Gdzie jest Fabryka Czekolady Zotter? Pewnie większość z Was bez problemu odpowie, że w Austrii. No, tak. To fakt, a dokładniej w Styrii. Jest to malowniczy rejon, z pokrytym lodowcem, masywem Dachstein wznoszącym się na około 3000 m npm na północy oraz oddzielonymi lasami i jeziorami licznymi winnicami na południu. Właśnie z wina słynie Styria. Nie byle jakiego, a... różowego, wytwarzanego z czarnych winogron w procesie podobnym do produkcji wina czerwonego. Rzekomo smakuje jak połączenie czerwonego i białego, jednak taką mieszanką nie jest. Schilcher to właśnie różowe wino, jednak produkowane tylko i wyłącznie w Styrii.
Jakie jeszcze spożywcze ciekawostki znajdziemy w Styrii? Chociażby olej z pestek dyni.
Zotter wpadł na genialny pomysł (jakoś mnie to nie dziwi) połączenia tego wszystkiego tak, żeby miłośnikom czekolady jakoś Styrię streścić.
Po rozchyleniu papierka poczułam smakowity zapach czekolady z całkiem silnie alkoholową nutą, oraz motyw kojarzący się z czymś wytrawnym... Po przełamaniu nasilił się i określiłabym go jako trochę chlebowo-marcepanowy; taki zapach pestek dyni, ale nie tylko.
Łamiąc czekoladę odkryłam dwie rzeczy: że jest twarda i że rozdzielenie warstw graniczy z cudem (musiałam użyć noża, czego nigdy przy degustacjach nie robię).
Sama czekolada jest bardzo dobra. Kremowa, w smaku subtelnie słodka, za to silnie mleczna z goryczką kakao, która nasilała się w połączeniu z nadzieniem. Czekolada ma silnie orzechowe nuty oraz sprawia wrażenie solidnie przyprawionej - dalej cynamon.
Przegryzając się przez całość przez całkiem długi moment mogłam delektować się orzechowo-mlecznym smakiem, a kiedy pojawiały się pierwsze nuty słodkiego, soczystego wina, kumulowała się też goryczka kakao.
Krem z winem jest zbity i tłusty, mleczno-maślany, ale nie całkiem gładki. Zatopiono w nim drobinki rodzynek, ale naprawdę parę. Takich "bardziej znaczących" kawałków to było może ze trzy-cztery. Są twardo-jędrne, wyraźnie (ale nie bardzo) nasączone alkoholem. Napędzają korzenne smaki i swoistą owocową słodycz.
Krem wyłania się spod czekolady niosąc nuty bardzo maślane i silną słodycz. Nie dopuszcza do głosu nugatu, a słodycz... jakby starała się i smak wina stłumić. Smak alkoholu zanika, to bardziej soczyście winny motyw. Wino, słodkie ni to białe, ni to czerwone, jest niezwykle delikatne, subtelne (aż za - na mój gust), a dzięki cynamonowi, daje efekt grzańca, ale... jego smak sam w sobie przez to zanika, a słodycz dodatkowo pogarsza sytuację. Przez pewien czas czułam tu akcent winogron, ale i on w końcu uległ słodyczy i masłu.
Gdy ganasz się już prawie rozpuścił, doszła do mnie pewna... lekka słonawość, która jednak nie dała rady przebić ogólnej słodyczy. Nugat także okazał się bardzo słodki, ale to chyba jedyna cecha nugatu, jaką posiada. Nadzienie to jest jakby niedokładnie przemielone, przypomina mi bardziej marcepan z chrupiącymi elementami, ale to było jak najbardziej na plus. Cynamon dalej się utrzymuje, a po połączeniu się z zieloną częścią, wywołał skojarzenia z korzennym ciastem.
Pestki dyni... czuć, są jakby lekko upieczone, ale ich charakterystyczny smak tak naprawdę czuć dopiero pod koniec rozpuszczania się kawałka, w towarzystwie gorzkawej czekolady.
Pestki dyni... czuć, są jakby lekko upieczone, ale ich charakterystyczny smak tak naprawdę czuć dopiero pod koniec rozpuszczania się kawałka, w towarzystwie gorzkawej czekolady.
Całość jest... o wiele bardziej korzenna niż się spodziewałam. Składa się na to winny krem, który dzięki cynamonowi jest bardzo "grzańcowy", rodzynki oraz (tak, na samym końcu) pestki dyni wnoszące trochę wytrawne elementy. Brzmi smacznie... jednak oprócz tego, nadzienie (jedno i drugie) jest bardzo słodkie - zdecydowanie za słodkie.
Z ganaszu momentalnie wychodzą za bardzo maślane nuty, co w połączeniu ze słodyczą spycha zasadnicze smaki (wino samo w sobie i pestki dyni) na dalszy plan. Jedynie do samej czekolady nie mam żadnych zarzutów.
Z ganaszu momentalnie wychodzą za bardzo maślane nuty, co w połączeniu ze słodyczą spycha zasadnicze smaki (wino samo w sobie i pestki dyni) na dalszy plan. Jedynie do samej czekolady nie mam żadnych zarzutów.
Gdyby miała to być korzenna czekolada, uznałabym ją za smaczną, chociaż za tłustą i za słodką. A tak... Rozczarowałam się. Nie to, że było niesmacznie, ale... zabrakło mi tu mocnego wina i wyrazistych pestek dyni, a nawet i samych rodzynek (było ich za mało), czyli wszystkiego, co obiecano. Niby całkiem niezłe, ale to jednak spore rozczarowanie.
ocena: 7/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 546 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, masa kakaowa, śmietanka z pełnego mleka w proszku, pestki dyni, masło, syrop glukozowy z cukru inwertowanego, grappa, Schilcher (zawiera siarczany), rodzynki, sól, lecytyna sojowa, wanilia, cynamon
Kolor czekolady i nadzienie super. Średnio mogę sobie wyobrazić smak tej czekolady.
OdpowiedzUsuńJest... słodki. :P
UsuńTa by juz mi chyba nje podpasowala-za duzo ganaszu XD
OdpowiedzUsuńAle szkoda,ze ty sie zawiodlas-to pokazuje,ze nie kazda czekolada Zottera jest idealna ;) Alw jak bede kiedys w Austriii,to na pewno bede chcuala sie do Zottera wybrac :D
O tak, zobaczenie tego wszystkiego na własne oczy to byłoby coś!
UsuńNie wiem co już o tym wariancie myśleć,skoro Ty z kolei piszesz,że za słodka..Hmm.. Ta tłustość może i by mi nie przeszkadzała,ale nadmierna słodycz,to dla moich kubków smakowych na dłuższą metę nie do przejścia.:>
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej o tyle dobrze, że masz dwa punkty widzenia i możesz coś sama wywnioskować. Smaki nie są mocne - Basia odebrała je jako subtelne, ja jako mdłe, bo całość jest za słodka, ale w dalszym ciągu nie jest to cukier w cukrze.
UsuńDla mnie połączenie genialne - wino mój ulubiony trunek, nugat moje ulubione nadzienie, orzechy każde póki to nie laskowe czy włoskie, jeszcze do tego cynamon, oj jestem na tak. Co prawda dla Ciebie było za mało tego kopa od składników, ale dla mnie pewnie byłoby w sam raz. :D
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że rozprawiłabyś się z tą czekoladą błyskawicznie. :D
UsuńPowtórzę to co napisałam u Basi. Obawiam się, że może pestki byłyby dla mnie nieco za mdłe. Nigdy nie mogłam zjesc ich dużo, w odróżnieniu od nasion słonecznika
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Ja uwielbiam pestki dyni, ale... w sumie samych w sobie nigdy nie próbowałam zbyt dużo jeść. Przeważnie prażone, jako dodatek do dań, sałatek itp.
UsuńMogłoby mi smakować, chociaż po jednym alkoholowym Zotterze z rodzynkami nie jestem już tego taka pewna. Trochę szkoda mi wydawać kasy na taką loterię. Zresztą ostatnio pisałam, że chcę się skupić na "swoich" słodyczach, a Zottery do nich nie należą. Nimi będę się delektować wzrokowo na Twoim blogu. Idealnie!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, jak jest szansa, że zupełnie Ci nie posmakuje, to nie ma sensu sobie głowy zawracać.
UsuńCóż, dobrze, że przynajmniej wszystkie są takie piękne. :D
A mnie ta recenzja zaintrygowała (ta u Basi też), chyba spróbuję :)
OdpowiedzUsuńWierzę, że ta czekolada może smakować. ;)
UsuńCo prawda nie kupiłabym jej, ale nie zmienia to faktu, że spróbować bym chciała :)
OdpowiedzUsuńJak już u Basi pisałyśmy, mamy ostatnio fazę na pestki dyni i taki nugat z nich zrobiony bardzo nas ciekawi :) Fajnie jakby wydali taką wersję bezalkoholową :D
OdpowiedzUsuńTo już w ogóle delikatniusia by była. :P
UsuńHmm, mojej tabliczki za nic nie nazwałabym mocno korzenną. Chyba mocniej Tobie sypnęli ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy nie przesadziłam, nazywając ją korzenną, ale cynamon było czuć jak na dłoni. :D
Usuń