sobota, 27 kwietnia 2024

Maslove 100 % Zmielone Migdały Pieczone

Czekały mnie trzy kolejne kremy od Maslove, ale o tym więcej będzie przy kolejnej recenzji. Jako jednak, że miałam jeszcze jeden krem tylko z migdałów do zjedzenia niedługo, postanowiłam, że degustacje przedzielę tym, o którym piszę. 
Nie planowałam zacząć od tego, a po Maslove Pekan 100 % Zmielony Pieczony nie myślałam, że jeszcze jakiś 100% od nich w ogóle u mnie zagości, bo wspomniany był za bardzo "do gryzienia". A jednak muszę przyznać, że krem z migdałów pieczonych, a nie prażonych, brzmiał zacnie.
Kiedyś bardzo ucieszyłam się na pieczone migdały przy Sticky Blenders Migdał Ciasteczka Korzenne, ale co mi po pieczonych migdałach, jak nawaliło wszystko inne. Tym razem zapowiadało się, że nic mi migdałów nie zagłuszy. Trzymałam tylko kciuki, by był bardziej gładki od pekanowego Maslove.

Maslove 100 % Zmielone Migdały Pieczone to naturalny krem z pieczonych i zmielonych migdałów.

przed i po uporaniu się z olejem
Po otwarciu poczułam intensywny zapach migdałów o dość wytrawnym charakterze, z dosadnie zaznaczoną goryczką skórek migdałów. Migdały zdradzały tłustość, sugerując aż smażoną nutę. Po uporaniu się z olejem i w trakcie jedzenia zapach błądził między smażonym, a pieczonym, chyląc się jednak ku pieczonemu wydźwiękowi. Na pewno obróbka była dość mocna. Kremowi nie brakowało jednak maślanej słodyczy, która narosła z czasem, po wymieszaniu. Odlegle raz po raz przywiodła wizję czekolady z migdałami lub ciastek z kawałkami czekolady i migdałami.

Na wierzchu wydzieliło się sporo oleju, z czego zlałam 4 łyżeczki, a jakieś 2,5-3 łyżeczki wymieszałam.
Mieszanie trochę trwało, ponieważ masa była konkretna, wręcz twardawa i pozbijana w grudki, pełna średniej wielkości kawałków, a na dnie sucha. Z racji tego, że to w zasadzie masa złożona z ogromu kawałków i kawałeczków, zlepionych skąpą ilością oleistego kremem, konsystencji jednolitej i tak w zasadzie nie uzyskałam. Pasta była jednak tłusta już na oko, a suche fragmenty łatwo nasiąkały i wchłaniały olej.
W trakcie jedzenia potwierdził się konkret i tłustość pasty. Ta była masywna, ale też dość oleista. Nieco ciągnący krem zalepiał usta na dość długo i konkretnie. Był bowiem lepki i gęsty. Dziwnie połączył w sobie sytą twardawość z miękkością. Krył w sobie delikatny, suchawy motyw, jakby związany z migdałowymi skórkami. Całość wyszła trochę jak zlepek kawałków i kawałeczków, z mnóstwem drobinek. Te nadały mu chrupko-chrupiącego charakteru - to jedna z past do gryzienia.
Gdy baza rozpłynęła się, w ustach zostawało całe mnóstwo kawałków. Dość często zdarzało mi się jednak podgryzać kawałki, nim wszystko porządnie się rozpłynęło - jakoś ilość kawałków to trochę wymuszała. Głównie średnich i małych. Mnóstwo było też drobinek. Sporadycznie zaplątał się jakiś pokaźniejszy. Wśród nich wszystkich plątało się sporo skórek.
W większości były twardo-chrupiące, niektóre bardziej kruche, inne skrzypiąco-soczyste. Skórki lekko trzeszczały. Zęby miały tu co robić - taka konwencja pasty do gryzienia do mnie średnio przemawia.

W smaku przywitały mnie migdały o wyraźnie pieczonym charakterze. Wydały mi się dość neutralne, jakby dopiero się zastanawiały, czy pójść w słodszym, czy bardziej wytrawnym kierunku. Słodkie przebłyski zaczęły jednak migać w tle dość szybko. 

W ciągu kolejnych sekund migdały zaczęły trochę udawać tłuste, naturalnie mocno maślane pekany. Kompozycja roztoczyła łagodność, w której to pieczone pekano-migdały zaprezentowały się w pełnej krasie.

Do maślaności dołączyła wyraźna słodycz i lekka, szlachetna gorzkawość, przywodząca na myśl czekoladę z migdałami. Ogromną ilością konkretnych, pieczonych migdałów.

Pieczonych? Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach z tła doleciał akcent nieco to podważający. Przemknęła smażona nuta... Wyobraziłam sobie smażono-pieczone we własnym tłuszczu migdały. Raz po raz podkradła się do nich sugestia soli - niczym wysmażone słodko-słone migdały...? Wciąż w czekoladzie? Delikatnej i maślanej. Słodycz nagle osiągnęła wysoki poziom, by jednak zaraz znów się uspokoić.

Od niektórych kawałków punktowo czasem rozchodziła się subtelna soczystość, jakby sugestia kwasku... Specyficzna soczystość migdałowo-czekoladowa. 

Gorzkość skórek zaczęła nasilać się wraz z tym, jak wyłaniało się więcej kawałków. Wśród nich zaplątał się też akcent oleju migdałowego. Przygłuszyły smażone zapędy, a przywróciły bardziej pieczone. Słodycz zostawiły w spokoju - ta na stałe zawiązała sojusz z maślanością. 

Końcowo wyraźnie pieczony motyw przybrał na znaczeniu i wyciszył kompozycję w bardziej neutralnym kierunku. Wtórowała mu tylko słodka maślaność, z racji której pomyślałam o ciastkach z migdałami i czekoladą. Wyszło to dziwnie soczyście-pieczono.

Kawałki gryzione na koniec okazały się głównie przedłużeniem wyrazistego smaku migdałów. Czuć wśród nich migdały wypieczone mocniej i słabiej (zależy, na jaki kawałek się trafi). Niektóre wydawały się aż wysmażono-konkretne, część specyficznie pieczono-soczysta, inne niemal neutralne. Pojedyncze wydawały się tłusto-pekanowe. Sporo było w nich gorzkawych punkcików, zapewnianych przez skórki.

Po zjedzeniu jednak znowu wrócił posmak migdałów smażono-pieczonych. Była i goryczka skórek, maślano-czekoladowe, słodkie echo, pewna soczystość... Mieszały się tu i neutralność, i silniejsza wytrawność, i łagodna słodycz.

Całość była smaczna, ale jednorazowo, bo nie w moim typie. Podobnie jak Pekan Pieczony, to pasta do ciągłego gryzienia, "zlepek kawałków", ale jednak nie aż tak "kawałkowa" jak podlinkowana. Dzisiaj prezentowana pasta to jednak wciąż pasta, acz do gryzienia i z kawałkami. Na pewno wielbicielom kremów "crunchy" przypasuje bardziej niż mnie (mnie za bardzo takie ciągłe mielenie zębami męczy). Pieczoność migdałów ciekawie tu wyszła - chwilami kojarzyła się ze smażeniem, co mi nie pasowało. To jednak, jak migdały raz po raz udawały pekany albo soczyście-pieczony motyw uważam za intrygujące i smaczne. Wyważenie wytrawności, neutralności i słodyczy na plus. Krem był łagodny, ale charakterny. Nie jest to jednak mój migdałowy ideał. Wolę np. Grizly Krem migdałowy 100% w tubce czy Eko Gram The Real Almond Paste. Wyszedł jednak lepiej niż zdecydowanie za mocno prażony Maslove Arachid 100% i jednak był nieco bardziej kremowy od Maslove Pekan 100 % Zmielony Pieczony.


ocena: 8/10
kupiłam: dostałam od maslove.pl
cena: jak wyżej, ale cena to 23 zł za 200g
kaloryczność: 572 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: 100 % pieczone migdały

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.