Dzisiaj jednak mam Wam do zaprezentowania czekoladę, o której kiedyś bardzo długo marzyłam, a obecnie... otwieranie jej nie wzbudziło we mnie entuzjazmu, żeby nie powiedzieć, że zrobiłam to niechętnie. Taki nastrój pewnie będzie towarzyszył jeszcze paru recenzjom, ale wiecie... "naważone piwo trzeba wypić!"
Advocaata w sumie też można. ;)
Lindt Truffel Eierlikor to mleczna czekolada z ajerkoniakową truflą. Ajerkoniaku znajdziemy tu całe 10 %.
Po przegryzieniu kostki bardzo się zdziwiłam. Wnętrze nie jest zbitą truflą, a lekko ciągnącą masą, typową dla "czekoladkowych" nadzień, kojarzącą się nieco z budyniem.
Po tym mnie już nic nie zdziwi, ale po kolei.
Nadzienie jest idealnie gładkie, co skojarzyło mi się z nieco obślizgłym, tłustym budyniem. Klei się, ale szybko wypływa z rozwalonej w ustach kostki.
Również w smaku przypomina budyń. Jest słodkie i wanilinowe, co przypomina całą plejadę budyni i serków-deserków pseudo-waniliowych. Silna słodycz nie jest jednak symfonią cukru mdlącą do bólu; jest za silna, ale tragedii totalnej nie ma.
Sprawę ratuje nieco charakterystyczny likierowo-jajeczny smaczek. Czuć całkiem przyzwoitą ilość alkoholu, zwłaszcza w gardle (ale i tak nie jest tego jakoś specjalnie dużo), i to powoduje, że człowiek chociaż na moment zapomina o tłustej ulepkowatości. Nie jest to wyrazisty, czysty smak, jaki ma ajerkoniak, ale... bardzo mdły ajerkoniak już tak. Taki bardzo słodki i jajeczno-wanilinowy. Całe szczęście, że chociaż trochę ma coś z tym likierem wspólnego.
Również w smaku przypomina budyń. Jest słodkie i wanilinowe, co przypomina całą plejadę budyni i serków-deserków pseudo-waniliowych. Silna słodycz nie jest jednak symfonią cukru mdlącą do bólu; jest za silna, ale tragedii totalnej nie ma.
Trzy kostki (i to w dwóch podejściach - pierwszym razem dwie, potem jedna) na zasłodzenie i zirytowanie na paskudną konsystencję zlepionej grudki wystarczą. A zbyt mdły (nawet nie po prostu "strasznie przesłodzony" czy coś) smak doprowadzał mnie do szału. Resztę oddałam i usłyszałam, że smaczna, ale smaku "ajerkoniak" nikt właściwie nie odgadł. Cóż... dla mnie to bardzo, bardzo średnia czekolada, chociaż jeszcze nie taka najgorsza.
Skaczę jednak z radości, że to jedyna z tej serii, jaką wtedy zakupiłam. Przynajmniej opakowanie ma całkiem ładne,
ocena: 5/10
kupiłam: zamawiana przy okazji na Allegro
cena: 10 zł
kaloryczność: 518 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, likier jajeczny (10%). syrop glukozowy, masa kakaowa, masło klarowane, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, laktoza, naturalny aromat, aromat wanilinowy, ekstrakt słodu jęczmiennego
Na pewno bym jej nie zamówiła " przy okazji",jakoś mnie nie kręci ten smak.NAwet nie wiem,czy bym była uradowana,gdybym otrzymała taką tabliczkę:>.W przekroju na zdjęciu,gdzie można zobaczyć nadzienie,wygląda bardzo plastikowo,tandetnie i tanio,co się odzwierciedla jak widać w smaku.
OdpowiedzUsuńJa zamówiłam tylko ze względu na to, że naprawdę od bardzo, bardzo dawna o niej marzyłam. Co prawda, te marzenia się rozwiały po spróbowaniu wieelu lepszych czekolad, ale jak już była to pomyślałam, że w sumie można sprawdzić za czym to ja tyle lat latałam. ;)
UsuńGdybym spotkała to może i bym kupiła bo ten likier nawet lubię,ale widzę,że u ciebie rozczarowanie nią lekkie.
OdpowiedzUsuńTaa, jestem ciekawa, jakby było z wersją czekoladową. Chociaż wolę nie sprawdzać po tej. :P
Usuńja jadłam tą wersje truflowa czekoladowa jakoś tak. Była mega pyszna,pamiętam ,że ja zjadłam w jedne dzień:)
UsuńPamiętałam tak coś właśnie, że to chyba Ty mi o niej pisałaś.
UsuńNieubie czekolady z ajerkoniakiem ani advocatem,ble! Nie kupilabym :/
OdpowiedzUsuńI byś zaoszczędziła dychę! xD
UsuńNa czekoladę i tak bym się skusiła, tylko pewnie wyszłoby to samo co z Irish Cream - jeden wielki zawód. Za wstęp podziwiam, bo ja nie umiem oddać nawet tego, na co nie mam ochoty. Ciągle wisi nade mną wizja zaprezentowania na blogu wszystkiego, aaa przynajmniej wszystkiego, co zgromadziłam.
OdpowiedzUsuńJak kilka razy na coś wyjątkowo niezjadliwego trafiłam, to mi się nie dziw, że wreszcie ten tok myślenia się zmienił. Jak trafisz na więcej rzeczy poziomu piernikowego Wawela, to może też tak będziesz miała. :P Moje plany wprowadzania urozmaiceń itp. skończyły się parę tygodni temu przy Hit'ach - ugryzłam kawałek ciastka, a potem plułam, bo taka paskuda się okazała, że... jednemu ciastku nie dałam rady. Chociaż w sumie... innym urozmaiceniom nie mówię "nie", ale na razie ciii. :>
UsuńJakie to były Hity?
UsuńCreme Brulee.
UsuńWiesz, słabsze czekolady są idealne gdy ma się ochotę coś dokładnie zjechać xD
OdpowiedzUsuńCoś miałam takie przeczucie, jak tylko zobaczyłam zdjęcie, że czekolada nie będzie miała dobrego poziomu. Przynajmniej była zjadliwa.
Tak, albo na pocieszenie niektórych ludzi, że nie jem samych pyszności (ostatnio był anonim, że specjalnie same dziesiątki wystawiam, by inni zazdrościli haha). xD
UsuńMusiałybyśmy dać ją naszej siostrze, która uwielbia ajerkoniak ale nie jest też aż nazbyt wymagająca co do słodyczy :) Ciekawe czy jej przypadłaby do gustu :)
OdpowiedzUsuńW takim wypadku, jeśli nie jest wymagająca, byłaby szansa. :P
UsuńDziwi mnie, że przy tym składzie te czekolady są takie drogie. Lindt chyba zaczyna jechać na marce.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Lindt'y w Niemczech nie są takie drogie, ale po prostu ludzie (pośrednicy) sobie liczą (w tym konkretnym przypadku). To samo miałam, jak poprosiłam kogoś o lidlową Bellarom na niemiecki rynek - potem usłyszałam cenę 10 zł, a w Lidlu są one (inne smaki) po jakieś 6 zł. Ludzie starają się zarabiać jak mogą, a wszystkie popularne firmy... właściwie też to robią i ciężko im się dziwić, skoro ich produkty ewidentnie są robione dla kasy, a nie z pasji.
UsuńNam pozostaje tylko ubolewać, że w takim świecie żyjemy.
Mi chodziło głównie o ich sklep firmowy, gdzie tabliczki były po prawie 14 zł!
UsuńA, tam to rzeczywiście ceny mają zabójcze. Chociaż to też w firmowych sklepach się zdarza (kompletny brak logiki z ich strony wg mnie).
UsuńUch, to nie dla mnie zdecydowanie. Bardzo źle kojarzą mi się czekolady z ajerkoniakiem :(
OdpowiedzUsuńTeraz już mi też.
Usuń