sobota, 19 października 2024

Zoto Duo Fermentation Heap Mwena Semcu - Bundibugyo Uganda 72 % ciemna z Ugandy fermentowana na starcie

Kocham różnego rodzaju porównania, więc gdy dostrzegłam na stronie sklepu duet tabliczek marki Zoto, która już porządnie zapisała się w moim sercu i pamięci, musiałam kupić. Zaintrygowały mnie nieziemsko, bo jeszcze takiego porównania nie miałam okazji zrobić. Regiony to najoczywistsze porównywanie, temperatura prażenia czy sposób konszowania to kolejne możliwe opcje, ale... sposób fermentowania ziaren? A przecież to właśnie fermentacja ma kolosalny wpływ na końcowy efekt. Poprzez ten proces można wydobyć pewne nuty, inne zaś wyciszyć - jak zamarzy się czekoladnikowi! Właśnie tym pobawiła się marka Zoto, obrabiając ugandyjskie kakao na 2 sposoby. Jej twórcy postanowili pokazać różnicę, jak smakuje czekolada z kakao, które fermentowało w skrzyniach (w sumie 350 kg), a jak luzem bez skrzyń, na dużej stercie (ważącej 120 kg). Użyli kakao producenta Chocolatoa. I jedne ziarna, i drugie fermentowały przez 7 dni i były 3 razy przewracane / mieszane. Suszenie wstępne trwało 24 godziny, suszenie na słońcu 6 dni pod filtrem przeciwsłonecznym, a pieczenie 25 minut w 120 stopniach. Jako że nigdy nie spotkałam się z opisami, że kakao fermentowało na wielkiej stercie bez pudeł, uznałam, że może być mniej cenione. A jednocześnie... ingerencja człowieka była mniejsza, więc może zachowało więcej nut i klimatu regionu? Idąc tym tropem, uznałam, że to właśnie czekolada z kakao fermentowanego na wielkiej stercie bez pudełek, pójdzie jako pierwsza. Z tego, co poczytałam, Mwena to chyba nazwa własna tego konkretnego kakao od eksportera Semcu

Zoto Duo Fermentation Heap Mwena Semcu - Bundibugyo Uganda 72% to ciemna czekolada o zawartości 72% kakao Mwena (67% miazga + 5% tłuszcz) fermentującego na dużej stercie z Ugandy, z regionu Bundibugyo.

Po otwarciu poczułam zapach kwaśno-słodkich, bardzo ciemnych wiśni, zestawionych ze słodkimi kwiatami i suszonymi figami. Złociste figi także wiśniom podszepnęły lekką suszoność. Część słodyczy odleciała w karmelowym, ale dziwnie ciężkim, wręcz alkoholowym kierunku. Obok pojawiła się wyrazista skoszona trawa, wprowadzająca rześkość i wręcz wilgoć. Pewien chłód? W tle pojawiły się spokojne orzechy, które wszystko to zgrały. Czułam brazylijskie i fistaszki - raczej prażone - oraz młodziutkie, świeże włoskie.

Twarda tabliczki podczas łamania wydawała głośne, jakby nieco kruche trzaski. Przekrój sugerował ziarnistość.
W ustach rozpływała się średnio i średnio powoli. Utrzymywała zbitość niemal do końca, ale dała się poznać jako miękka. Usta oblepiała w stopniu minimalnym, choć pokrywała podniebienie lekką, soczystą mazią. Była maślano-kremowa i aksamitna, a także coraz bardziej soczysta. Pod koniec zrobiła się lekko pylista i znikała bardzo rzadko, zostawiając lekką suchość.

W smaku pierwsze wystrzeliły słodkie, suszone, miękkie figi o złotym kolorze oraz kwiaty. Pomyślałam o delikatnych, białych i... przechodzących bardziej w ziołowe klimaty? Figi miały wręcz miodowy charakter, acz i przebłysku marginalnej soczystości się w nich doszukałam.

Przy słodkich, delikatnych kwiatach pojawił się rumianek, który wprowadził lekką goryczkę (mimo że sam też był trochę słodki), a część słodyczy przejął nieśmiały karmel.

Figi w tym czasie... zrobiły się jeszcze esencjonalniej słodkie. Suszone i... duszone w miodzie? Miodzie pitnym z odrobiną korzenności? W słodycz wkradła się ciężko słodka alkoholowość. Początkowo jeszcze niedookreślona, ale coraz wyraźniejsza i niewątpliwie trochę rozgrzewająca. Pomogła jej odrobina przypraw korzennych.

Na zasadzie kontrastu, do kompozycji dołączyła skoszona trawa i młode, zielone listeczki na drzewach wiosną. Rośliny naniosły jakby wilgoć - rosę? Wiosenną mżawkę? W motywie trawy przemknął delikatny kwasek, który zapowiedział soczystość czerwonych owoców.

Goryczka przybrała na sile. Po ustach rozeszła się gorzkość jakby trochę hamowana prażeniem. Poprzez nie, a także poprzez duszono-alkoholowe ciepło wkroczyły orzechy. Pomyślałam o pieczono-prażonych orzechach brazylijskich i arachidowych. Za nimi narosła gorzkość, prezentując się z dość mocnej (ale nie dominującej), zdecydowanej strony. Pojawiło się też trochę orzechów włoskich, ale z kolei kontrastowo świeżych surowych i młodziutkich, a więc słodkich. Choć w charakterniejszy sposób.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa kwasek nasilił się, idąc w zdecydowanie soczystym kierunku. Błysnęły poziomki, a tuż za nimi czereśnie. Czereśnie utrzymały się nieco dłużej. Pomyślałam o charakternej, niemal winnej odmianie kordia, po czym zmieniły się w wiśnie. Wiśnie... słodkie i miejscami podsuszone?

Słodycz w tym czasie niby próbowała uderzać na karmelową nutę, acz ciepło sugerowało jej raczej przyprawy. Czułam rozgrzewanie - kontrastowo do rześkości i świeżości coraz mocniejsze. Przewinął się niemal karmelowo słodki, ciężki alkohol - koniak? Whisky?

Owoce doleciały do alkoholu i to było to - wiśniowy koniak! Po chwili zaczął zmieniać się w lekko bądź w ogóle złudnie alkoholowy syrop wiśniowy z kwiatami. Najpierw piekł nieco alkohol, potem taka wręcz skondensowana słodycz, ale była zrozumiała, a nie męcząca.

Z orzechów ostały się świeże włoskie. Stanęły na czele wątku właśnie świeżego. Wyobraziłam sobie kwitnące drzewka wiśniowe i czereśniowe, a także wczesnowiosenny wietrzyk. Wręcz chłód? Drzewka jakby wystraszyły się lekkich przymrozków, które wprowadziły eukaliptusową nutę.

Po zjedzeniu został posmak wiśniowego... mało alkoholowego koniaku? Syropu o alkoholowym charakterze, ale bez alkoholu? I suszonych fig o niemal miodowym charakterze. O kwasek zawalczyły nie tylko wiśnie, ale też wielkie, bardzo ciemne czereśnie. Pomógł im chłodno-słodki eukaliptus i mnóstwo kwiatów. Wyszły ciężkawo-słodko, jak by chodziło o syrop z nich, jednak ogół nie był taki jednoznacznie ciężki. Tu pomogła roślinna wilgoć, kwitnące drzewka i neutralniejszy rumianek.

Całość była bardzo intrygująca i smaczna. Połączenie ciężko-rozgrzewających, słodkich nut z rześkimi i jakby wręcz wilgotnymi wyszło genialnie. Słodkie figi, niemal miód i kwiaty, trochę ich cierpkości, goryczki dopuściły do głosu kwasek czerwonych owoców, ale i on wpisał się w słodycz. Alkoholu - koniaku? miodu pitnego? - i syropu. Czułam głównie wiśnie, ale też poziomki i czereśnie. Orzechy prażone, potem świeższe włoskie, dobiegający karmel i eukaliptus ze skoszoną trawą i młodymi drzewkami, wczesna wiosna - ach, jaki to miało cudowny klimat! Urzekający w sposób poważniejszy, uwodzicielski, ale z dozą figlarności. Gdyby nie przytłoczyła mnie trochę słodyczą, bez trudu zdobyłaby maksymalną ocenę.

Sok wiśniowy i suszone wiśnie, poziomki, figi, końcowe rozgrzewanie, ogólna rześkość Beskid Chocolate Uganda Semuliki Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % Kakao w zasadzie były podobne. 
Pikantny miód, trochę drzew, rześkość, lekki kwasek wiśni, ale przede wszystkim lukrecjowość / anyżowość Prime chocolate bean-to-bar Uganda Semuliki Forest 70 % zgrywały się z nutami Zoto - ta alkoholowość i rozgrzewanie, a potem chłód eukaliptusa dały w sumie podobny klimat.


ocena: 9,5/10
cena: €13,95 (około 60 zł za zestaw 2 tabliczek po 45g)
kaloryczność: 309 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie, ale chciałabym do niej wrócić

Skład: ziarna kakao 67%, tłuszcz kakaowy 5%, cukier

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.