Do otwarcia tej czekolady byłam pewna, że zjem ją w domowych warunkach w dniu, w którym chciałam coś mniej degustacyjnego. Marzyła mi się herbaciana kompozycja ze szczyptą przypraw, jednak gdy już ją otworzyłam, odnotowałam zapach taki, że... no cóż, uznałam, że to jeszcze nie jej pora i poczeka do następnego wyjazdu w góry. Zabrałam ją na sporą pętlę w Beskidach. Ruszyłam ze Szczyrku niebieskim szlakiem na Skrzyczne. Po krótkim marszu wyszłam na schronisko i uznałam, że to pora na tę czekoladę.
Beskid Chocolate Czekolada Rzemieślnicza Chai Latte z herbatą i mieszanką aromatycznych przypraw Mleczna 55 % kakao Nikaragua to ciemna mleczna czekolada o zawartości 55% kakao odmiany Amaya z Nikaragui z herbatą cejlońską, wanilią, cynamonem, imbirem i kardamonem; inspirowana indyjskim napojem Chai Latte.
Po otwarciu uderzył mnie intensywny zapach ciepłego cynamonu, który mieszając się z ogromem mleka i słodyczą, poszedł w nieco rzygowinowym kierunku. Oprócz niego czułam korzenno-ciepłe, mniej jednoznaczne przyprawy. Goryczkowaty kardamon mieszał się z orzechowawo-drzewnym akcentem. Doszukałam się cierpkości, być może herbacianej, a także czegoś plastikowo-mydlanego, skrytego w korzenności. Słodycz połączyła wanilię, kwiaty i karmel, lecz nie była za wysoka.
Tabliczkę cechowała twardość i masywność. Podczas łamania trzaskała nie tyle głośno, co konkretnie, obiecując gęstość i zbitość.
W ustach rozpływała się w średnim tempie. Potwierdziła się jej gęstość. Była bardzo kremowa, tłusta w maślany sposób i niemal idealnie gładka. Sporadycznie trafiłam na leciutki, ziarnisty element przypraw. Była tłusta w maślany sposób, jednak znikała niczym tłuste mleko.
W smaku pierwszy rozbrzmiał intensywny, lekko gorzkawy kardamon, wzmocniony nieoczywistą, cierpkawą goryczką. Zaraz rozłożył się cały korzenny wachlarz, a goryczka przedstawiła się jako czarna herbata. Do dominującego kardamonu dołączył cynamon i odrobina imbiru.
Zza przypraw popłynęło mleko i delikatna słodycz. Mleko nieco spowolniło przyprawy, co wykorzystała słodycz. Zaczęła rosnąć odważnie, ale nie jakoś bardzo mocno. Wpisała się w ciepło, robiąc aluzje do karmelu. Zaraz jednak trochę się wycofał, otwierając drogę wanilii i... kwiatom?
Mleko dało się poznać jako naturalne i pełne, a ze względu na ciepłą pikanterie przypraw pomyślałam o ciepłym mleku z nimi. Zakręciły się w nim... suszone liście czarnej herbaty. Była coraz wyraźniejsza.
Przyprawy z czasem porządniej wydobyły herbatę. Cierpkość uplasowała się właśnie w niej. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa dodatkowo wzmocniła subtelne kakao o orzechowym charakterze. Splotło się w jedno z tą łagodną, czarną herbatą. Gorzkość, którą sugerowały przyprawy, nie nadeszła. Czułam jedynie gorzkawość.
Z czasem słodycz na mlecznej fali wzrosła znacząco. Wanilia wyłoniła się wyraźniej, w zasadzie rządząc w słodkim wątku. To zaś skierowało imbir w ryzykownie nieco mydlanym kierunku. A jednak... jakby próbował zapewnić ostrawą soczystość?
Z pomocą przyszła jednak słodka soczystość z oddali. Była subtelna... Trudna do nazwania, acz może leciutko... Mandarynkowa? Czmychnęła jednak w rześkawe kwiaty. Słodycz jednak nie podjęła tego lżejszego tonu - jawiła się raczej jako dość ciężkawa.
Końcowo łagodna, ale czarna herbata przemieszała się z kardamonem, siląc się na lekką, cierpkawą goryczkę, acz tę skutecznie stopowało mleko i silna, ale szlachetna i niedrapiąca słodycz.
Po zjedzeniu został posmak kardamonu i jego lekkiej goryczki, spleciony ze szlachetnie cierpkawą czarną herbatą - czy raczej jej cierpkością - oraz cynamonem. Czułam też pełną mleczność i słodką wanilię.
Ogół był smaczny, jednak mam parę zastrzeżeń. Jak na kompozycję stylizowana na herbatę z przyprawami, za mało było mi tu herbaty. Uległa przyprawom i mleku do tego stopnia, że dałabym się nabrać, iż jej nuta pochodzi od kakao. Splot przypraw i mleka wyszedł nieźle, choć i on mógł wyjść lepiej. Na plus, że nie było za słodko. Mimo to, bez wanilii by się obeszło. Ogólnie więc można spróbować i trochę podjeść z ochotą, ale w warunkach domowych, nie górskich mogłoby mnie znudzić w większej ilość (dojeść dojadłam, ale bez szału - gdyby kardamon i imbir nie były nielubianymi przez Mamę przyprawami, tak z 1/3 powędrowała by do niej).
Przyszła mi na myśl Beskid Chocolate Nikaragua Mila Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % o nutach wanilii, kwiatów, drewna, herbaty z rześkością kokosa. Była oczywiście bardziej gorzka i bogata w owoce, jednak dałabym się nabrać, że to to kakao było bazą ze względu na to, że samo w sobie smakowało trochę dodatkami dzisiaj przedstawianej. A jednak bazą było kakao, z którego zrobiono Beskid Chocolate Nikaragua Amaya Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 %, która również miała nuty kwiatów i cytrusów, ale na pewno nie herbaty. W podlinkowanej czułam za to drewno sandałowe - tu więc wydaje mi się, że mogło lepiej zaopiekować się dodanymi przyprawami. I w takim wypadku nie ma wątpliwości, że herbatę w dzisiaj przedstawianej czuć tę dodaną, nie płynącą z czekolady.
ocena: 8/10
kupiłam: Beskid Chocolate (dostałam)
cena: 25 zł (za 70 g; ja dostałam)
kaloryczność: 551 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: ziarno kakaowca, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, cukier trzcinowy, herbata Ceylon 5,5%; wanilia Bourbon, cynamon, imbir liofilizowany, kardamon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.