczyła się lekka cierpkość. Była głównie pochodzenia kakaowego, takiego zwykłego kakao, ale mi zajeżdżała też dusznym aromatem - waniliną. Ta jej sztucznawość cały czas mi pobrzmiewała, ale nie była wyjątkowo napastliwa.

To z kolei skojarzyło mi się z zakurzoną szafką z drewna. Suche drewno, lekka gorzkawość kurzu i węgla z czasem poszły w kierunku kakaowych chrupek do mleka (np. Chocapic). Jakby się po takiej szafce rozsypały? Albo... jakaś bombonierka czekoladowa? Ze wskazaniem na dość kakaowo-polewowe denka i wierzchy tych słodkości.

Mniej więcej w połowie wzrosła słodycz, lecąca w prostym, cukrowym kierunku. Nie była wyjątkowo silna, ale cukrowa na smak. Jak biały cukier w torbie i właśnie ta papierowa torba.

A jednak lekka cierpkość z czasem podkręciła i wydobyła z tego wszystkiego lekki kwasek. Wychodzący ze zwykłego kakao... bardzo niepewnie podszedł pod wiśnie. To jednak nie pełne smaku owoce, a bombonierka wiśniowa lub wiśnie w likierze... Wyciągnięte z zakurzonej szafki.

Po zjedzeniu została cierpkawa nuta kakao i waniliny. Poczucie słodyczy, ale też pewna tłustość i suchość na ustach, dość osobliwe. Oprócz tego czułam słodką bombonierkę, ale bardziej polewowo-denkową, niż owocową.

Mimo że czekolada do najlepszych nie należała, zaskoczyła mnie pozytywnie. Mogła okazać się tragedią, a tymczasem jak na czekoladę Wedla nie wyszła tragicznie. Tak, bardzo czuć w niej odtłuszczone kakao, którego w dobrej ciemnej czekoladzie nie powinno być, ale w sumie w smaku nie wyszło to źle. Zaletą była też nie powalająca tłustość, przystępny cierpkawy i mało słodki smak. Mnie jednak jej mięknięcie i sztuczna słodkawa nuta nie odpowiadały. Zdecydowanie mocno przesadził Wedel pisząc "mocno gorzka", bo... najzwyczajniej minął się z prawdą.


 ocena: 6/10
kupiłam: Auchan
cena: 3,49 zł
kaloryczność: 530 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, cukier, tłuszcz kakaowy, aromat, lecytyna sojowa

13 komentarzy:

  1. Mi oba kompletnie bie pasuje :( odpycha. Dawno nie trafiłam na czekoladę po której mam odruch pawia ... naprawdę nie wiem dlaczego. Tal kocham gorzkie czekolady i jem ich ogrom. Zwłaszcza te powyżej 78 %. Ba mniej musi mnie najść, ale najczęściej ich słodycz mbie mdli. Z niektórymi ciemnymi kakao również tak mam. A te sprawdzone w ogóle mi nie szkodzą :/
    Teraz jestem ma etapie tabliczki z kotem na opakowaniu, ale nazwy w tej chwili nie pamiętam. Ok, ale mogliby coś poprawić, bo nie przekonuje w 100%. Lubię owocowe nuty w gorzkich czekoladach. Ostatnio odkrytą 99% Linda też nie pogardzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie Miiau Cukierni Staropolskiej. Mam jeszcze jedną, ale mnie nie zdobyli zupełnie. Ich 83 % jest oszukańcza, meh (acz na 7/10 wyciągnęła).

      Lindt 90 % wciąż jest strasznie zapychany tłuszczem, ale 85 % zmienili (bo lata temu było próchno). 99 % boję się, że dalej dziadostwo, tak, jak zapamiętałam. Ja ostatnio właśnie do dogryzania mam sobie albo 70 %, albo 85 %. Stary, dobry Lindt.

      Hm, piszesz, że tak lubisz gorzkie - znaczy się, gorzki smak? Czy w sensie, że ciemne? Pytam, bo ja nie dzielę na gorzkie i deserowe. Są ciemne. A smak gorzki lubię; problem mam z niektórymi tłuszczowymi, które właśnie w smaku gorzkie nie są. A Ty jak z nimi masz? Mdli mnie właśnie od nadmiaru tłuszczu i braku gorzkości.
      Ale... jesz też sporo Milek, Kinder itp. nie? Jak to u Ciebie w proporcjach mniej więcej wychodzi?
      Ja od paru miesięcy już w ogóle nie tylko białych, ale i z mlecznych już nieliczne mi podchodzą.

      Usuń
    2. Przez Gorzkie rozumiem ciemne ;) Linda 70% lubię czasem zjeść, ale jeśli już to chętniej sięgam po 78% linda ;)
      Mlecznych praktycznie nie jem. No musi mnie najść bardzo żebym kupiła. Albo musi to być nowość. Nawet słodyczy w mlecznej czekoladzie ze świecą szukać w moich zapasach. Przeważa deserowa tzn. ciemna polewa.
      Wczoraj np. Zjadłam rządek nowej migdałowej milki jaką dorwałam jakieś 2 tygodnie temu na shoppingu. Ale na deser pokolacyjny zjadłam całą tabliczkę czekolady ciemnej w sumie. Pół miau kota :P i pół linda chili ;) chili w czekoladach jako dodatek odkryłam niedawno i przepadłam.
      Białych nie tykam w ogóle. Jedynie wafelki milki w białej lubię polewie i ciastka czekoladowe okrągłe kupione w tym samym sklepie co milka z migdałami mi zasmakowały :D a tak niech pomyślę ... nie więcej białej w moim menu nie ma.
      Gorzkiego smaku nie lubię :P

      Usuń
    3. Aha no i z Wedla kocham deserową z nadzieniem truskawkowym jedynie :P ale tam chyba zawartość kakao jest niższa

      Usuń
    4. Ty i słodycze, jakie jesz to dla mnie zagadka! :P Ja obecnie od paru miesięcy w ogóle nie sięgam po słodycze-nieczekolady (w ciągu pół roku może ze 4 rzeczy takie się trafiły?), bo właśnie są za słodkie. Mlecznej / białej - no jakos po prostu nie mogę. Ha! Wspomnianą Milkę próbowałam parę miesięcy temu, ale z racji dłuuugiej kolejki wpisów recenzja... już jutro. Ale trafiłaś ze wspomnieniem o niej. :P
      Bardzo lubię czekolady z chili i faktycznie, ten Lindt daje radę, ale dla mnie nieco zbyt ulepkowaty. I w jego kwestii - słodycz to jedno, ale ja jeszcze sobie cenię smak kakao dobrej jakości. Ten 78 % jak dla mnie spłycony kakao w proszku.
      Kocia z chili - jadłam! Mam do niej pewne zastrzeżenia... nie przepadam za posypkami, bo czasami jak za dużo chili się nagle skumuluje to umieram.
      "Gorzkiego smaku nie lubię" - ha! I wyjaśniło mi się częściowo, jak to u Ciebie jest - Ty pewnie właśnie nie lubisz słodyczy, ale i gorzkości, więc Tobie te powyżej 70 %, a zapchane tłuszczem kakaowym czy kakao w proszku smakują, bo nie są gorzkie. Dla mnie z kolei właśnie za mało w nich gorzkości, ziemistości itp., bo gorzkość lubię. :)
      Wafelki w białej polewie? Oj, brzmi jak mój koszmar.

      Wspomnianego Wedla nie jadłam, ale truskawkowe nadzienie znam z mlecznej i odpycha mnie od niego bardzo, więc nie ma mowy, bym po ciemną sięgnęła.

      Usuń
    5. Haha w ogóle nie zrozumiałaś o co mi chodziło. Kocham Linda z chili nie kocia ;P tego w ogóle nie znam ;)
      Nie chodziło mi o czekoladę milke ze słonymi kawałkami migdałów i kremem a zwykłą milkę z kawałkami migdałów ( tak jak 100g z orzechami polska ) ;P

      A gorzkie czekolady powyżej 70% jem tylko i wyłącznie czyste :D sporadycznie wybieram te z dodatkami i nigdy nie owocowymi bo cierpię po nich kilka godzin na zgagę u mdłości. Tylko czyste tabliczki o wysokiej zawartości kakao kupuję ;)

      Usuń
    6. Żadne "w ogóle", bo zrozumiałam, że przepadłaś gdy chodzi o połączenie - dzięki Lindtowi, którego lubisz. Prawda? I odniosłam się, że Lindt chili jest mi zbyt ulepkowaty.
      Co do kociej to już racja, trochę źle zrozumiałam, bo myślałam, że i chili jadłaś.

      Aa, już wiem, którą. To kumulacja wszystkiego, czego nie lubię, a więc Milka (zasłodzenie, brak kakao) + nieatrakcyjny dla mnie dodatek (nie lubię kawałków migdałów, gdy ma to być główna atrakcja tabliczki; nudzą mnie).

      Ej, powyżej 70 % to i trudno coś z dodatkami znaleźć. :P
      Masz zgagę / mdłości po owocach? Jeśli tak, to współczuję.
      Swoją drogą, ja ostatnimi czasy w ogóle prawie zawsze czuję taki... "niedosyt czystości" przy czekoladach z dodatkami, nadzieniami itp.

      Próbowałaś albo zamierzasz jakieś Zottery / Beskidy?

      Usuń
    7. Odnosząc się do końcowego akapitu to raczej nie, bo nie ma ich chyba w sklepach stacjonarnych a zamawiać nie zamierzam. Czekolady jem jal mnie najdzie. Mam zapas różnych gorzkich które mi odpowiadają na wypadek gdyby wucofali je ;) tak jak moje tesco finest :/

      Tak po owocach stanowiących dodatek do gorzkich czekolad mam zgagę od razu ... po świeżych na szczęście nie ;P

      Usuń
    8. Też zawsze mam duży zapas tych, co znam i bardzo lubię! O taak, ja też tych Tesco finest odżałować nie mogę. U mnie to w sumie... nie tylko za nimi tęsknota, bo ogólnie mi Tesco zamknęli, a po jakieś pojedyncze wycofywane nie mam zamiaru przez całe miasto latać do innego.

      To dziwne. Dobrze jednak, że chociaż świeże możesz. Zdecydowanie wolę owoce osobno.

      Usuń
  2. Ach, ja tak uwielbiam Wedla, że aż serce mi się kraje jak tak czytam że jest zdziadowiały :D jadłam tę tabliczkę i dla mnie smakuje jak każda gorzka czekolada, z tym że ja się na gorzkiej czekoladzie właśnie nie znam, więc dla takiego laika jak ja jest jak najbardziej dobra (i faktycznie mocno gorzka, dla mnie aż za mocno :D). Jak to mogę podsumować, więcej Wedla dla mnie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze (dla Ciebie i Wedla), że uważasz ją za dobrą, bo w sumie też łatwo o to, by laik trafił na coś, co mu nie smakuje i po tym uznał, że ogólnie ciemne nie są dla niego. :> Wedel jak widać odstraszaczem przynajmniej nie jest; dobre chociaż tyle.

      Usuń
  3. Płaski to dobre określenie na smak, gdy odniesie się tę tabliczkę do wyrazistszej, słodszej wersji klasycznej. Jest okej, ale wolę środkową. Waniliny oczywiście nie czułam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, już chyba nie pamiętam smaku klasycznej (albo i nie znam tej obecnej, bo zakładam, że zmienili od czasów, gdy ją jadłam). Ciekawa jestem, czy odebrałabym ją mimo słodyczy, a dzięki wyrazistości, lepiej niż na te 6/10.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.