Nie wiem, ile sensu będzie miało moje porównanie z racji innego pochodzenia kakao, ale cóż... trzeba sprawdzić.
Domori D-Fusion Javagrey Milk Chocolate to mleczna czekolada, o zawartości 45 % składników kakaowych pochodzących ze wschodniej Jawy, z mlekiem szarych tyrolskich krów.
Trzymana w rękach czekolada wydawała mi się bardzo tłusto-miękka (trochę jak niektóre białe przypominające taflę masła), więc przy łamaniu jej na kostki ze zdziwieniem odebrałam chrupnięcie bądź co bądź twardawej tabliczki.
Czekolada zaczęła się rozpuszczać bez problemu, powoli. Nie była jednak gładka jak ciemne Domori, a bardziej proszkowo-szorstka (ale tylko trochę), szorstko-mazista.
Przy tym ponownie pojawiły się kwiaty, ale w wydaniu cięższym. Podsuszone, "poddymione"... Może to po prostu akcent dymu?
Kwiaty wydawały się wyłaniać z mlecznej słodyczy, która wraz z tym, jak maziście rozpuszczał się kawałek, przybrała wyraz mlecznego toffi. Ten posmak pewnie wziął się z cukru trzcinowego.
Kwiaty wydawały się wyłaniać z mlecznej słodyczy, która wraz z tym, jak maziście rozpuszczał się kawałek, przybrała wyraz mlecznego toffi. Ten posmak pewnie wziął się z cukru trzcinowego.
Podobała mi się tu silna mleczność, która była bardzo jednoznaczna (a nie płaska jak w np. mlecznej Valrhonie Jivara), a także słodycz, która była, ale... jakby zarazem jej nie było, a przynajmniej nie wprost. Jakby robiła uniki. To, co mnie trochę męczyło, to straszliwie delikatne nutki pochodzące od kakao, którego było za mało, by jakoś szczegółowiej je opisać. Zostały zalane mlekiem i toffi, co przełożyło się na smaczną, ale bardzo łagodną i nie taką niezwykłą kompozycję.
ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 11,90 zł (zniżka) za 25 g
kaloryczność: 602 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku (20%), miazga kakaowa, lecytyna sojowa
Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku (20%), miazga kakaowa, lecytyna sojowa
Mleko z tyrolskich krów? :) Sama nazwa zachęca XD Chiapabym sprobowac jakiejś Domori...
OdpowiedzUsuńWłaściwie większość czekolad na świecie rzekomo jest zrobiona z tego mleka. :P Tak coś czytałam, ale rzeczywiście brzmi świetnie.
UsuńJak widać nie obyło się bez wad (takie małe drobnostki):> ale.. i tak z chęcią bym jej spróbowała :P
OdpowiedzUsuńTakie intensywne mleczne czekolady lubię,ale ciut mniej niż gorzkie:) . Wczoraj jadłam Galaxy karmel z solą bardzo smaczna czekolada :) . Jadłaś?
OdpowiedzUsuńCzytając twój opis stwierdziłam, że właśnie tego oczekiwałam po słynnej Valrhonie. Mleczności, nieoczywistej słodyczy i nutki "tego czegoś" co by odróżniało ją od innych mlecznych czekolad. Kurcze, chce.
OdpowiedzUsuńO rety, jak ja kocham mleko. Zaraz śniadanko i płatki z nim. Czekoladę też bym przygarnęła, wreszcie coś względnie dla mnie. Nastał dzień litości dla Olgi.
OdpowiedzUsuńFajna, choć trochę szkoda, że słabo z kakaowością. Ostatnio tak mnie zaskoczyła Domori Gianduja, niby ciemna, ale strasznie słodka, taki słodziutki krem orzechowy. Ale i tak nic nie pobije Domori z owczego mleka :)
OdpowiedzUsuńMilkowa fioletowa krowa jedynie może przeczytać taką recenzję i wyciągnąć wnioski aby udoskonalać swoje wyroby :D
OdpowiedzUsuń