czwartek, 25 kwietnia 2024

Chocolate Makers Puur - Dunkel - Noir - Dark Peru Awajun 80 % ciemna

Czekolady Chocolate Makers widziałam w internecie kilka razy i nawet chciałam zamówić przy okazji większych zamówień z różnych zagranicznych sklepów internetowych, ale zawsze a to akurat były niedostępne, a to coś tam jeszcze. Wreszcie jednak zamówiłam. Wyglądała bardzo w porządku, ale nie miałam żadnych przeczuć co do tego, jak konkretnie wyjdzie. 
Tabliczka, którą kupiłam jakoś od razu przypomniała mi Rózsavolgyi Csokolade Virunga National Park 77 % The Big Gorilla Bar ze względu na goryla, ale w jakim to kierunku pójdzie smak? Zwierzak znalazł się tam ze względu na region kakao będący jego środowiskiem naturalnym - las deszczowy, rosnący nad rzekami Cenepa i Santiago. Hodowcami kakao jest tam lud Awajun, którego farmerzy należą do kooperatywy NorAndino. Wspiera ona jakościowy rozwój obróbki kakao tam, lokalnie w Peru. Ponoć "to wokół smaku wszystko się kręci", powtarzając motto marki. Stworzyli ją Enver i Rodney, którzy obecnie mają zasilaną energią słoneczną, bezemisyjna fabrykę w Amsterdamie. Kakao jest ponoć ich pasją, o której ochoczo opowiadają. Ja tam zamiast gadać, wolałam wreszcie spróbować. Acz warto jeszcze wspomnieć, że do zrobienia tej tabliczki, zakupiono kakao od plemienia Awajún.

Chocolate Makers Puur - Dunkel - Noir - Dark Peru 80 % to ciemna  czekolada o zawartości 80 % kakao (blend z dodatkiem Criollo) z Peru, z Amazonii.

Po otwarciu poczułam splot migdałów i drzew, który wieńczyła mocna, czarna herbata liściasta. Przecięła to kwaśność wiśni, wchodząca w kwaśno-słodki kompot wiśniowy. W wiśniach było bowiem sporo pewnego ciepła. Pomyślałam też o konfiturze, a właściwie rogalikach aka crroisantach nadzianych dżemem wiśniowym lub posmarowanych takowym. Może wiśniowym z dodatkiem porzeczek czerwonych i czarnych. Kwaśność czerwonych owoców podkreśliły cytrusy, w tym grejpfrut. Nadały ogromnej soczystości całej kompozycji. Słodycz zaś była średnio mocna - nie odstawała, ale i nie narzucała się zbytnio. Wyszła bardzo integralnie i nienachalnie, mimo że niewątpliwie była.

Tabliczka wydawała się bardzo masywna i gęsta. Przy łamaniu była twarda i trzaskała głośno, właśnie masywnie. Brzegi kostek były wręcz ostre!
W ustach rozpływała się powoli i maziście. Dała się poznać jako zbita, ale nie twarda, choć też nie miękka. Wydawała się kremowo-maślana i syta, masywna. Z czasem ujawniała sporo soczystości, która jednak nie rozrzedzała jej. Niemal do końca zachowywała kształt.

W smaku pierwsza ruszyła zgaszona, acz i tak dość wysoka słodycz kwiatów i okrągłych biszkoptów, a tuż obok niej sugestia soczystości. Kwiaty wydały mi się delikatne, z jakiś drzewek owocowych, stojące w wazonie w przytulnym wnętrzu.

Sugestia soczystości obiecała delikatną kwaśność, ale na razie na tym zakończyła.

Gorzkość, która zaraz się odezwała, także dała się poznać jako delikatna. Poczułam drzewa, niektóre może trochę kwitnące owocowe, niektóre młode iglaste, a do tego trochę migdałów. Te jawiły się jako niemal maślane, wręcz słodko-nugatowe. Wyobraziłam sobie nugat z kawałkami migdałów w skórkach.

Echo kwasku osiadło w słodkim, acz wciąż kwaskawym, kompocie wiśniowym. Kwaśność jakby chciała, a nie mogła się rozwinąć. Maślanej, słodkiej nucie podszepnęła maślankę, acz ta nie rozwinęła się szczególnie wyraźnie.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa drobne, okrągłe biszkopty zmieniły się w rogaliki, czy też croissanty z nadzieniem wiśniowym. Kompotowe wiśnie z ochotą powitały dżemy i konfitury wiśniowe. Możliwe, że była to konfitura mieszana, wiśniowo-porzeczkowa z czerwonymi i czarnymi. Miały ciepły charakter, a ich słodycz rosła. Kryła się w niej jednak pewna dosadność... pieprzność? Przyprawy? Te także wyszły ciepło.

Rogaliki mogły być subtelnie ozdobione lukrem. Wiśniom z kolei zdarzyło się zahaczyć o lekką landrynkowość. 

Gorzkość jednak zgłosiła sprzeciw. Pojawiła się w niej mocna, liściasta herbata czarna. Zmotywowała do działania drzewa. Migdały jednak odleciały nieco na tyły, wciąż dodając motywy nugatu, kremu migdałowego z delikatnych, może wręcz blanszowanych sztuk. Tylko raz po raz migdał zaplątał się też jakiś wyrazistszy. Herbata jednak... w zasadzie dobrze sobie radziła. Wzmocnił ją drobny akcent dymu.

W soczystości też pojawiła się lekka gorzkawość, przywodząca na myśl obierane cytrusy - grejpfruta głównie. Do tego czułam cytrynę i... kwasek drzew?

Drzewa wiązały się z lekką świeżością, ale też cierpkością. Pojawiły się w przy nich odważniejsze pikantne przyprawy - chili, czarny pieprz i trochę cynamonu. Pieprzność na zasadzie kontrastu podniosła też słodycz.

Słodycz końcowo wróciła do kwiatowego wydźwięku, odrzucając co bardziej cukrowe wątki. Wpisała się w ciepło, w wizję kwiatów w wazonie w ciepłym, przytulnym wnętrzu (może z kominkiem?). Także w herbacie zaplątała się kwiatowa nuta.

Po zjedzeniu został posmak wiśni w wydaniu kwaśnym, acz kompotowo-konfiturowym i słodkim jednocześnie, a także migdałów i drzewnej herbaty. Czułam soczystość, ale nie mocną kwaśność. Migdałowy nugat mieszał się z echem maślanki. Słodycz wydawała się ryzykowna i nieco rozgrzewająca wraz z ogólnym poczuciem ciepła.

Całość była smaczna i dość ciekawa, mimo że prosta. Drzewa zmieniające się w herbatę, migdały o nugatowym, maślanym charakterze i odrobina maślanki pasowały do biszkoptów i rogalików. Soczystość była wysoka, kwaśność jednak nie. Konfiturowo-kompotowe wiśnie mieszały się wprawdzie z cytrusami, ale kwasek trzymał się na uboczu. Słodycz była znacząca, kwiatowa i trochę cukiernicza, ale nie przesadzona. Gorzkość przyjemnie się rozwinęła, ale akurat ta mogłaby być bardziej charakterna. Przejrzysta, niebanalna, ale nie było w niej niczego, co aż by mnie w sobie rozkochało. Wolałabym, by obeszło się bez tych bardziej cukrowych wybiegów.


ocena: 8/10
cena: €3,95 (za 80g; około 17 zł)
kaloryczność: 586 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.