piątek, 5 kwietnia 2024

Alessandro Palozzo Chocolate Ecuador 78 % ciemna z Ekwadoru

Alessandro Palozzo to kolejna zupełnie mi nieznana marka czekolad. Wyglądała bardzo drogo i ekskluzywnie, a ich ogólne hasło mnie zaintrygowało: "soul to bar" zamiast "bean to bar". Pomysłowo! W internecie jednak za wiele nie znalazłam, jak tylko to, że to mała czekoladziarnia z Włoch. Czekolada, którą dane mi było kupić, też była mała... I niestety przyszła do mnie bardzo zniszczona - wręcz zmiażdżona, że przed zdjęciami musiałam ułożyć czekoladowe puzzle. Szkoda, że nie wszystkie sklepy wysyłkowe dbają, by porządnie zapakować produkty w takich cenach. Acz cóż, najważniejszy jest smak... Miałam nadzieję więc, że nie zawiedzie.

Alessandro Palozzo Chocolate Ecuador 78 % to ciemna czekolada o zawartości 78% kakao z Ekwadoru.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach ziaren palonej kawy i świeżych płatków róż. Pomyślałam o żywych, różowych różach, ale pojawiły się przy nich też inne kwiaty. Kawa mieszała się z nibsami kakaowymi, a te wprowadziły lekką ziemistość. Ziemia wydała mi się soczysta... z nią zmieszało się trochę owocowych akcentów. Soczyste czerwone owoce osiadły w tle. Na pewno wyłapałam tam wytrawniejsze owoce dzikiej róży, acz innych nie mogłam uchwycić. Coś tam jednak było. Może soczysta wiśnia w likierze? Słodycz kwiatów za to na pewno splątała się ze słodyczą średnio mocno palonego karmelu.

Cienka tabliczka wyglądała i wydawała się w dotyku kremowo-tłusta. Przy łamaniu okazała się twardo-chrupka i tak też trzaskała, średnio głośno, acz sugerując masywność.
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym, trochę je zalepiając. Miękła, dając się poznać jako tłusta w maślano-śmietankowy sposób. Była aksamitna, z czasem lekko pylista.

W smaku pierwsze zawirowały słodycz i sugestia kwaśności. Splecione, przepychające się... aż nagle kwasek umknął, a została słodycz. Oddawała trochę karmelu i mnóstwo róż.

Wyobraziłam sobie cały, gigantyczny bukiet złożony z róż o intensywnie różowym kolorze oraz jaśniejszych, ale także różowych. Do głowy przyszła mi też rześka woda różana, która zadbała o to, by kwiaty nie zrobiły się zbyt ciężkie. Do bukietu dołączyły też inne kwiaty, acz o podobnym co róże charakterze.

Tuż za słodyczą zaakcentowała swoją obecność czarna, wilgotna ziemia. Kontrastowo do słodyczy rozeszła się gorzkość, umacniając ziemię i przywołując nibsy kakaowe. Lekko prażone, które zachowały soczystość. One wprowadziły ziarnistą, czarną kawę i właśnie same palone ziarna kawy. Zajęły pierwszy plan na pewien czas.

Ziemia wydała mi się soczysta... Skrywała słodkawo-wytrawne czerwone owoce. Dziką różę? Lub może dżem zrobiony i z niej, i z płatków róż?

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa karmel przeszedł w nieco mleczno-maślaną sferę. Słodycz wzrosła minimalnie, acz wprowadziła łagodność. Trwała przez chwilę. Ta delikatniejsza karmelowa, a także różana słodycz, chwilami zapuszczała się na pierwszy plan. Róże raz czy drugi otarły się o jakby "babciny" wydźwięk ubrań nasiąkniętych perfumami.

Wykorzystała to soczystość i zaprezentowała leciuteńko kwaskawe, raczej bardzo słodkie - aż niecodziennie - grejpfruty. One zaraz zmotywowały goryczkę, wplatając swoistą cierpkość. Gorzkość znów zaczęła rosnąć.

Karmel nagle zmienił się w mocno palony, też właśnie zahaczający wręcz o leciutką goryczkę. Podkreślił tym samym gorzkość palonego wątku. Nibsy i kawa znów przedarły się na pierwszy plan i trochę przegoniły karmel. Róże zostały niewzruszone.

Róże wydawały się wilgotne, pełne życia... podkradły się do nich soczyste, czerwone owoce i zaobfitowały w czerwone wino... które jakby wypływało z soczystych nibsów kakaowych. Przemknęła mi też wiśnia w likierze, która zachowała soczysty, lekki kwasek, a echo, już tak niewyraziste, że nie grejpfrutów, a cytrusów tylko pobrzmiewało.

Na końcówce nibsy o ziemistym zacięciu i ziarna kawy raz jeszcze wspięły się na wyżyny, acz ze słodyczą kwiatów już nie walczyły.

Po zjedzeniu został posmak nibsów nasączonych czerwonym, kwiatowo słodkim winem oraz słodyczy karmelu i róż. Czułam też echo kawy i lekką, soczystą cierpkość.

Całość była smaczna, acz nie porwała mnie. Róże, ziemia i kawa były co prawda zachwycające, jednak nibsy trochę jakby zbytnio odciągały od nich uwagę. Słodycz kwiatów obeszła by się z kolei bez karmelu, ale i tak nie była za wysoka. Soczystość pochodziła głównie od kwiatów, nibsów, ziemi, a owoców dobiegały tylko akcenty. Ciekawie to wyszło, acz brakowało "tego czegoś" do zachwytu. I czekolada mogłaby być grubsza, rozpływać się wolniej.


ocena: 8/10
cena: 4,50 € (za 25g; około 20 zł)
kaloryczność: 572 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.