piątek, 26 kwietnia 2024

Zoto Mayan Red Copan Honduras 60 % Dark Milk Chocolate ciemna mleczna z Hondurasu

To ciekawe, że jak tylko się pojawiły czekolady ciemne mleczne, na pewien czas stały się moimi ulubionymi. Było to jednak dawno. Obecnie mleczne ogólnie mi przeszły, acz fakt, że gdybym już jakąś miała jeść, na pewno wolałabym o jak najwyższej zawartości kakao. Acz nie kupiłabym żadnej, zwłaszcza drogiej. A tabliczki Zoto takie są. To marka, którą chciałam poznać i wybrałam dwie ciemne, składając większe zamówienie w internetowym sklepie. Doszło jednak do pomyłki i zamiast jednej z nich, wysłali mi dzisiaj prezentowaną. Potem oczywiście właściwą dosłali, no a ja zostałam z nadprogramową czekoladą. Od niej postanowiłam zacząć, wychodząc z założenia, że jest najmniej warta uwagi. A jednak pomyślałam, że w sumie po takiej przerwie od tego typu czekolad, zjem ją może nawet z ochotą. Tym bardziej, że dobrze pamiętałam, jak zacnie potrafi smakować majańskie czerwone kakao wraz z mlekiem dzięki Duffy's Honduras Mayan Red Milk 61 %. Co ciekawe, dzisiaj prezentowana tabliczka to specjalna edycja, specjalna obróbka tego czerwonego kakao, bo Zoto zakupiło specjalnie na te tabliczki 60kg kakao, płacąc 5,66 EUR/kg. Dochód zaś postanowili przekazać domowi dziecka w San Pedro Sula w Hondurasie, który do pomocy zgłosiła organizacja Xoco Gourmet. O samym kakao wiadomo jeszcze, że fermentowało 5 dni z dwukrotnym przewracaniem, suszyło się 7, a jego prażenie trwało 20 minut w 125 stopniach C.

Zoto Mayan Red Copan Honduras 60 % Dark Milk Chocolate to ciemna mleczna czekolada o zawartości 60 % kakao Mayan Red (50% miazga + 10% tłuszcz) z Hondurasu, z regionu miasta Copán.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach ciastek z truskawkami - wyobraziłam porządnie wypieczone ciastka a'la pieguski z kawałkami liofilizowanych owoców. Stonowana słodycz oddawała karmel w wersji bardzo rześkiej - jakby zrobiony z syropu z agawy? Truskawki wprowadziły lekką mleczność jako mleczny shake truskawkowy o bladoróżowym kolorze. W tle przewinęła się nieśmiała nuta nieokreślonych orzechów. Całość nie była mleczna w oczywisty sposób, acz mleczność czuć. Nie próbowała udawać ciemnej, ale pachniała poważnie i przyjemnie mało słodko.

Gruba tabliczka była twarda i bardzo masywna. W dotyku jawiła się jako pyliście-sucha i konkretna. Przy łamaniu trzaskała donośnie, prawie jak ciemna.
W ustach rozpływała się powoli. Trochę, ale nie za mocno, miękła. Okazała się bardzo kremowa i maślano tłusta, a także przez większość czasu gładka, nieco aksamitna. Roztaczała smugi, ujawniając... jakby szorstkość skrytą w aksamicie. Była też leciutko soczysta niczym gęste, konkretne, zrobione na śmietance lody owocowe.

W smaku pierwszy po ustach rozlał się kwaskawy, owocowy mleczny shake w kolorze jasnoróżowym. Pomyślałam o mleku truskawkowym. Było słodkie, ale delikatnie i naturalnie. Mleko zdawało się niezwykle harmonijnie zgrane z nutami kakao. Kwaskawość rosła.

W tle przemknął mi niedookreślony, słodkawo-maślany orzech. Na pewno surowy, świeży... ale uciekający. Po zjedzeniu większej ilości udało mi się dookreślić, że chyba arachidowy.

Po chwili dołączyły truskawkowe lody na śmietance i/lub mleku oraz jakiś kwaskawo-truskawkowy krem... jako nadzienie czekolady ciemnej? Takiej, która obiecuje leciutką ziemistość i specyficzną soczystość, zarysowaną jednak na mlecznej płaszczyźnie. 

Lekka goryczka kakao zaznaczyła się w tle. Wzrosła słodycz ogólna. Poczułam jej palono karmelowy charakter, po chwili wpisujący się w mocno wypieczone ciastka. Ciastka kakaowe? Gorzkawość delikatnie rosła.

Poczułam akcent dymu, odpowiadającego za gorzkość... w zasadzie cały czas jedynie gorzkawość, prezentująca się na tyle, na ile pozwoliło jej mleko. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa przestała już jednak rosnąć, a płynęła spokojnie, nienarzucając się. Mleczny smak też wydawał się spokojny. Choć mleczność tabliczki była niepodważalna, nie była taka oczywista.

Kwaśność zaczęła się osładzać. Soczystość i rześkość jednak nie speszyły się. Soczystych, czerwonych owoców zaczęło zbierać się coraz więcej. Czułam porzeczki, a część z tych owoców... zaczęło robić całkiem odważne aluzje do słodkiego czerwonego wina. Rześkość dopowiedziała jeszcze kwiaty. Wyobraziłam sobie shake mleczny truskawkowy, zwieńczony bitą śmietanką i wisienką koktajlową (w syropie czy coś).

Rześkość zajęła się też cały czas rosnącą słodyczą. Wyobraziłam sobie dosadnie palony karmel zrobiony z syropu z agawy. Nie jednak sam... może to w nim skryły się orzechy i były to jakieś (arachidowe?) orzechy karmelizowane? Orzechowa nuta zdawała się jednak tonąć w mleku.
Także wspomniane już ciastka mogły być posłodzone właśnie takim rześkim, roślinnym słodkim syropem. Tym razem jednak były to ciastka cynamonowo-kakaowe.

Ciastka częściowo chowały się w dymie, ale gdy bliżej końca owoce się nieco rozmyły, to z w nich odnalazły się odważne truskawki jako kawałki liofilizowanych. Do tego przewinęło się trochę pudrowo słodkiego mleka truskawkowego - zupełnie jakby uporać się już z deserową "koroną" i raczyć się już samym, mocno truskawkowym mlekiem. Kakaowa nutka znów zafundowała lekką aluzję do ziemi, a słodki cynamon przełożył się na poczucie ciepła.

Po zjedzeniu został posmak truskawek, częściowo wpisujących się w słodkie czerwone wino, a także rześkiego, palonego karmelu, który nie odciął się od rześkości. Mimo rześkości owoców i roślin (syropu z agawy oraz kwiatów?), czułam też cięższe, goryczkowate nuty ciastek kakaowych i dymu.

Całość zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Miała poważny charakter ciemnej czekolady, jednak nie próbowała jej udawać. Twarda i konkretna, a jednak maślana na spodziewanym dla mlecznych poziomie. Jej nuty czerwonych owoców jako mleczny shake, głównie truskawek, kakaowych ciastek z truskawkami zapewniły soczystą kwaskawość, a karmel z syropu z agawy przystał na rześkość. Mleko stanowiło bardzo istotny, ale w pełni zgrany element. Było jednością z nutami kakao. Lekka gorzkość, niska słodycz zapewniły spokojną degustację. Był to jednak spokój bogaty w smak.

Także mocno owocowa była Duffy's Honduras Mayan Red Milk 61% - acz bardziej. Połączyła owoce czerwone z ciemnymi, a do  tego więcej w niej nut orzechowych. Były zupełnie inne i osobiście w smaku wolę Duffy's, lecz czekolada Zoto miała bardziej adekwatną do mlecznej strukturę.


ocena: 9/10
kupiłam: wpadła mi bonusowo przez pomyłkę od chocoladeverkopers.nl
cena: jak wyżej, ale jej cena to €6,95 (około 32 zł za 45g)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: mogłabym znów tak kiedyś przygarnąć (ale na pewno nie kupię)

Skład: miazga kakaowa 50%, cukier, mleko w proszku 12%, tłuszcz kakaowy 10%

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.