piątek, 29 grudnia 2023

Goodio Craft Chocolate 71 % Cacao ciemna surowa z Peru

Jadłam tylko jedną czekoladę Goodio i ta marka zapisała się w mojej pamięci za jej sprawą porządnie i to bardzo dobrze. Gdy więc nadarzyła się okazja, by zaopatrzyć się w kolejną, nie mogłam jej przepuścić. Podobnie jak Goodio 80 % Pure Nacional from Peru Raw, tak i dzisiaj prezentowana została zrobiona z surowego kakao zmielonego w kamiennym młynie w manufakturze w Helsinkach. I... obie były z Peru, mimo że dzisiaj przedstawianą kupiłam jako tabliczkę z Ekwadoru. Widać trafiłam akurat na czas, w którym to zmieniali. Kiedyś Goodio miało w ofercie tabliczkę 71% z Ekwadoru. Szkoda, że jej nie poznałam, ależ by to było porównanie!

Goodio Craft Chocolate 71 % Cacao to ciemna czekolada o zawartości 71 % surowego kakao Arriba z Peru; słodzona cukrem kokosowym.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach ziemi, dymu i jakby soczystych ziaren kawy.  Zawarły w sobie pewną świeżość, która łączyła subtelną gorzkość z silną słodyczą. Ta należała głównie do karmelu, acz właśnie też jakby rześkiego. Dzięki temu z resztą bardzo spójnie wymieszały się owoce o silnej, nieco drapiącej słodyczy. Pomyślałam o syropach i dżemach z ciemnych owoców, w tym z czarnego bzu. Przewinęły się w tym też słodkie, syropowo-dżemowe truskawki. Do tego czułam jakby syrop, nalewkę z kwiatów czarnego bzu, zapewniających jeszcze większą spójność, też z wątkiem kwiatowym. Z tą ogólną rześkością jednak walczyło echo ciężkiej melasy, które trzymało się karmelu. 

Bardzo twarda tabliczka wydawała sie zbita i bardzo tłusta, aż sugestywnie oleista już w dotyku. Trzaskała głośno, właśnie jakby była gęstą i zbitą, łamliwą taflą, nie trzymając się linii podziału i trochę się krusząc.
W ustach rozpływała się wolno, eksponując tłustość i początkowo gładkość. Cechowała ją oleistość i kremowość, która tylko trochę oblepiała podniebienie. Już po paru chwilach gładkość odeszła w niepamięć, wyparta narastającą szorstkością. Ta wydawała się trochę kryształkowo-cukrowa. Przełamało to tłustość, choć ta i tak była... i kojarzyła mi się trochę z awokado. Pod koniec za to wyłamała się z niej lekka wodnistość, mieszająca się z oleistością i przekładająca się na łatwe, szybkie znikanie (za czym nie przepadam). Wyszła dość ciężko.

W smaku przywitała mnie bardzo wysoka słodycz kwiatów i bardzo słodkich, jakby wodnistych i mało wyrazistych truskawek. Słodycz lekko zaleciała palonym aż do goryczki karmelem, lecz zawarła w sobie mnóstwo rześkości. Owocowa wodnistość mieszała się jakby z poranną rosą.

To jednak owoce dynamiczniej się rozwinęły i rozeszły. Truskawki nieco się umocniły, acz jako syrop lub dżem truskawkowy. Taki, który słodyczą aż dosadnie zaznacza się na języku, rozgrzewając. Dołączyły też inne owoce - ciemne, ale niejednoznaczne. Chyba trochę czarnego bzu, może odrobinka jeżyn. Zrobiły drobną aluzję do słodkiego czerwonego wina.

W tle zaznaczył swoją obecność gorzki dym. Nie był mocny, wydawał się unosić niczym mgła nad ziemią... Mgła? Ona też przemknęła, wprowadzając jakby chłodną rześkość. Dym wolał trzymać się z dala. Ziemia jednak ruszyła odważnie i szybko przełamała słodycz, zrównując się z nią. Gorzkość osiągnęła w pewnym momencie naprawdę wysoki poziom.

Ziemię mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wsparły soczyste ziarna kawy. Ich smak nasilił się, płynąc obok ziemi. Ta zaopiekowała się dymem tak, że w głowie zabłysła mi myśl o wulkanicznej glebie, ziemi i wilgotnych skałach. Intensywna gorzkość po wspięciu się na wyżyny, nieco osłabła.

Owoce oraz owocowe syropy i dżemy postawiły na ciemne. Truskawki mieszały się z leśnymi jagodami, sporadycznie kwaskawo-cierpkimi. Tu jednak raz po raz sprzeciw zgłosiła odrobina wiśni, podkreślających truskawki i ocierających się o czerwone wino.

Rześkość wody i owoce połączyły kwiaty -w dużej mierze kwiaty bzu. Pomyślałam o dżemie, jakiejś słodkiej, duszonej masie i z owoców czarnego bzu, i z jego kwiatów; mieszanej. Wyszło to trochę drapiąco słodko, mimo że wciąż rześko. Pomyślałam o owocowo-kwiatowym czerwonym winie lub nalewce (acz bez alkoholowego charakteru).

W drapiącej słodyczy odezwał się karmel wsparty melasą, która wysforowała go niemal na pierwsze miejsce w słodkiej strefie. Słodycz zrobiła się nieco za silna, przy czym czuć wyraźnie jej specyfikę cukru kokosowego. Pomyślałam o karmelizowanych ziarnach kawy, przypominających kontastowo o gorzkości.

Odlegle mignął mi nieśmiały cytrus i wiśnia (kibicująca truskawce?) - jakby chciały wkroczyć do gry, a nie bardzo mogły i potrafiły.

Pod koniec poczułam jeszcze więcej czarnej ziemi oraz kawy, zmagających się ze słodyczą. Gorzkość po tym jak osłabła, znów nieco wzrosła... czułam przy niej też chłód jakby dymu zmieniającego się w mgłę (zupełnie abstrakcyjne wyobrażenie) i sugerującego odrobinkę chłodno-słodkiej lukrecji. Ta nieco stłumiła owocowość słodyczy i... gorzkość?

Kompozycja zrobiła się trochę maślana, delikatniejsza i bardzo kwiatowa.

Posmak należał jednak do jakby soczystych ziaren kawy, podkreślonych ziemią. Czułam też rześkość mgły, rosy oraz ciężko-soczyste syropy i dżemy z ciemnych owoców wymieszanych z truskawkami. Wydawały się doprawione ostrą lukrecją, szczypiącą w język. Do tego też sporo samych, słodko-wodnistych truskawek i dużo kwiatów, też kwiatowego syropu oraz karmelowo-melasowy, ale rześki wątek bardziej drapiąco-cukrowy.

Całość była bardzo ciekawa i smaczna, jednak dla mnie zdecydowanie za słodka. Rześkość, soczystość i owoce właśnie też dużo słodyczy w sobie zawarły, bo wpisywały się w syropy i dżemy. Dużo ciemnych, w tym czarny bez, trochę jagód i jeżyn przemieszanych z truskawkami oraz sporo kwiatów i kwiatowego syropu spotkały się z mocno ziemiście-kawowym splotem, acz nie mocną gorzkością. Trochę dymu, rześkość rosły i mgły wydały mi się intrygujące. Żałuję jednak, że kwaśności w zasadzie nie uświadczyłam. Było natomiast aż za dużo karmelu i melasy wyrazistego cukru kokosowego. A to, że kakao było surowe dało się poznać, ale o dziwo nie było to aż tak klarowne.
Nie przemówiła do mnie też konsystencja tłusto-oleista i kojarząca się z awokado wymieszana z tą szorstkością.

Ziemistość i rześkość, kojarząca się z poranną rosą i owocami, w tym jeżyny, trochę czerwonych (we wspomnianej wiśnie i żurawina) odlegle skojarzyła mi się z Goodio 80 % Pure Nacional from Peru Raw. Co mnie utwierdziło, że mi wpadła peruwiańska 71% Goodio. Ciekawe.


ocena: 7/10
cena: 34 zł (za 48g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 549 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład; ziarna kakao, cukier kokosowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.