Francuska marka Chocolat Bonnat (Bonnat Chocolatier) może pochwalić się naprawdę długą historią. Została założona w 1884 roku przez Felix'a Bonnat'a, a po latach tradycję kontynuowali jego synowie. Dzisiaj, czekolady Bonnat cieszą się wieloma nagrodami Akademii Czekolady, a asortyment jest naprawdę duży. Pochodzące z różnych plantacji na całym świecie 75-tki, mleczne, 100 % w kolorowych opakowaniach... aż nie wiedziałam od czego zacząć. W końcu padło na (rzekomo najlepszą) mleczną. Z ciemnych po prostu nie umiałabym wybrać jednej, a jako, że to moje pierwsze spotkanie z Bonnatem, nie chciałam od razu robić zapasu kilku tabliczek, chociaż 65 %-owa mleczna czekolada już od dawna mi się marzyła.
Czekolada jest zapakowana bardzo tradycyjnie i skromnie. Podoba mi się to.
Otworzyłam srebrny papierek i... trochę zdziwił mnie wygląd tabliczki. Podział na małe prostokątne kostki jest dość dziwny, a jej jasny kolor nie wskazuje na tak wysoką zawartość kakao.
Jedynym pocieszeniem był bardzo smakowity, naturalny zapach. Czułam ogrom śmietanki, takiej z wiejskiego mleka ze słodko-słonawym motywem. To drogie podchodziło pod ser i... oliwki. Oprócz tego były tu ciepłe nuty kakao i orzechów.
Gdy tylko pierwszy kawałek znalazł się w moich ustach, skojarzył mi się z zimną i śliska bitą śmietaną (której nie cierpię) zarówno ze smaku jak i z konsystencji, a potem nadszedł smak mlecznej kawy. Jej smak nie był wyraziście kawowy, to raczej delikatne cappuccino o nutach orzechowych i całkiem mocnym akcentem kakao.
Smak zaczął się trochę rozwijać. Przy orzechach pojawiła się słona nutka, przechodząca w podwędzany motyw. Ni to coś trochę serowego (i jakże naturalnego), ni to po prostu wędzonego. Znalazłam tu dym, przysłaniający słodycz i... dopiero się zorientowałem, jak mało słodka jest ta czekolada. Słodycz wydaje się taka... naturalnie śmietankowa i znikoma, że to aż dziwne.
Na koniec w ustach pozostaje suchy i gorzki posmak, co jest właściwie jedyną gorzkością, o jakiej można tu mówić.
Czekolada ma bardzo ciekawe nuty smakowe. Dym (który wystąpił także w indonezyjskiej Domori), kawa i takie "przyciemnienie słodyczy" jak w Pralus'ie, czy wędzono-serowe nuty znane mi z indonezyjskiego Morin'a mogłyby być trafieniem w sedno, zebraniem tego, co najlepsze z tych czekolad w jedną, gdyby tylko były intensywniejsze. Wystarczyło dać więcej ziaren kakao, na miejsce tłuszczu kakaowego.
Za to strasznie podobała mi się znikoma słodycz. Jest znacząco lżejsza niż w Domori Javagrey.
Niestety za dużo jest tu tłuszczu, co psuje zarówno głęboki smak (uładza go, odziera z charakteru), jak i jedzenie. Smaczna, ale o wiele za tłusta czekolada, w której zawartość kakao jest według mnie przekłamaniem. Dodatkowo zabieram punkt za niewygodny podział na drobne kostki (co też psuło ogólne jedzenie).
ocena: 7/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 26 zł
kaloryczność: 626 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, mleko
Skład: kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, mleko
Ciekawa ta czekolada ,i pewnie tez by mi sie skojarzyła z taka smietanka,ale nie wiem,czy by mi mega smakowała :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez to sporo traci. :P Jeśli podobnie jak ja bywasz wyczulona na tłuste rzeczy, to mógłby być mały problem w odbiorze.
UsuńBrzmi ciekawie,nie mniej jednak z tą tłustością to przesadzili nieźle.Lubię,jak z czekolady powstaje "gęstwina",ale nie w takim wymiarze,że psuje radość jedzenia i staje się przez to uciążliwa.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, wszystko jest dla ludzi i może być dobre, ale otóż to: nie w nadmiarze.
UsuńTytuł mnie ucieszył, ale opis smaku nieco zawiódł. Spodziewałam się większego WOW, szczególnie biorąc pod uwagę ilość kakao. A tu jednak coś lekko nie pykło. Może mi by bardziej smakowała, ale na razie ryzykować nie będę.
OdpowiedzUsuńTaak, tym bardziej, że i z tą ilością kakao można polemizować.
UsuńFaktycznie nawet wygląda na niesamowicie tłustą. Są tłustość czekolady lubię, bo już nadzienia tłustawe mnie obrzydzają.
OdpowiedzUsuńTłuste nadzienia są dla mnie ostatnio nie do przebrnięcia. A czekolady... jak w pewnych granicach się mieszczą to ok, ale tu mamy przykład tego, jakiej konsystencji nie powinna mieć dobrą czekolada.
UsuńMyślałam, że bananowa. W każdym razie op. jest tak piękne, że wkleiłabym je do pamiętnika. Co do właściwości samej czekolady, wczoraj jadłam tabliczkę Lindta 90%, która smakowała jak zamrożony, zgęstniały... olej. Ponieważ nie wierzę, że na świecie może istnieć coś paskudniejszego, Twojej mogłabym spróbować. Poza tym mleczna... <3
OdpowiedzUsuńGdyby połowę tłuszczu zastąpili bananami, pewnie byłoby bosko.
UsuńA fe, miałam Lindt'a 99%, ale oddałam, bo wiedziałam, że pewnie paskuda. Teraz bardzo, bardzo się cieszę, chociaż zaskoczona nie jestem.
Ciekawa czekolada, tylko od Zottera jadłem mleczną 65-tkę. Szkoda, że przesadzili z tłustością, ale chyba masy jest rzeczywiście 65%, nie wolno dodawać tłuszczu do kakao przy podawaniu zawartości kakao w składzie czekolady (tłuszcz sie nie liczy jako kakao).
OdpowiedzUsuńNawet po kolorze sądząc, nie wygląda na tyle. Nie mogę się doczekać, kiedy spróbuję Zottera, o którym piszesz, bo to może da mi lepszy obraz.
UsuńMoże i nie wolno, ale np. jakby napisali "65% składników kakaowych", to chyba by nawet kłamstwa nie można im zarzucić, w końcu tłuszcz składnikiem też jest... Przy jednej czekoladzie już widziałam coś takiego: "składników kakaowych ileś tam %, w tym miazgi...", więc możliwe, że i tu tak było, tylko nie widziałam przez naklejkę z tłumaczeniem składu (swoją drogą na czeski). Upewnię się, jak wrócę do domu.
Może tak być, jak się podaje zawartość np. czekolady, a w nawiasie wymienia się składniki z jakich jest zrobiona, ale przy zawartości kakao to już nie.
UsuńNawet nie wiem, czy ten mleczny Zotter występuje jako osobna tabliczka. Oni sprzedają takie pudełka z podwójnymi mikrotabliczkami np. ciemne czekolady albo mleczne i to było z takiego pudełka.
Wydaje mi się, że kiedyś go widziałam... Hm, jak się mylę, to pewnie zdecyduję się na takie całe pudełeczko. :P
UsuńMi się podoba ta tłustość czekolady,ale cena już dużo mniej:)
OdpowiedzUsuńNie wątpię, że znajdzie się więcej osób, którym ta tłustość przypasuje, ale właśnie... przy tej cenie, na którą zwróciłaś uwagę, żałuję, że ja się do nich nie zaliczam. :P
UsuńSzkoda, że tą tłustością zepsuli, też nie lubimy czekolad gdzie poskąpią kakao a przesadzą z tłuszczem :/
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy nie wiedzą, gdzie jest zloty środek, czy to właśnie skąpstwo, jak napisałyście. :(
UsuńCzy Ty nie masz czasami za dużo tych cudownych czekolad? Bo wiesz, chętnie bym kilka za Ciebie zrecenzowała! :D Pomogę chętnie:D
OdpowiedzUsuńO nie, moich czekolad mi nigdy za wiele! :P
Usuńwow 26 pln za 100g - sporo, chyba nie dałabym tyle
OdpowiedzUsuńW większości przypadków za jakość składników i smak się opłaca. Tutaj akurat małe rozczarowanie, ale przy ciemnych jest mniejsze ryzyko. ;)
UsuńW Kolumbii otworzyłam ją wraz z innymi czekoladami na plantacji kawy i... była jedyną, którą chłopaki będące ze mną zjadły do ostatniego kawałeczka, sama wiele jej nie spróbowałam :)
OdpowiedzUsuńAle smakowała Ci?
UsuńTak. Bonnat do mnie trafia.
Usuń