Po U Dziwisza Czekolada Sao Tome Dark 80 % czekała mnie dzisiaj przedstawiana tabliczka. Normalnie mleczna za nic by mnie nie zaciekawiła, ale jak uzgadniałam z marką, co wyślą, napisano mi, że z tej są wyjątkowo zadowoleni i dumni i chcą mi ją pokazać. Uznałam, że spróbuję, ale nie w domowych warunkach, bo zwyczajnie mleczne to nie moja bajka. Wzięłam ją więc w Tatry. Jako że czekolada mogła być dość ciekawa, uznałam, że otworzę ją na znanym szczycie, Kasprowym. Weszłam na niego niebieskim szlakiem z Kuźnic przez Skupniów Upłaz (Karczmisko). To podejście jest sto razy dogodniejsze niż ostre równoległe żółtym szlakiem. Słońce trochę przygrzało, trochę sporo ludzi było, ale narzekać nie można. I tak bardzo się stęskniłam za wyższymi Tatrami! Miałam nadzieję, że czekolada okaże się godna, acz... miałam małe wątpliwości co do niej.
U Dziwisza Czekolada Sao Tome Milk 50 % to czekolada mleczna o zawartości 50 % kakao z Sao Tome.
Po otwarciu poczułam intensywny zapach mleka, mieszającego się z niejasną, ale na pewno bardzo rześką owocową nutą. Pomyślałam o niedojrzałym arbuzie, świeżej fidze i czymś, czego nie umiałam nazwać. To już mieszało się z nieco cięższą słodyczą miodu i ziemistym akcentem.
Lśniąca, dość tłusta w dotyku tabliczka przy łamaniu trzaskała głośno i chrupko. Wydała mi się nieco krucha, ale nie kruszyła się.
W ustach rozpływała się łatwo, w tempie szybkawo-umiarkowanym, po chwili kremowo, delikatnie mięknąc. Była tłusta, łącząc w sobie tłustość masła i śmietanki. Wyszła gładko i maziście. Połączyła rześkość, lekką soczystość i prawie wodnistość, z odrobiną ciężkości. Czułam w niej też pylistość. Znikała tłusto i rzadko jak mleko z wodą właśnie.
W smaku przywitało mnie kakao sugerujące lekką ziemistość. Już po chwili podlało je pełne mleko, niosące swoją naturalną słodycz oraz subtelna słodycz kwiatów. Wyobraziłam sobie drobne, ale dosadnie pachnące białe kwiaty. Zaplątał się przy nich cierpkawy pyłek kwiatowy.
W słodyczy pojawił się przebłysk owoców. Czerwonych i egzotycznych? Na pewno bardzo rześkich, wręcz orzeźwiających. Czyżby przemknął mi niezbyt dojrzały arbuz? I... coś melonowego? Może też, ale ta to już prawie nieuchwytna, świeża figa?
Arbuz zaraz ukrył się w kwiatach. Słodycz rosła bowiem w kwiatowo-miodowym kierunku. Mniej więcej w połowie rozpływania się kąsa wielokwiatowy miód zajął niemal pierwsze miejsce w smaku, jednak ogół wcale nie był bardzo słodki.
Lekka gorzkość odległe zasugerowała ziemię, lecz ze względu na ogólną rześkość wyobraziłam sobie raczej szary dym, który zaczyna rozwiewać wiatr. Wiatr rześki i lekko chłodny.
Owocowy wątek podszedł pod delikatny kwasek jakiś czerwonych owoców. Pomyślałam o niedojrzałym arbuzie, ale wmieszanym w... Owocowy koktajl? Sałatkę owocowa? Z arbuzem i... Zielonymi winogronami?
To na zasadzie kontrastu podbiło mleko. Z czasem zrobiło się cięższe i zmieszało ze słodyczą miodu, fig tym razem suszonych i kwiatów. Słodycz pozwoliła sobie na więcej, jednak i lekka cierpkawość (dymu?) podskoczyła na końcówce. Mignęło mi też... cierpkawo-słodkie wino ni czerwone, ni jakieś różowe?
Po zjedzeniu został posmak bardzo rześki, owocowy - w głowie wciąż siedział mi arbuz, coś bardziej winnego - rześkiego, ale już nie świeżo owocowego - a także jeszcze coś egzotycznego i kwiatowego. Wszystko to mieszało się z dosadnym pełnym mlekiem. Cierpkość kakao dodała jeszcze sporo ziemi i już odrobinkę dymu.
Da się rozpoznać, że została zrobiona z tego samego kakao, co U Dziwisza Czekolada Sao Tome Dark 80 % ze względu na specyficzne przebłyski arbuza, egzotycznej rześkości, przechodzącej w dziwne wino, słodycz miodu, fig i kwiatów. Akcent kwasku pojawił się też w dzisiaj przedstawianej, ale wyszedł bardziej rześko ze względu na kontrast z pełnym mlekiem. To uczyniło tę kompozycję soczyście-rześkawą i ciężkawą jednocześnie - wg mnie takie owoce niezbyt pasowały do mleka. Efekt interesujący, ale ciekawostkowo, w małej ilości. Zgrzyty między nutami przeszkadzały mi bardziej niż wersji 80%. Na plus jednak w porządku struktura. Czekolada nie była za słodka, ale jej gorzkość, niezdecydowany kwasek i jednak mleczność sprawiły, że zjadłam pół (większość w górach - w tym dwie kostki jako weryfikacja odczuć w domu) i tyle mi wystarczyło. Nie moja bajka, zbieranina różnych motywów, a brak jednego, naprawdę dosadnego. Czekolada spokojna, jakby próbowała być bardzo uniwersalna, przez co dla mnie trochę nudna.
Reszta powędrowała do Mamy. Po kostce powiedziała: "Niesmaczna, w ogóle jakby nie mleczna, a ciemna, jakby tak bardzo dużo kakao miała, tak z 80%, bo w gorzkość idzie, która aż w posmaku zostaje. Mało słodka, ale jednocześnie bez takich przyjemnych nut ciemnych czekolad, bez wyraźnej kwaśności czy takiej głębokiej gorzkości". I resztkę oddałyśmy ojcu.
ocena: 6/10
kupiłam: Sklep U Dziwisza (dostałam)
cena: 22 zł (za 50 g; ja dostałam)
kaloryczność: 556 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: miazga kakaowa, mleko w proszku, cukier trzcinowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.