piątek, 11 października 2024

BTB Chocolate Czekolada Ciemna Colombia 80% ze Smoczym Owocem z Kolumbii z pitają

Pitaja, choć jadam bardzo rzadko, to jeden z moich ulubionych owoców. Koniecznie odmiana o białym środku, bo inne do mnie nie przemawiają, są gorsze. Jak jednak otrzymałam dzisiaj prezentowaną czekoladę, ucieszyłam i pomyślałam, że nieźle trafili. Kiedy bowiem odezwałam się do BTB z prośbą o nowe czyste ciemne, dodałam, że tym razem z ochotą popróbuję też tabliczek z dodatkami w górach. Nie wskazałam jednak konkretnych. Ucieszyłam się oczywiście, bo każda otrzymana czekolada cieszy, ale też ze względu na dodatek. W zasadzie... Był ryzykowny, bo wersja suszona nawet mojej ulubionej odmiany (o której pisałam na Instagramie  https://www.instagram.com/p/CeeVNCSMEWk/?igsh=MXUxaGdjdGEzaG8ycA==) mi nie podeszła. Aczkolwiek fakt - tamta była bardziej kandyzowana, a BTB zdecydowało się na owoc czysty. Tu jednak nie sądziłam, że różowa liofilizowana wyjdzie lepiej (nieliofilizowaną kiedyś spróbowałam na sushi, bo mi je ozdobili), ale i tak byłam ciekawa. W końcu to pitaja. 
Czupel to taki szczyt, który od dawna chciałam zobaczyć, jednak na tyle niski, że nie chciałoby mi się jechać specjalnie na niego. Stąd po Malinowej Skale poszłam do Malinowa, a nieco później zdecydowałam się jeszcze odbić właśnie na ten szczyt. Droga była niemal prosta i przyjemna. Na szlaku nie spotkałam nikogo, bo i w zasadzie żółty szlak, którym szłam niby jest, ale nie wszystkie mapy go pokazują. W oddali na niebie wisiały chmury, na szczycie spadła może kropla, ale jeszcze długo miałam spokój. Z Czupla kawałek się wróciłam - nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się na skrzyżowaniu dróg - i poszłam do schroniska Chata Wuja szlakiem czerwonym, na którym to już złapał mnie chwilowy deszcz z małym gradem, a potem leśną droga do Szczyrku. 

BTB Chocolate Czekolada Ciemna Colombia 80% ze Smoczym Owocem to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao z Kolumbii ze smoczym owocem (pitają / pitahayą).

Po otwarciu poczułam wyrównany zapach pitai, która kojarzyła się z mieszanką kwiatów i rześko-słodkich owoców - jakby egzotycznej fuzji truskawek i winogron, oraz czekolady. W zasadzie... gdy wąchałam spód, pitaja nieco dominowała. Czekolada wydała mi się ananasowo kwaskowata albo...kawowo kwasowo-gorzkawa? Pomyślałam też o melonie i kwiatowym marcepanie.

Na spodzie lśniącej tabliczki dodano kilka raczej sporych, wysokich plastro-kawałków suszonej pitai. W dotyku wydawały się twarde, ale to tylko pierwsze wrażenie.
Przy łamaniu twarda tabliczka trzaskała chrupko i głośno, a kawałki dodatku zachowywały się różnie. Niektóre chrupko się ni łamały, ni rwały, inne zostawały w jednej lub drugiej części. Trzymały się dość dobrze, ale da się je wyrwać. Wówczas zaskoczyły zwartą miękkością.
W ustach czekolada rozpływała się w średnim tempie. Była maślano tłusta i zbita, a także trochę lepka. 
Pitaja raz czy drugi w pierwszej chwili wydała mi się nieco scukrzona. Trzymała się jej przez pewien czas, a potem w przypadku większych kawałków odpadała. Zaś w przypadku odgryzionych mniejszych, rozchodziła się na pitajową masę. Chwilowo wydawała się jędrnawa, ale zaraz rozchodziła się na farfoclo-drobinki i pesteczki. Przebierała soczystość, wpisując się w to, jak czekolada nagle szybko zaserwowała sporo soczystości.
Owoce gryzłam głównie na koniec, gdy czekolada zniknęła. Tylko nieliczne podgryzałam już wcześniej, obok czekolady.
Pitaja zdążyła więc nasiąknąć i zmięknąć porządnie. Jędrność zależała od wielkości kawałka - gdy odgryzłam mały kawałek dodatku, w zasadzie jędrność była bardzo niska. Gdy jednak odgryzłam połówkę kawałka lub prawie cały, jawił się jako średnio jędrny. Pitaja przedstawiła się jako miękko-gluciasta. Kojarzyła się trochę z owocem kisielowatym i siemieniem lnianym. Jej pestki subtelnie strzelały.
 
W smaku najpierw poczułam kwiatową słodycz pitai, do której po chwili dołączyło bardzo słodkie ciasto. Musiało zawierać pokaźną warstwę kremu budyniowego. 
Gdy spróbowałam czekoladę osobno, okazało się, że w zasadzie nie przesiąkła specjalnie pitają, jednak wydawała się nieco słodsza niż czysta BTB Chocolate Czekolada Ciemna Colombia 80 %. Zachowała jednak egzotyczny kwasek, ale nawet w kęsach bez dodatku był jakby osłabiony.

Słodycz wzrosła i choć baza próbowała iść w cięższym, maślano-karmelowym kierunku, rześka egzotyczna pitaja zaprotestowała. 

Wyobraziłam sobie ciasto z lekką galaretką na wierzchu, która miała owocowy smak i sporo zatopionych w sobie jasnofioletowych winogron. 

Słodycz ogółu bardzo wzrosła, lecz miała lekki, zwiewny charakter kwiatów, więc nie męczyła. Kwiaty mieszały się z drzewami. Połączyła się kwiatowość smoczego owocu z wizją ukwieconych, kwitnących drzewek owocowych.

Palona nuta, jako że z karmelem nie wyszło, przełożyła się na gorzkość. Oddawała palona kawę. Może ciasto miało kawowy spód? Przewinęło się espresso, które mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wzmocnił dym. 

Gorzkość w obliczu rześkiego owocowego wątku bardzo wzrosła. Nie była to siekiera, ale odważny akord. Maślaność przemknęła w oddali, ale szybko zniknęła.

Pitaja subtelnie mieszała się z czekoladą - współpracowały, nie przeszkadzając sobie. Czekolada nią nie przesiąkła, ale dodatek podkreślił w niej słodycz i gorzkość, a wykreślił jakąkolwiek kwaśność. 

Słodycz poszła w kierunku świeżych, słodko-soczystych fig i banana. W oddali zaznaczył się chyba ananas, ale w wersji niemożliwie słodkiej - jako ananas z puszki? 
W przypadku kawałków pozbawionych pitai, ananasowa nuta była kwaśniejsza. W tych fragmentach wychwyciłam też trochę rodzynek i chyba cytrusów.

W oddali doszukałam się marcepanu z mocno kawowa nutą, który jednak końcowo uległ pitai. 

Bliżej końca czekolada pobrzmiewała już tylko ciastem z budyniowym kremem i rzęski mi owocami, oddając pitai pole do popisu. 

Tę końcowo czuć wyraźnie, nawet niegryzioną. A gdy już ją gryzłam po tym, jak zniknęła czekolada, zaserwowała mi nienachalną, ale jednoznaczną słodycz. Czuć, że to pitaja, która miała kwiatowy charakter i zahaczała o jakby bananowe, nieco truskawkowe, jasnofioletowe winogrona. 

Po zjedzeniu został posmak kwiatowo słodkiej, rześkiej pitai z bananowo-winogronowym echem i cierpko-gorzkiego, trochę odymionego espresso oraz budyniowego ciasta biszkoptowego. Wyłoniła się też maślaność i motyw ukwieconych drzew.

Czekolada wyszła bardzo ciekawie i smacznie. Jak na czekoladę ciemną z pitają, nawet bardzo. Czuć bowiem wyraźnie sam owoc! Bez trudu da się rozpoznać pitaję. Co więcej, nie narzucała się pysznej, czekoladowej bazie. Ukryła nawet jej za mocną maślaność i w smaku, i w strukturze - bo zwłaszcza w tej ostatniej odciągała uwagę kompletnie. Zostawiła tylko nieprzeszkadzającą część. Niestety jednak wyeliminowała kwaśność - tę czuć głównie w kęsach bez smoczego owocu. Wyszło to ciekawie, gdy jadłam raz z nim, raz bez niego - rozmieszczenie sprawiało, że nie da się inaczej. Miałam wrażenie, że trochę pyszności bazy jednak ucieka. Mimo to, ogół zapewnił mi bardzo przyjemne chwile i na trasie, i podczas weryfikacji odczuć już w domowych warunkach. W smaku nie była lepsza niż czysta, ale jeśli mam o niej myśleć jako o czekoladzie ze smoczym owocem, była naprawdę zacnie skomponowana i ukryła zbyt maślaną strukturę. Na pewno pitaja o wiele lepiej współpracowała z tą bazą niż czarne maliny w BTB Chocolate Czekolada Ciemna Colombia 80 % z Czarnymi Malinami.


ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od BTB Chocolate
cena: jak wyżej, ale cena to 10 zł (za 50g)
kaloryczność: 566 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarno kakao, cukier trzcinowy nierafinowany, pitaja liofilizowana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.