wtorek, 9 kwietnia 2024

Sobieraj Chocolate Czekolada Ciemna Mleczna 45 % kokosowa wegańska

Jak wspomniałam przy Sobieraj Chocolate Czekolada z Miętą drugim otrzymanych serduszkiem była propozycja znacznie mniej w moim typie, bo "mleczna" wegańska. Uwielbiam pasty 100% kokosowe, mleczko kokosowe gości w mojej kuchni, a dania indyjskie z nim bardzo lubię, jednak w czekoladach kokos jakoś według mnie zwyczajnie nie wychodzi. A do słodzików jestem bardzo sceptyczna, więc nie spodziewałam się zachwytów. Acz tak siląc się na obiektywność, propozycja może i ciekawa, pod warunkiem, że miałaby wyjść.

Sobieraj Chocolate Czekolada Ciemna Mleczna to ciemna wegańska "mleczna" kokosowa czekolada o zawartości 45 % kakao z miazgą / pastą 100% z kokosa; słodzona słodzikiem ksylitolem, u mnie jako miniaturka, czyli czekoladka "serduszko", ważące 6g.

Zapach od razu jednoznacznie skojarzył mi się z masą, blokiem czekoladowym ze zmielonymi herbatnikami i wiórkami kokosowymi. Miał nieco tani, domowy charakter. Jego słodycz była średnio wysoka, ale jej wydźwięk był specyficznie wyrazisty w chłodny, rześki sposób. Nie wyszła jednak jawnie słoldzikowo. Wiórki i bardziej ogólna, mleczna kokosowość starały się to zdominować, ale był wyczuwalny i kokos, i to wszystko inne prawie na równych prawach, acz chwilami rzeczywiście z dominacją mleczka kokosowego. Gorzkość wydała mi się również średnio mocna, ale intensywna. Oddawała ziemię i zawarła w sobie paloną nutę. Zaznaczyła się w niej cierpkość, mieszająca się z olejem kokosowym.

Serduszko w dotyku wydało mi się trochę plastikowe, a także twarde i masywne. Doznałam jednak szoku przy odgryzaniu kawałka, bo zęby dosłownie zjechały mi po zbitej, nie miękkiej, ale i nie twardej masie (bliżej jej jednak do miękkości). Raz po raz zatrzeszczała w kryształkowy sposób. Wydała mi się strasznie tłusta i polewowo-wodnista.
W ustach ta czekolada za nic nie kojarzyła się z czekoladą, a z masą czekoladową. Było to bardzo ciężkie i tłuste, niczym masa z tłuszczu i proszku. Nie do końca miękkie, ale i nietwarde. To było jak jakiś konkretny, minimalnie lepkawy, ziarnisty zlepek z twardą wodą. Czuć proszek, drobinki i kawałki wiórków kokosa, a także wręcz śliskość tłustości. Osobliwe i odpychające.
Na koniec w ustach zostawały kawałki przemielonych wiórków kokosowych. Gryzione trzeszczały i skrzypiały dość soczyście. Niektóre były masywniejsze, prawie chrupkie i ewidentnie twardsze. Nie memłały się, a znikały dość szybko.

W smaku przywitała mnie kokosowa słodycz, która po chwili została wzmocniona inną, niedookreśloną. Wzrosła, wykazując rześkość i drobną jakby kokosową soczystość.

W słodyczy zaplątał się chłód, acz doleciała do niego także gorzkość, kierująca myśli ku zimnej, zbitej i czarnej ziemi. Musiała być to ziemia wilgotna, może przemarznięta po zimie. Gorzkość zaszarżowała, acz nie była siekierą, zaraz się opamiętała. Kakaową rozbijała i łagodziła drobna goryczka oleju kokosowego.

Gorzkość kakao walczyło jednak o siebie, zaraz przytaczając wizję przypalonej, domowo-taniej polewy czekoladowo-kakaowej. W nucie spalenizny odnotowałam jakby metaliczną nutę przypalonej blachy, a potem też maślaność takowej masy.

Kokos po chwili płynął już na wielu płaszczyznach, a maślaność mu pomogła. Łączył słodycz z cierpką goryczką. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa przedstawił się jako wyraźnie śmietanka i mleczko kokosowe, z zawartą w nich lekką jakby mdławą tłustością smakową. Kokos był słodki w łagodny sposób, jednak obok niego słodycz rosła znacząco.

I oddzieliła się od niego - poczułam wyraźnie słodzik. W nim ulokowała się rześkość, do której dołączyła jakby słodko-ziołowa cierpkość. Pomyślałam o mięcie, eukaliptusie itp. Także ona wydawała się spłycać smak kakao, a dziwnie podkreślać olej kokosowy. 

Bliżej końca kompozycja przedstawiła się jako zdrowa wersja budżetowego, domowego bloku, masy czekoladowej z przemielonymi maślanymi herbatnikami i wiórkami. I tu pojawiła się przypalona polewa kakaowo-czekoladowa. Smak słodkich wiórków kokosowych i miazgi kokosowej 100% próbował się przebić, ale tonął w reszcie. Nieco nakręcał się od kawałków kokosa.

Tło jednak... Było tłuste, goryczkowate i słodkie... Chwilami słodzik próbował udawać słodycz konwencjonalną, ale rześkość i chłód stały mu na drodze. Mimo wyrazistości poszczególnych nut, wydawało się to kryć lekką wodnistość.

Kawałki kokosa, wiórków na koniec wyszły wyraźnie kokosowo - słodkawo, świeżo.

Po zjedzeniu został posmak goryczkowatego oleju kokosowego, mieszającego się z palono-ziemistą gorzkością kakao oraz kokosa bardziej mleczkowo-wiórkowego. Ten wyszedł słodko, choć słodycz należała głównie do zimnego, jakby wodnistego, a strasznie słodkiego, słodzika. 

Czekoladkę uważam za złą. Tragiczna, nieczekoladowa struktura tłustego zlepa z proszku była obrzydliwa, a smak kojarzący się z tanim, ale zdrowym blokiem czekoladowym i przypaloną polewą czekoladową nie uratował sytuacji. Gorzkość kakao podbita olejem kokosowym oraz zimny słodzik zdominowały kompozycję. Kakao miało niewiele do powiedzenia, a mleczko, śmietanka i wiórki kokosowe nie znalazły przyjemnej płaszczyzny do popisu. Myślę, że jak na "mleczną" czekoladę wegańską, smakowo jeszcze nie było tak zupełnie najstraszliwiej - w strukturze jednak nie umiem się nawet na siłę niczego pozytywnego doszukać.
Mimo że to takie maleństwo, dosłownie gryza zostawiłam Mamie, chcąc jej pokazać paskudę. Mama podzieliła moje zdanie: "Jakie to było okropne, takie małe, a tak odpychające. W ogóle z czekoladą się nie kojarzyło. Tłusty zlep, w smaku jakby udawał ciemną czekoladę, a gorzki był jakoś dziwne. Ziołowa, lekowa gorycz i jakby z chwastami, co to ktoś przy drodze nazbierał. Słodzikowe to... I okropne. Nie wiem, po co to jeść. Jakby ktoś nie mógł cukru i mleka, to już lepiej nic niż to coś. A konsystencja oblech". Mama jak ja nie cierpi słodzików, ale ona i mleczka kokosowego nie lubi (w przeciwieństwie do mnie).
Nie jesteśmy docelowymi odbiorczyniami, ale żadna z nas nie umie powiedzieć, kto niby miałby celem tego czegoś być.


ocena: 2/10
kupiłam: dostałam od sobierajchocolate.pl
cena: jak wyżej, ale cena to 23 zł za tabliczkę 70g
kaloryczność: nie znam
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa 45%, pasta kokosowa / miąższ z kokosa 28,5%, tłuszcz kakaowy, ksylitol
fiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.