niedziela, 21 kwietnia 2024

Maychoco 70 % Cacao de Cusco - Peru ciemna

Maychoco to firma z Malagi, która oprócz czekolad plantacyjnych, ma linię łączącą czekoladę z lokalnymi składnikami. Te mnie jednak nie interesowały. Czyste ciemne za to wyglądały jak najbardziej obiecująco, stąd dostępną akurat w sklepie Club del Chocolate zamówiłam. Kiedy przyszło mi się za nią wziąć, pierwszy raz dotarło do mnie jasno i wyraźnie, że nie lubię takich saszetek jako opakowania. Ta, jak i kilka innych w podobnych, w paczce ze wspomnianego już sklepu internetowego, przyszła praktycznie w kawałkach. Cóż, nie po to płaci się tyle za czekoladę i przesyłkę, by potem mieć czekoladowe puzzle, ale cóż... Przynajmniej smakowi to nie ujmuje. Uśmiechnęłam się za to, gdy tknęło mnie, że w zasadzie wybrałam ją na degustację zaraz po Tesoro Amazonico Peru 73 % (z dniową przerwą). Cóż, ja lubię degustacyjne serie, a one ewidentnie lubią mnie. Opis tej czekolady głosił, że kakao, z którego ją zrobiono "fermentowało długo". W opisie przeczytałam też, że "wielu z nas twierdzi, że 70% to równowaga, w której dobre kakao ukazuje cały swój potencjał" - akurat tu śmiem się nie zgodzić. Preferuję 75%-80%.

Maychoco 70% Cacao de Cusco - Peru to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao Chuncho z Peru, z regionu Cusco, z okolic miasta Quillabamba.

Po otwarciu poczułam eksplozję soku z różnych owoców egzotycznych. Soczystość i rześkość marakui z cytryną, słodkiego mango i świeżych fig płynęły hektolitrami i mieszały się z gęstym sokiem marchwiowo-malinowym. Chyba trochę brzoskwiń połączyło konkretnie ten sok z sokiem z innych owoców. W tle poczułam kwasek nabiału - powiedziałabym, że mieszanki jogurtu, kefiru, a także znikomą gorzkość dymu. Może też... akcent wilgotnego chodnika? Na pewno nad całością rozłożył się słodki parasol z karmelu. Wydał mi się dość ciężki. Podkreślił palony motyw dymu.

Dość cienka tabliczka wyglądała na suchawą i delikatną, acz przy łamaniu okazała się konkretna. Była jednak bardziej masywna, niż zwyczajnie twarda, a przy łamaniu trzaskała/pykała.
W ustach rozpływała się niby kremowo, a zarazem lekko szorstkawo, jakby z sugestią pylistości. W umiarkowanym tempie zmieniała się w zwięzło-gibką i lepkawą, soczystą masę. Całość zrzedła, zostawiając jakby soczyście-esencjonalne, a jednak z pewną maślaną tłustością, smugi.

W smaku pierwsza rozeszła się słodycz o spokojnym charakterze, z której nagle wyskoczył dosadny, palony karmel. Na moment znalazł się na pierwszym planie.

Za słodyczą swoją obecność zaakcentował drobny kwasek. W zasadzie tylko jego sugestia, obietnica, ale jednak. Przejawiał się jako splot owoców i nabiału (jogurtu?). Z owoców wyłapałam cytrynę, a także coś czerwonego.

Jogurt, kefir... Bardziej kefir. Dużo kefiru. Wplótł lekki kwasek nabiału, ale potem już zwolnił. Nabiał złagodniał za sprawą mleka. Przy karmelu mignęła nuta maślana, acz i ona w końcu zdecydowała się właśnie w bardziej mlecznym kierunku pójść.

Owoce po paru chwilach doszły wyraźnie do głosu. Zalały pierwszy plan swą wysoką soczystością. Prowadziło słodko-soczyste mango, a tuż za nim mknęły brzoskwinie i świeże figi. Cała soczystość była przede wszystkim słodka, jedynie z kwaskawymi akcentami.

Słodycz i ogrom owoców odciągał uwagę od subtelnej gorzkości. Miała charakter palono-dymny i początkowo trudno powiedzieć o niej coś więcej.

Karmelowa słodycz, choć wyraźna, rosła delikatnie i została nieco w tyle. Schował się przy niej jakiś orzech... nie mogłam jednak uchwycić, jaki konkretnie. Podpowiedział jednak owocom motyw gęstego soku marchwiowo-owocowego. Z malinami i chyba bananami. Ledwo uchwytne czerwone owoce z początku okazały się właśnie malinami. Banany z kolei zapewniły harmonię soczystszym owocom ze słodyczą karmelu.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa na moment zapomniany kwasek nabiału, a konkretniej kefiru, znów lekko się wychylił, acz tylko podkreślając kwasek owoców. Zmotywowało to uderzenie marakui. Wkroczyła prawie na pierwszy plan. Wspierała ją cytryna.

Gorzkość nieco przybrała na znaczeniu, jednak cały czas pozostawała delikatna. Wplotła tylko do kompozycji trochę dymu, a także wizję mokrego chodnika po deszczu. Sprawił, że także gorzkość wpisała się w rześki klimat. 

Owoce cały czas dominowały - marakuja z cytryną, mango i marchwiowo-malinowy sok były niedoścignione. Za nimi jednak poczułam rześkość roślin, ziół... Lekką cierpkość? W porywach nawet pewną ostrawość. Z czasem to rośliny zagłuszyły wszelkie akcenty nabiału, końcowo w zasadzie zerując kwasek inny niż owoców.

Nagle owoce tak zakręciły z karmelem, że zrobił się soczysty i... zaczął udawać suszono-soczyste daktyle? Daktyle wybiły się na przód i wróciły do karmelowej tonacji. Karmel końcowo znów wybił się na przód, prawie doganiając owoce i lekko przesładzając kompozycję. Położył nacisk na palony aspekt, więc zgrał się z gorzkością.

Po zjedzeniu został posmak całego mnóstwa owoców egzotycznych, z których wciąż najwyraźniej czułam marakuję, a także soku marchwiowo-malinowego, może z bananem. Chyba pojawiło się też echo orzechów, acz zagubione w palonym, ciężkawym karmelu. Karmelu, a właściwie paloności, trzymała się lekka gorzkawa cierpkość - jakby mokrego chodnika? Był rześki, zgrany z rześkością kefiru (acz już nie nutą kefiru samego w sobie).

Czekolada była smaczna i ciekawa, acz dla mnie nieco za słodka. Nie odpowiadała mi jej forma ("kostki z ramką"), a także to, że rozpływała się szybciej, niż bym chciała. A jednak smak - ten ogrom soku z owoców: marakui, mango, brzoskwiń, fig i cytryny, mieszający się z sokiem marchwiowo-malinowym; nuty nabiału, karmel, rześkość chodnika i roślin, zwieńczone dymem to naprawdę zacny splot. A jednak karmelu było mi tu już za dużo, wyszedł za ciężko, a gorzkości czułam niedosyt. Chciałabym spróbować tę tabliczkę z większą zawartością kakao, bo czuję po nutach, że ma potencjał ogromny.


ocena: 8/10
cena: 5,36 € (za 50g; około 23 zł)
kaloryczność: 570 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.